Rok 1944, Missisipi na południu Stanów Zjednoczonych. Claude Newman, czarnoskóry dzwudziestolatek, czeka w więzieniu stanowym na swoją egzekucję.
Claud Newman urodził się w 1923 r. w małej miejscowości nad rzeką Missisipi, w Stanach Zjednoczonych. Kiedy skończył 5 lat, uciekł od swojej matki i razem z bratem wychowywał się u swej babci Ellen. Już w bardzo wczesnym wieku rozpoczął ciężką pracę na plantacjach Ceresu. To tu pracował również Sid Cook, za którego wyszła jego babcia.
Kiedy Claude miał już 19 lat, pewnego dnia zobaczył, jak przyszywany dziadek bił i poniewierał jego ukochaną babcię. Na fali nagłej złości chłopak zabił agresora i uciekł z miejsca zdarzenia. Kilka tygodni później został złapany. Skazano go za to zabójstwo na karę śmierci na krześle elektrycznym.
Pewnego wieczoru, siedząc w celi wraz z czterema innymi więźniami, Claude zauważył na szyi jednego z nich owalną blaszkę na rzemyku. Zainteresowany zapytał, co to jest. Kiedy usłyszał odpowiedź, że to „medalik”, pytał dalej. Współwięzień, nie umiejąc mu tego wyjaśnić, zezłoszczony zerwał „blaszkę” i, przeklinając, rzucił Claude’owi pod nogi. On podniósł ją i za zgodą strażnika zawiesił sobie na szyi, ciesząc się z nowej ozdoby.
Pewnej nocy po tym wydarzeniu Claude przeżył przedziwne zdarzenie. Jak opowiadał później księdzu, nagle w środku nocy poczuł, że ktoś go dotyka, i obudził się z przerażeniem. Stała przy nim Pani, „najpiękniejsza spośród tych, jaką Bóg mógł stworzyć”. Na początku był bardzo wystraszony i nie wiedział, co robić, ale Ona powiedziała: „Jeśli chcesz być moim dzieckiem i mieć Mnie za Matkę, każ zawołać katolickiego księdza” i zniknęła… Niemający do czynienia z Kościołem katolickim Claude nigdy nie wpadłby na to, że ksiądz może mu w czymkolwiek pomóc i ostatecznie doprowadzić go do zbawienia, ale zrobił tak, jak poleciła mu Pani.
Katechezy
I tak oto następnego ranka do Claude’a Newmana przyszedł ojciec Robert O’Leary, misjonarz pracujący na tamtym terenie. Newman wyjawił mu tajemnicę ostatniej nocy, po czym razem z innymi więźniami, ku wielkiemu zdziwieniu ojca O’Leary’ego, poprosił o jej wyjaśnienie. Kapłan podszedł do tego sceptycznie, choć czterech pozostałych więźniów, mimo że nie widziało i nie słyszało głosu tej Pani, żywo potwierdziło, że historia opowiadana przez Claude’a była prawdziwa. Misjonarz zgodził się na udzielanie im lekcji katechizmu.
Okazało się, że Claude Newman nie potrafił ani czytać, ani pisać, gdyż nigdy nie chodził do szkoły. Brakowało mu podstawowej wiedzy religijnej… Właściwie to nie wiedział prawie nic – nie znał Jezusa, słyszał tylko, że istnieje Bóg. Tak rozpoczęły się lekcje Claude’a, któremu towarzyszyli inni więźniowie. Wkrótce okazało się, że jest szczególnym uczniem…
Tajemnica spowiedzi
Któregoś dnia o. O’Leary rozpoczął katechezę o sakramencie spowiedzi św. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy Claude powiedział: „O tym już słyszałem. Pani powiedziała, że kiedy przystępujemy do spowiedzi, to nie klękamy przed księdzem, ale przed krzyżem Jej Syna. A jeśli naprawdę żałujemy za nasze grzechy i je wyznajemy, to Krew, którą Jezus wylał za nas na krzyżu, obmywa nas i oczyszcza z naszych win”.
Ksiądz był poruszony. A gdy odszedł z Claude’em na bok, by inni nie słyszeli, ten rozpoczął poważnie: „Pani powiedziała mi też, że za każdym razem, kiedy przyjdzie księdzu zwątpienie lub strach, powinienem księdzu przypomnieć o obietnicy złożonej przez księdza w 1940 roku w okopach w Holandii, na której wypełnienie Ona wciąż czeka”. Claude opisał mu, na czym owa obietnica polegała, i ta niesamowita rzecz w pełni przekonała ojca O’Leary’ego, że to Matka Boża rozmawiała z chłopakiem.
Claude dodawał odwagi swoim kolegom: „Nie bójcie się iść do spowiedzi! Ja wyznałem swoje grzechy Bogu. Matka Boża mi to wyjaśniła: my mówimy do Boga poprzez księdza, a Bóg przez księdza mówi do nas”…
Tajemnica Komunii św.
Jakiś tydzień później o. O’Leary chciał opowiedzieć swoim pięciu więźniom o Najświętszym Sakramencie. Claude znów sprawiał wrażenie, jakby Matka Boża już wcześniej mu o tym powiedziała. Za zgodą księdza zaczął wyjaśniać: „Matka Boża powiedziała mi, że Komunia Święta dla naszych oczu wygląda jak kawałek chleba, ale ta Biała Hostia jest rzeczywiście najprawdziwszym ciałem Jej Syna. Wyjaśniła mi, że Jezus – przychodząc w Komunii św. – jest we mnie. Co więcej, jest takim, jakim był wtedy, kiedy żył, kiedy urodził się w Betlejem. Dlatego czas po przyjęciu Komunii św. muszę poświęcić tylko Jemu, czyniąc tak, jak On czynił przez całe swoje życie: kochając Go, modląc się do Niego, prosząc Go o błogosławieństwo, dziękując Mu. W tej chwili nie powinienem troszczyć się o nikogo i o nic, ale poświęcić ten czas tylko Jemu”.
W końcu nadszedł czas zakończenia nauki. 16 stycznia 1944 roku Claude Newman razem z innymi współwięźniami zostali ochrzczeni w Kościele katolickim. Cztery dni później, pięć minut po północy, miała nastąpić egzekucja. W przeddzień egzekucji szeryf Williamson zapytał Claude’a o jego ostatnie życzenie. Było nim, ku zdziwieniu wszystkich, wspólne świętowanie. Claude cieszył się, że wkrótce spotka Jezusa, którego tak bardzo pokochał; który przebaczył mu wszystkie grzechy w sakramentach chrztu i pojednania. Strażnicy wraz z więźniami spędzili świętą godzinę, uczestnicząc w drodze krzyżowej i modląc się za Claude’a. Po zakończeniu o. O’Leary przyniósł Najświętszy Sakrament i udzielił Claude’owi Komunii św. Potem razem uklękli i, modląc się, oczekiwali. Godzina egzekucji zbliżała się nieubłaganie…
Ofiara miłości
Nagle, kwadrans przed egzekucją, wbiegł do skazańca szeryf Williamson, przynosząc decyzję o przesunięciu wyroku o 2 tygodnie. Szeryf wraz z prokuratorem okręgowym próbowali za wszelką cenę ratować jego życie. Claude się rozpłakał. Ojciec O’Leary i szeryf Williamson myśleli, że były to łzy radości i ulgi z przesunięcia wyroku, ale Claude, zanosząc się od płaczu, mówił: „Nic nie rozumiecie! Czy kiedykolwiek widzieliście Jej twarz i czy patrzyliście w Jej oczy? Gdyby tak było, nie chcielibyście żyć ani dnia dłużej. Co złego zrobiłem w ciągu tych ostatnich dni?” – pytał księdza – „że Bóg odmawia mi powrotu do domu? Dlaczego muszę pozostać jeszcze przez dwa tygodnie na ziemi?”…
Życie każdego wierzącego jest jedynie przygotowaniem na spotkanie z Miłosiernym Jezusem. Claude czuł się w pełni przygotowany… Jednak oprócz odpowiedzialności za siebie każdy chrześcijanin odpowiada również za zbawienie innych i ma do spełnienia ważne zadanie. Pisał o tym św. Paweł: „Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne” (Flp 1,23). Wiedział o tym doświadczony kapłan o. O’Leary, który nagle zrozumiał, że jest w tym pewny Boży zamysł wobec Calude’a. Chodziło o Jamesa Hughsa – mordercę, który choć był wychowany w wierze katolickiej, prowadził niemoralny tryb życia i niedawno został skazany za morderstwo. „Być może Maryja prosi cię, abyś ofiarował ten dodatkowy czas bycia tutaj, na ziemi, w intencji nawrócenia Hughsa?” – mówił ksiądz. „Dlaczego nie ofiarujesz Bogu każdej chwili twojego oddzielenia od Maryi za tego skazańca, aby nie pozostał na wieki oddalony od Boga?”. Claude zgodził się i poprosił księdza, aby nauczył go modlitwy, którą mógłby ofiarować w intencji zbawienia Jamesa Hughsa.
Jeszcze tego samego dnia chłopak zwierzył się: „Ojcze, od samego początku mojego pobytu w więzieniu Hughs mnie nienawidził, teraz jednak jego nienawiść nie zna granic”… Pomimo tego przez swe ostatnie dwa tygodnie ziemskiego życia dwudziestolatek nieustannie modlił się za Hughsa, przebaczając mu wszystko i błagając o łaskę nawrócenia dla niego. Czternaście dni później Claude został stracony. Ojciec O’Leary powiedział: „Nigdy wcześniej nie widziałem nikogo, kto tak radośnie szedł na spotkanie śmierci”… Tuż przed śmiercią chłopak powiedział ojcu: „Jestem gotowy odejść”.
Spełniona obietnica
Trzy miesiące później, 19 maja 1944 roku, został wykonany wyrok Jamesa Hughsa, białego, który tak bardzo nienawidził Claude’a Newmana. Ojciec O’Leary relacjonuje: „Żadne słowa nie mogą opisać jego nienawiści do Boga i do wszystkiego, co duchowe. W ostatniej chwili, zanim został przekręcony klucz w zamku do celi śmierci, lekarz okręgowy powiedział, aby przynajmniej klęknął i zmówił modlitwę »Ojcze nasz«. Więzień w odpowiedzi, przeklinając, plunął lekarzowi w twarz. Zanim jeszcze Hughs został przypięty do krzesła elektrycznego, szeryf zapytał po raz kolejny: »Jeśli ma pan coś do powiedzenia, proszę teraz powiedzieć!«. Skazaniec jeszcze raz zaklął, lecz nagle umilkł, utkwił przerażony wzrok w kącie celi, po czym krzyknął do szeryfa: »Proszę zawołać księdza!«”.
Zgodnie z przepisami kapłan powinien był być obecny w trakcie egzekucji, jednak skazany groził, że przeklnie Boga, gdyby jakiś klecha odważył się przyjść, dlatego ojciec O’Leary był ukryty między dziennikarzami, modląc się za skazańca. Zawołany, natychmiast podszedł do Hughsa, który wyznał: „Byłem katolikiem, jednak z powodu życia, jakie prowadziłem, w wieku 18 lat oddaliłem się od Kościoła”. W celi pozostał tylko on i ksiądz, który wysłuchał długiej, bolesnej spowiedzi z całego życia przestępcy.
Gdy wszyscy wrócili, szeryf, zaciekawiony, zapytał Jamesa: „Co tak nagle poruszyło twoje sumienie?”. „Pamięta pan tego czarnoskórego, Claude’a Newmana, którego tak nienawidziłem?” – zapytał zupełnie przemieniony Hughs. „Zobaczyłem go, jak stał w tym kącie, a Święta Panienka trzymała rękę na jego ramieniu. Powiedział do mnie: »Ofiarowałem swoją śmierć, w jedności z Chrystusem na krzyżu, aby cię uratować. Ona, Matka Boża, dała mi łaskę zobaczenia w piekle miejsca, do którego trafisz, jeśli nie będziesz żałował za uczynione zło i się nie nawrócisz«. W tym momencie zażądałem księdza”…
Krótko po tym James Hughs został stracony, ale dzięki ogromnej łasce Boga zdążył się nawrócić dosłownie w ostatniej chwili. Bóg „jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9). Nie może jednak zbawiać nas bez naszego udziału, bez naszej zgody, ponieważ szanuje naszą wolę.
Claude otworzył się na wołanie Maryi, nawrócił się i całym sobą przylgnął do Jezusa. Dzięki jego modlitwie i przebaczeniu również nienawidzący go James w ostatniej chwili odpowiedział na wezwanie do nawrócenia się.
Nadzieja dla nas
Święty Maksymilian Maria Kolbe pisał, że kto „tylko zgodzi się nosić na sobie Cudowny Medalik”, ukocha Niepokalaną całym sercem i będzie się do Niej w modlitwie uciekał we wszystkich swoich trudnościach i pokusach, ten „niebawem, a zwłaszcza w Jej święto, da się namówić do spowiedzi. Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana jest potężniejsza”.
Maryja pragnie zaprowadzić wszystkich grzeszników do Jezusa, który w sakramencie pokuty dokonuje cudu przebaczenia wszystkich grzechów. „Kiedy się zbliżasz do spowiedzi – mówi Jezus – wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. (…) Z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności” (Dz. 1602). „Pomimo nędzy, jaką jesteś, łączę się z tobą i odbieram ci nędzę twoją, a daję ci miłosierdzie Moje. (…) Im większy grzesznik, tym ma większe prawa do miłosierdzia Mojego… Kto ufa miłosierdziu Mojemu, nie zginie, bo wszystkie sprawy jego Moimi są, a nieprzyjaciele rozbiją się u stóp podnóżka Mojego” (Dz. 723).
Święty o. Maksymilian Maria Kolbe codziennie zawierzał siebie Niepokalanemu Sercu Maryi, bo wiedział, że jest to najprostsza i najpewniejsza droga do Chrystusa. To poświęcenie się Niepokalanemu Sercu Maryi oznacza przyjęcie Jej pomocy w ofiarowaniu nas samych jedynemu naszemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi. Znakiem tego całkowitego oddania się Jezusowi przez Maryję jest Cudowny Medalik. Wśród relikwii pozostałych po św. o. Maksymilianie jest także i on, z którym Święty nigdy się nie rozstawał. Hitlerowcy odebrali mu go podczas przesłuchania na Pawiaku – przed tym, jak wywieźli o. Maksymiliana do obozu koncentracyjnego w Auschwitz – i wraz z innymi rzeczami odesłali do klasztoru, w którym mieszkał, w Niepokalanowie.
Jeżeli będziemy codziennie zawierzać siebie Jezusowi przez Maryję i na znak tego zawierzenia będziemy nosić Cudowny Medalik, wtedy będziemy doświadczać szczególnych łask, o których pisał Święty w jednym ze swoich listów: „Ten uratował wiarę przed zakusami jehowitów, ta obroniła swoją cześć dziewiczą, inna odzyskała spokój duszy po kilkunastoletnich cierpieniach duchowych”.
W chwilach zwątpienia, w chwilach udręki i pokus, w ewangelizacji, „kiedy i na nas będzie nacierała pokusa, wtedy Medalik przypomni nam, żeśmy oddani nieodwołalnie Niepokalanej” – pisał św. Maksymilian, który w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz w akcie heroicznej miłości dobrowolnie poszedł na śmierć w bunkrze głodowym w zamian za ojca rodziny.
Matka Boża w Fatimie powiedziała, że najważniejszym środkiem ratującym ludzkość przed ateizmem i wiecznym potępieniem jest całkowite oddanie się Jezusowi przez Jej Niepokalane Serce.
Tylko miłosierdzie Chrystusa może przezwyciężyć całą grozę zła, które ciąży nad ludźmi lekceważącymi i gardzącymi Bogiem. Chrystus potrzebuje jednak naszej zgody, aby mógł zbawiać nas i przez nas docierać swoją miłością do największych grzeszników. Daje nam swoją Matkę, aby nas uczyła żywej wiary i prowadziła do Niego, jedynego Źródła Zbawienia.
Być całym dla Jezusa przez Maryję, czego wyrazem powinno być noszenie Cudownego Medalika, ma się wyrażać w:
- W znienawidzeniu grzechu i życiu zgodnym z nauką Kościoła katolickiego.
- W codziennej lekturze Pisma św., modlitwie różańcowej i Koronce do miłosierdzia Bożego.
- W regularnym przystępowaniu do sakramentu pokuty, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej.
- W jak najczęstszym uczestniczeniu w Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu.
- W praktyce pierwszych piątków i sobót miesiąca w intencji wynagrodzenia za grzechy własne i całego świata, a dla tych, co mogą, również w poście o chlebie i wodzie w środy i piątki.
Wtedy „jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego” staniemy się źródłami Bożego „światła w świecie” (Flp 2,15).
Historia nawrócenia Claude’a Newmana na podstawie: „Die Katechese der Gottesmutter” w: „Triumph des Herzens”.