Pociesz Moje matczyne Serce!

Za każdym razem, gdy kontemplujemy mękę Jezusa, naszego Zbawiciela, oczyma duszy wpatrujemy się w Tego, który z nieskończonej miłości do nas oddał swoje życie na krzyżu dla naszego zbawienia. Wpatrujemy się także w Maryję, naszą Matkę, która właśnie dziś otwiera przed nami swoje Serce. Co pragnie nam powiedzieć?

15 września 2011 r., w święto Matki Bożej Bolesnej, pewien benedyktyn, którego zapiski zostały opublikowane w książce In sinu Jesu, usłyszał następujące wyznanie Maryi:

„On jest wciąż w tym Sakramencie opuszczany, lekceważony, wydawany na zdradę grzesznikom – a to wszystko przez Jego wybranych, Jego ukochanych, kapłanów, którzy mają być pocieszeniem i radością Jego Serca. […]

Moje matczyne Serce nie przestanie cierpieć z powodu braku czci, obojętności i niewdzięczności tak wielu dusz wobec Sakramentu nieśmiertelnej miłości Mojego Syna. […]

Tak, Mój ukochany synu, ósmą boleścią Mojego matczynego, Niepokalanego Serca jest to, że Mój Syn jest tak często obrażany w Sakramencie Jego Miłości… Ta Moja boleść będzie trwała aż do końca czasów”. Zanurzmy się w Jej słowa i uczyńmy cierpienie swej Matki – naszym.

Dlaczego Jezus zostawił nam Najświętszy Sakrament?

Maryja tłumaczyła: „To właśnie poprzez ten Sakrament On kocha swoich, umiłowawszy ich aż do końca (J 13,1; Łk 22,15) – do końca każdej stworzonej możliwości i do końca tego przemijającego świata. Jego eucharystyczna miłość przekracza wszystkie prawa przemijającej natury: nie ma większego cudu na ziemi niż rzeczywista obecność Mojego Syna w Sakramencie Ołtarza” (15 września 2011 r.).

Ta miłość Chrystusa przynagla nas do dania naszej miłosnej odpowiedzi, tym hojniejszej, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że tak często zamiast wdzięczności – doświadcza On zapomnienia, zamiast obecności – opuszczenia, zamiast wierności – zdrady, zamiast chwały – sponiewierania…

Maryja wyjaśnia szczegółowo, co sprawia ból Jej Sercu i co jest wyrazem zdrady wobec Jezusa ukrytego w Sakramencie Miłości.

Nie dają innym Go poznać

„W jaki sposób się Go zdradza? Otóż Jego kapłani, Moje dzieci, zdradzają Go, kiedy nie dają innym Go poznać, kiedy przez zaniechanie nauczania o tajemnicy Jego rzeczywistej obecności pozostawiają dusze w ciemnościach niewiedzy, pozbawione żaru i światła” (15 września 2011 r.).

W zapisie z 10 października 2007 r. zawarta jest jedna z próśb Jezusa: „Chcę, byś przypominał Moim wiernym, że Msza Święta jest prawdziwą ofiarą. Zapomniano o tym. Nikt już nie mówi, że podczas Eucharystii odnawia się Moja ofiara i że jestem obecny na ołtarzu tak, jak byłem na krzyżu, zarówno jako Kapłan, jak i Ofiara. Pełnia Mojej ofiary, dokonanej z miłości, odsłania się na ich oczach. Ty musisz im o tym mówić. Chcę, byś stał się Janem dla Mojego Serca. Napełnię Twoją duszę słowami Mojej miłości, byś mógł przekazać je tym, którzy potrzebują je usłyszeć”.

Podobną obietnicę i podobne wezwanie znajdujemy w notatce z 29 października 2007 r.:

„Chcę, byś przypominał o Mojej samotności w tabernakulum. […] Nie jestem w tabernakulum jakimś nieożywionym przedmiotem. To Moje Serce czeka na was w tabernakulum; kieruję Moje pełne czułości spojrzenie na tych, którzy się do niego zbliżają. Jestem w nim po to, by was karmić i napełniać radością Mojej obecności”.

Zniechęcają innych

A oto drugi powód cierpienia Maryi: niektórzy kapłani „zdradzają Mojego Syna, gdy przez swój przykład zniechęcają innych do oddawania czci, adoracji i miłosnej uwagi Jego obecności.

Zdradzają Go także wtedy, gdy sprawują niegodnie Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej i gdy wydają Go w ręce grzeszników, którzy nie mają zamiaru oddać Mu swoich serc, szukać Jego miłosierdzia i przebaczenia grzechów. […]

Moje Serce cierpi również wtedy, gdy Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej sprawuje się w pośpiechu, bez dziękczynienia; gdy w centrum uwagi nie jest Mój Syn, Baranek, lecz Jego sługa, który – zwracając na siebie uwagę wszystkich – odbiera Bogu to, co tylko Jemu słusznie się należy: pełną miłości uwagę każdego serca podczas Świętych Misteriów” (15 września 2011 r.).

To cierpienie Maryi jest również cierpieniem Jezusa. W notatce z 21 lutego 2008 r. znajdujemy Jego słowa – antidotum: „Ubolewam nad niedbalstwem, z jakim niektórzy kapłani podchodzą do Moich świętych tajemnic. Lekarstwem na ich brak szacunku, uwagi i pobożności jest dziecięce zwrócenie się do Mojej Matki. To do Niej należy przygotowanie serc kapłańskich do godnego sprawowania Najświętszej Ofiary. Moja Matka troszczy się o swoich synów.

Chce widzieć, jak zbliżają się do ołtarza z pokorą, z czystym i niewinnym sercem, z głęboką adoracją. Towarzyszy każdemu kapłanowi we wszystkich świętych czynnościach jego posługi. Podtrzymuje każdego z nich swoim wszechmocnym wstawiennictwem.

Moja Matka jest opiekunką wszystkich kapłanów i pragnę, aby za taką była uznawana. Kapłan, który o tym wie, znajdzie schronienie w pokusach; będzie bezpieczny pod płaszczem Jej opieki. Gdyby upadł z powodu swojej słabości lub zaniedbania, Ona go podniesie i skieruje jego kroki na drogę skruchy i świętości.

Kapłani, którzy nie współpracują z Moją Niepokalaną Matką, doświadczą wypalenia w swoim kapłaństwie. To Ja chciałem, aby Moja Matka była przy Mnie w godzinie Mojej największej ofiary. Powierzyłem Jej Mojego umiłowanego ucznia – Jana, by wszyscy kapłani zrozumieli, że miejsce Mojej Matki jest przy boku każdego z nich, szczególnie wtedy, gdy zbliżają się do ołtarza, by złożyć Moją ofiarę Ojcu i by mówić, i działać w Moim imieniu.

Podczas Mszy Świętej zawsze dostrzegaj Jej mistyczną obecność. Ona jest przy twoim boku. Cieszy się, że rozdajesz owoce Mojego odkupienia, i aktywnie w tym uczestniczy.

Dłonie każdego kapłana są w pewien sposób złożone w dłoniach Mojej Matki. Ona działa wspólnie z kapłanem. Cicho, lecz bardzo skutecznie uczestniczy w odnawianej na ołtarzu ofierze, a Jej obecność jest rzeczywista, chociaż niewidoczna”.

Pozostawiają Go samego

Maryja ubolewa również z tego powodu, że Jezus pozostaje sam w tabernakulum. Płacze, ponieważ niektórzy kapłani „pozostawiają Go samego w zamkniętych kościołach i utrudniają lub wręcz uniemożliwiają duszom zbliżanie się do tabernakulum i pozostawanie w blasku Jego Eucharystycznego Oblicza.

Zdradzają Go również wtedy, gdy pozwalają, by ich kościoły stawały się miejscami pełnymi hałasu i światowej gadaniny, i kiedy nie czynią nic, by ukazać duszom żywą tajemnicę Jego miłości, to znaczy Jego obecność w tabernakulum” (15 września 2011 r.).

Te słowa Maryi wyrażają również niezmierzone cierpienie Jezusa. On sam wielokrotnie o nim mówi:

„Boleję nad tym, że ci, których wybrałem i przeznaczyłem na to, by byli Moimi przyjaciółmi i Moimi kapłanami, nie chcą dotrzymywać Mi towarzystwa, nie chcą słuchać tego, co chcę im powiedzieć, i nie chcą powierzać Mi tego, co kryją w swoich sercach.

Czekam na nich. Wypatruję ich przybycia i… zawodzę się, ponieważ tak niewielu Moich kapłanów rozumie, że – ustanawiając Sakrament Mojej Miłości – pragnąłem, aby kapłani, którzy sprawują Moją Ofiarę i karmią Mój lud Moim Ciałem i Moją Krwią, mogli znaleźć w Mojej Eucharystycznej Obecności lekarstwo na wszelką samotność, na każdy ich lęk i na potrzebę miłości, którą w nich wzbudziłem. Bez miłości, dla której zostali stworzeni, doświadczają jedynie bolesnej pustki. Jestem blisko nich. Czekam na nich. Dlaczego do Mnie nie przychodzą?” (30 stycznia 2009 r.).

„Tracić” czas

W przytaczanych tu zapiskach benedyktyna Pan Jezus podaje różne sposoby zaspokojenia tęsknoty Jego Eucharystycznego Serca: „tracenie” z Nim czasu, nocną adorację, otwieranie kaplic adoracji oraz zadośćuczynienie.

„Właśnie tego od ciebie pragnę: czasu »straconego« w Mojej obecności, czasu podarowanego Mi ze względu na Mnie samego. Pragnę, aby wszyscy kapłani ożywili swą wdzięczność podczas ich modlitwy. Chcę, aby do Mnie przychodzili, by byli ze Mną, dla Mnie, tylko ze względu na Mnie samego, ponieważ to Ja jestem godzien całej ich miłości.

Czy myślisz, że spotykałem się z Moimi uczniami po to, aby planować wydarzenia, organizować je i opracowywać strategię naszych działań? Wszystko to jest ziemskim sposobem osiągania oczekiwanych rezultatów.

Kiedy chodziłem z Moimi uczniami, kiedy z nimi odpoczywałem, naszą radością było przebywanie razem. Byli przy Mnie dla Mnie samego, a Ja pozostawałem z nimi z miłości do nich, podobnie jak pozostaję w Sakramencie Ołtarza z miłości do całego Kościoła, a szczególnie z miłości do Moich kapłanów.

Dlaczego oni jeszcze tego nie zrozumieli? Cała ich posługa kapłańska musi wypływać z »przebywania ze Mną«, a wtedy przyniesie obfity i życiodajny owoc – owoc, który będzie trwał” (3 lutego 2009 r.).

Tym, którzy będą mieli odwagę „tracić z Nim czas”, Jezus obiecuje następujące łaski: „Przychodź do Mnie, obecnego w Sakramencie Mojej Miłości, a będę cię pouczał. Uciekaj się do Mnie, kiedy jesteś zagubiony i zdezorientowany, a ześlę ci Moje światło i Moją prawdę” (3 marca 2009 r.).

„Moje Serce pragnie miłości świętych. Tym, którzy do Mnie przychodzą, udzielam miłości i świętości, przez co Mój Ojciec jest uwielbiony. Dokonuje się to przez intymne działanie Mojego Ducha. Tam, gdzie jestem obecny w Sakramencie Mojej Miłości, tam jest również obecny Duch Ojca i Syna” (29 października 2007 r.).

„Tam, gdzie Moi kapłani powrócą do modlitwy, tam rozkwitną nowe powołania, a ich plon będzie obfity. Pomnożę liczbę Moich kapłanów tak, jak pomnożyłem chleby i ryby, żeby nakarmić rzesze na pustyni. Kiedy kapłani porzucają modlitwę, porzucają Mnie, a wtedy Ja przestaję błogosławić ich pracom i pozostawiam ich sobie samym, a bez modlitwy – beze Mnie – nic nie mogą uczynić” (15 lipca 2012 r.).

Nocna adoracja

Deszcz szczególnych łask Jezus obiecuje również tym, którzy podejmą modlitwę nocnej adoracji: „Dopiero w niebie poznasz wartość tak spędzonego czasu. Tak więc przychodź do Mnie. Odwiedzaj Mnie i pozostawaj ze Mną w nocy, a Ja będę pracował dla ciebie, z tobą i przez ciebie za dnia.

W czasie nocnej adoracji otrzymasz od Mojego Serca to, czego inaczej nie można otrzymać, przede wszystkim uwolnienie dusz od wpływu i ucisku mocy ciemności.

Więcej dusz zostaje zbawionych i uwolnionych dzięki adoracji w nocy niż przez jakąkolwiek inną formę modlitwy: ta modlitwa jednoczy cię z Moimi nocami spędzonymi na modlitwie podczas Mojego ziemskiego życia.

Przychodź do Mnie nocą, a doświadczysz Mojej mocy i obecności przy sobie podczas dnia. Proś Mnie o wszystko, a o świcie doświadczysz Mojej miłosiernej pomocy. Darzę uprzywilejowaną miłością tych, których powołuję do przebywania ze Mną podczas nocy.

Modlitwa nocnej adoracji posiada moc i skuteczność tej modlitwy z postem, którą zalecałem apostołom jako środek wyrzucania demonów z torturowanych i uciskanych przez nie dusz.  Z tego powodu demony obawiają się i nienawidzą nocnej adoracji, podczas gdy aniołowie radują się z niej i oddają się na służbę duszy, która pragnie się jej podjąć” (12 listopada 2012 r.).

Kaplice adoracji

„Kiedy jestem w jakimś miejscu adorowany, Moje ukryte działanie w duszach potęguje się w cudowny sposób. Miejsce to staje się centrum, z którego na świat, znajdujący się w niewoli nienawiści, ciemności i śmierci, emanują miłość, życie i światło.

Kaplice adoracji nie są jedynie schronieniem dla pobożnych wiernych. Są one pełnymi blasku ośrodkami intensywnego Boskiego działania, które wychodzi poza mury kaplicy – do domów, szkół i szpitali, a także do ciemnych i zimnych miejsc, w których dusze są zniewalane przez szatana – by przenikać serca, uzdrawiać chorych i nawoływać do powrotu do domu tych, którzy daleko oddalili się ode Mnie” (26 sierpnia 2010 r.).

Wynagradzanie

„Gdy Moja miłość jest odrzucana, gdy dar Mojego Ciała i Mojej Krwi nie jest rozpoznany, gdy nie jest godnie przyjmowany i adorowany przez kochające i czyste serca, cierpię Boskie boleści. To znaczy, Moja miłość zostaje zraniona; zranione zostaje Moje Boskie Serce. Szukam więc Moich kapłanów, aby Mnie pocieszali i aby wynagradzali za oziębłość, okrutną obojętność, niewdzięczność i brak szacunku, jakie cierpię w Sakramencie Mojej Miłości.

Są takie pociechy, które mogą Mi być ofiarowane tylko przez Moich kapłanów przebywających na ziemi, w dolinie cieni śmierci. Jedynie ci, którzy żyją dla ołtarza i z ołtarza, mogą dać Mi pociechę i adorującą miłość, która ukoi cierpienia miażdżące Moje Serce.

To tajemnica miłości, że Ja, który jestem źródłem niebiańskiej chwały i szczęścia, muszę cierpieć skutki braku ludzkiej odpowiedzi na Moją eucharystyczną miłość.

Nie tak trudno wykonać to, o co was proszę. Podarujcie Mi waszą obecność. Ofiarujcie Mi wasze towarzystwo. Trwajcie w blasku Mojego Eucharystycznego Oblicza. Oddajcie się Mojemu Eucharystycznemu Sercu, abyście zostali przemienieni i abym mógł was użyć jako instrumenty miłości i uzdrowienia dla Moich kapłanów, waszych braci” (16 marca 2010 r.).

Bądź ofiarą miłości!

„Mogę opowiedzieć ci więcej o tej ósmej boleści Mojego Serca?” – pyta dziś każdego z nas Maryja, nasza Matka. „Zadaje mi ją twój brak wielkoduszności; kiedy ci się nie udaje odpowiedzieć miłością na miłość… Kiedy żałujesz czasu dla Tego, który jest obecny w Najświętszej Eucharystii z miłości do ciebie.

Mówię to nie tylko do ciebie, ale do wszystkich Moich synów kapłanów i do wszystkich konsekrowanych dusz, które żyją z Moim Synem pod jednym dachem, a mimo to traktują Go z obojętnością, niedbałością i z formalnym dystansem.

Czy i ty nie czujesz bólu ósmej boleści Mojego Serca, spowodowanej wciąż na nowo zadawanymi Mi ranami?

Trwaj dziś w tym cierpieniu wraz ze Mną i pocieszaj Moje matczyne i Niepokalane Serce, adorując Mojego Syna, błogosławiony owoc Mojego łona, i oddając Mu całego siebie w ofierze miłości!” (15 września 2011 r.).