Osobiste rekolekcje z Maryją

Różaniec był obecny w moim życiu od zawsze. Od dawna miałem przekonanie o dużej mocy tej modlitwy, ale nigdy jej tak naprawdę nie lubiłem. Chwytałem się jej, w ramach hasła „jak trwoga, to do Boga”, wtedy gdy naprawdę potrzebowałem łaski od Boga, na przykład przed egzaminami. Znacząca zmiana nastąpiła wówczas, gdy poznałem Nowennę pompejańską.

Kilka lat temu przeżywałem trudny czas. Waliło mi się wszystko i w życiu osobistym, i zawodowym. Wtedy także, niemal równocześnie, pewna bliska mi osoba popadła w – nazwijmy to – złe towarzystwo. Zupełnie straciłem z nią kontakt.

Zorientowałem się wtedy, że jedyne, co mogę zrobić, to prosić Boga o łaskę dla niej i o to, że jeśli faktycznie to, co się u tej osoby dzieje, jest złe (bo tak to wyglądało), to żeby Bóg nie dopuścił, by zepsuła sobie życie.

Postanowiłem, że w tej intencji zamówię Mszę Świętą, bo jest to najwspanialsza ze wszystkich modlitw. Tak też zrobiłem. Mimo to ciągle coś nie dawało mi spokoju i mówiło, że powinienem jeszcze w jakiś sposób się za tamtą osobę modlić. Nie wiedziałem, co jeszcze mogę zrobić, skoro zamówiłem już Mszę św.

Pewnego dnia wałęsałem się po mieście. W myślach prosiłem Boga, by jakoś tę sytuację rozstrzygnął. Wtedy też „przypadkiem” wszedłem do kościoła na krótką modlitwę. W kościelnej gablocie zobaczyłem informacje o Nowennie pompejańskiej i sposobie jej odmawiania.

Przeraziłem się tym, jak bardzo wymagająca jest ta modlitwa. Trzy części różańca przez 54 dni, codziennie. Pomyślałem, że chyba nie dam rady. Z drugiej jednak strony coś nie dawało mi spokoju; w mojej głowie coraz wyraźniej pojawiała się myśl, by spróbować odmówić tę modlitwę w intencji tej bliskiej mi osoby.

Później poczytałem w internecie trochę o dokładnym sposobie odmawiania nowenny, o jej sile. Zaczynając ją, ufałem, że Matka Boża mi pomoże.

W trakcie odmawiania nowenny miałem różne chwile. Czasem wątpiłem, czasem wydawało mi się, że moja modlitwa jest taka marna, a ten różaniec to tylko takie klepanie zdrowasiek. Mimo wszystko jednak dotrwałem do końca.

W dniu, w którym zaczynałem część dziękczynną, w opisie komunikatora internetowego osoby, za którą się modliłem, pojawiło się sformułowanie: „Czas na oczyszczenie”…

Nie wiedziałem, co to znaczy. Ufałem jednak, że jest to dobro za sprawą Matki Bożej.

W jakiś czas po skończeniu całej nowenny, gdy rozmawiałem z tamtą osobą na komunikatorze, po zapytaniu, co u niej słychać, odpisała mi praktycznie dokładnie w taki sposób, w jaki ja formułowałem intencję modlitewną, każdego dnia odmawiając nowennę. To bardzo mnie zaskoczyło.

Jednak jeszcze bardziej zdumiało mnie to, gdy po tej rozmowie sprawdziłem datę w kalendarzu i kiedy się okazało, że w tym dniu było święto Matki Bożej Różańcowej!

Maryja mnie wysłuchała, a oprócz wysłuchanej modlitwy spotkało mnie bardzo wiele innych łask. Jestem bardzo wdzięczny Matce Bożej i wiem, że ta nowenna „nie do odparcia” oraz sama modlitwa różańcowa ma wielką moc. Jest ona bardzo skuteczna.

Od tamtego czasu jeszcze kilkakrotnie odmawiałem Nowennę pompejańską. Zawsze zostawałem wysłuchany, choć czasem nie od razu i czasem w sposób zaskakujący czy nawet zadziwiający.

W tej nowennie jest jeszcze coś. Gdy się ją odmawia, otrzymuje się wiele łask, zupełnie niezależnych od intencji, w jakiej się tę modlitwę odmawia. Człowiek dostaje takiego duchowego „kopa”…

Dla mnie te okresy, gdy odmawiałem nowennę, były takimi osobistymi rekolekcjami. Za każdym razem, gdy zaczynałem modlitwę, Bóg zsyłał mi łaski, o które nawet nie śmiałem prosić i o których nawet nie wiedziałem, że są mi potrzebne!

Powiem więcej – Bóg za przyczyną Matki Bożej pomaga mi walczyć ze słabościami. Wiem, że to wielka łaska od Matki Bożej.

Różaniec otworzył mi też drogę do bardziej osobistej relacji z Bogiem. Dawniej myślałem o Nim jako o Kimś, kto jest gdzieś daleko w niebie czy w Kościele. Kimś mitycznym, dalekim, surowym.

Dziś wiem, że Pan Bóg jest z nami, że jest On blisko i że jest konkretną, choć niepojętą, realną Osobą, która działa w naszym życiu, jeśli tylko Jej na to pozwolimy i zechcemy, by to Ona miała nas w swojej opiece.

Czytelnik