„Wiem, że człowiek sam nie może stworzyć raju na ziemi”. To przekonanie Bella Dodd przypłaciła osobistym cierpieniem. Kobieta, wydobywszy się z bagna komunistycznej ideologii, odkryła jej fałsz i niebezpieczeństwo. Wiedza i doświadczenie, którymi się podzieliła ze światem, są ostrzeżeniem przed wciąż odradzającymi się pomysłami budowania świata bez Boga.
Bella od środka poznała ruch komunistyczny. Przez ponad 20 lat całkowicie poświęcała się budowaniu nowego, socjalistycznego świata. Po swoim nawróceniu stała się cennym świadkiem prawdy o ideologii komunistycznej (historia nawrócenia Belli została opisana w artykule: „Nawrócenie amerykańskiej komunistki”).
Analizę faktów i wydarzeń z połowy XX w. można przełożyć na czasy współczesne. Przestroga Belli Dodd jest skierowana także do nas: „Jeśli dobrzy ludzie nie będą się tak wzajemnie kochać, by z zapałem walczyć o wyeliminowanie społecznych bolączek, to muszą być przygotowani na to, że ujrzą, jak spiskowcy rewolucji przejmują władzę, wykorzystując nieprawidłowości społeczne jako pretekst”.
Ewangeliczne przesłanie: „Miłujcie się wzajemnie!” (por. J 15,12) nie jest bowiem abstrakcyjną, romantyczną ideą, ale bardzo konkretnym zadaniem do realizowania każdego dnia, w życiu osobistym i społecznym.
Historia pokazuje, że różne niebezpieczne ideologie, w tym komunizm, wciąż powracają, niszcząc życie społeczne i zatruwając umysły ludzi. Nie można być wobec nich obojętnym. Trzeba wcielać w codzienne życie naukę Ewangelii i świadomie przyczyniać się do budowania „cywilizacji życia i miłości” (por. św. Jan Paweł II, Evangelium vitae, 100).
Bella Dodd wskazała, że: „Z komunizmem nie można walczyć negacją – trzeba zwalczać fałszywą doktrynę Prawdą i działaniem odpowiadać na działanie. Nade wszystko muszą się odrodzić te wartości moralne, które przez ostatnie dwa tysiące lat uczyniły naszą cywilizację życiodajną siłą”. Amerykanka sama bowiem przekonała się o tym, jak zgubny wpływ na kształtowanie się młodego człowieka i na jego późniejsze dorosłe życie mają ateistyczna ideologia oraz demoralizacja.
Błędny autorytet
W młodości największy wpływ na kształtowanie poglądów Belli miała Sarah Parks – jej młoda nauczycielka angielskiego. Była to kobieta niekonwencjonalna, „postępowa”. Głosiła lewicowe teorie społeczne, które z jednej strony niepokoiły, a z drugiej strony ekscytowały jej uczennice. Parks chwaliła komunistyczną rewolucję październikową w Rosji; porównywała ją do rewolucji francuskiej, która jej zdaniem wywarła wielki, wyzwalający wpływ na kulturę europejską. Nauczycielka przynosiła na zajęcia książki o komunizmie i chętnie je pożyczała. Dużo rozmawiała ze studentkami. Niektóre zapraszała do swojego domu. Wyszydzała „zmurszałość” ówczesnego społeczeństwa i przekonywała uczennice do zaakceptowania filozofii marksistowskiej.
Parks kwestionowała chrześcijański system wartości oraz wzorce zachowań moralnych. Niektóre studentki skierowała w ten sposób na drogę demoralizacji. Bella czuła, że Sarah Parks gwałtownie i emocjonalne angażuje się we wszystko, co robi, ponieważ odczuwa duchową pustkę w swoim życiu. Ostatecznie nauczycielka popełniła samobójstwo…
Jej wychowanki nie rozumiały, że życie panny Parks stało się dla niej nie do zniesienia z powodu chaosu, jaki panował w jej sposobie myślenia. Brak niezawodnej nadziei i sensu życia, których źródłem i gwarantem dla osób wierzących jest Bóg, doprowadził ją do rozpaczy. Bella tę świadomość zyskała dopiero wiele lat później. Niestety, Sarah Parks zasiała w umysłach wielu młodych ludzi idee, które ją samą doprowadziły do zguby.
Uwiedziona w młodości
Bella w college’u związała się ze środowiskiem studentów, których religią był agnostycyzm, a filozofią pragmatyzm. Byli to młodzi ludzie dostrzegający niesprawiedliwości społeczne i pragnący z determinacją budować lepszą przyszłość. „Ale – jak tłumaczyła Dodd – nie mieliśmy żadnych podstaw do rzetelnego myślenia ani do skutecznego działania. Nie mieliśmy żadnych prawdziwych celów, ponieważ nie mieliśmy żadnego rozsądnego poglądu na naturę i przeznaczenie człowieka”.
Ci młodzi ludzie dali się omamić pseudowartościom socjalizmu. Pozornie wydawały się one szlachetne i dobre, ale w rzeczywistości były wypaczeniem wartości chrześcijańskich. Przyjęcie ideologii komunistycznej było zatem wyrazem pychy, prowadzącej do przekonania, że człowiek z prawd objawionych przez Boga może wybierać to, co mu pasuje, odrzucając jednocześnie resztę nauki Bożej oraz sam autorytet Stwórcy. W konsekwencji Bella stworzyła swoje nowe credo: wiarę w braterstwo.
„»Kochać bliźniego« – to świetne wyrażenie, które zachowywało co nieco ze znaczenia Krzyża, nawet jeżeli jednocześnie zaprzeczało boskości Ukrzyżowanego. Była to wiara, która ochoczo przyjmowała ból oraz samopoświęcenie, ale zarazem sceptycznie odnosiła się do obiecanego odkupienia. Cały czas zapewniałam samą siebie, że niepotrzebne mi już staroświeckie Credo – byłam przecież nowoczesna, wierzyłam w naukę, a życie zamierzałam spędzić, służąc innym”. W ten sposób młoda kobieta zamknęła się w iluzji życia szlachetnego i mającego wyższy cel.
Tacy właśnie ludzie – młodzi, ambitni i niezależni – zostali poddani niejawnemu sterowaniu. Bella doświadczyła tego w gronie studentów przychodzących do Domu Międzynarodowego: „Spotykaliśmy się w atmosferze równości i tolerancji, z nadzieją, że młodzi mężczyźni i kobiety wszystkich nacji zdołają stworzyć świat, w którym wszyscy ludzie będą żyć i pracować w wolności i równości. Nie byliśmy świadomi ciasnej pajęczyny siły, która już rozstawiała scenę dla kształtowania naszych opinii”.
Później to samo miało miejsce w Amerykańskim Stowarzyszeniu Nauczycieli, w którego funkcjonowanie zaangażowała się Dodd. Działali w nim międzynarodowi agenci światowego ruchu komunistycznego, werbując ludzi do walki z faszyzmem. Taką agentką była m.in. Harriet Silverman. Gdy kobieta przyznała się Belli, że jest komunistką (w USA komunizm był wtedy nielegalny), ta w odpowiedzi zapewniła ją: „Nie boję się etykietek. Przyłączyłabym się do samego diabła, żeby walczyć z faszyzmem”.
Bella uwierzyła, że tylko komuniści działają na rzecz lepszego świata i że tylko im zależy na zlikwidowaniu społecznych problemów. W ten sposób została ona, tak jak wielu innych młodych ludzi z różnych środowisk, podstępem wciągnięta do komunistycznego spisku. Jego celem, pod pozorem walki o prawa i lepszy byt różnych grup społecznych, była dezorganizacja kraju, wywołanie ogólnoświatowej rewolucji i przejęcie władzy.
Taka manipulacja dokonuje się również w naszych czasach, jak zauważa papież Franciszek w adhortacji Christus vivit: „Wielu ludzi młodych podlega naciskom ideologicznym, są wykorzystywani i używani jako »mięso armatnie« lub »oddziały szturmowe«, by niszczyć, zastraszać czy wyśmiewać innych. Najgorsze jest to, że wielu z nich przekształciło się w indywidualistów, w osoby wrogie i nieufne wobec wszystkich, stając się w ten sposób łatwym łupem projektów dehumanizujących i destrukcyjnych, opracowanych przez ugrupowania polityczne lub potęgi gospodarcze” (ChV 73).
W tym kontekście warto przytoczyć słowa, które Bella usłyszała od bogatego człowieka należącego do niejawnej grupy sterującej Partią Komunistyczną w Stanach Zjednoczonych. Stwierdził on, że komunizm przyjdzie pod nazwą „postępowej demokracji” lub pod innymi nazwami akceptowalnymi przez ludzi. Także dziś słyszy się różne hasła o konieczności postępu, odrzucenia tradycji w imię nowoczesności, wyzwolenia się od Kościoła, religii i kultury.
Bella, która sama dała się omamić komunistycznym obietnicom, wyjaśniła: „Przywódcy komunistyczni osiągają szczyt swej potęgi i konstruują swe najsprytniejsze sidła, kiedy wykorzystują dobrą wolę członków partii. Poruszają emocje za pomocą frazesów, które są tylko rozmytym obrazem odwiecznych prawd. Odrzucając mądrość i prawdę, które Kościół zachował i z których korzysta w budowaniu harmonii i ładu nakazanego przez Chrystusa, dałam się znieść prądowi na nieznane morza, bez kompasu. Ja i mnie podobni z ulgą chwytaliśmy się fałszywej pewności, jaką oferują materialiści, i akceptowaliśmy ich program tym łatwiej, że wzbogacono go o apel o poświęcenie dla braci. Nauczyłam się już jednak, że takie frazesy jak braterstwo ludzi są puste i pozbawione znaczenia, jeśli nie opierają się na solidnej wierze w ojcostwo Boga”.
Obietnice stworzenia raju w oderwaniu od Boga i Jego przykazań są zawsze kłamliwe. Święty Jan Paweł II wprost napisał, że „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (Centesimus annus, 46).
Właściwa droga
Bella Dodd w końcu zrozumiała, że komuniści nie chcą zmieniać świata, ale dążą tylko do rewolucji. Nie mają dobrych rozwiązań ani właściwych celów. Prowadzą społeczeństwo do zniszczenia i chaosu, a ludzi do duchowej pustki. Kobieta zobaczyła to bardzo wyraźnie po swoim nawróceniu, gdy spotkała się ze środowiskiem osób wierzących. Dopiero wtedy Bella doświadczyła prawdziwego braterstwa i znalazła nadzieję na odnowę świata.
Szczególnie poruszyło ją spotkanie z młodymi ludźmi we Friendship House [Domu Przyjaźni] katolickiego apostolatu międzyrasowego w Nowym Jorku: „Pozornie nie różnią się oni [młodzi ludzie] zbytnio od tych, których spotykałam w ruchu komunistycznym. Jednak istotna różnica polegała na tym, że ci ludzie poświęcili się wierze w Bożą sprawiedliwość, a zatem nie mogli zostać wykorzystani jako marionetki przez siły prące ku władzy. Różnica tkwiła również w ich relacji z bliźnimi – z tymi, którym chcieli pomagać. W ruchu komunistycznym byłam świadoma faktu, iż obiecywaliśmy czas pokoju i materialnego szczęścia wszystkim, którzy przyłączali się do naszej sprawy. We Friendship House uznawano przede wszystkim prymat ducha i dlatego bardziej skutecznie pomagano wszystkim, którzy tutaj przychodzili”.
Bella zmarnowała wiele lat, goniąc za ułudą materialistycznego raju. Ostatecznie jednak odkryła, że prawdziwą nadzieję na przyszłość daje wiara w Boga, służba drugiemu człowiekowi, wsparcie działania modlitwą oraz trwanie przy wartościach.
Jej przesłanie jest jednoznaczne: „Filozofia i ruch, które poświęcają się poprawie warunków życia mas w naszym industrialnym społeczeństwie, nie mogą odnieść sukcesu, jeżeli próbują wtłoczyć człowieka w ciasną matrycę materializmu i pozbawić go duchowości, zaspokajając jedynie jego ziemskie potrzeby. Bez względu na to bowiem, jak często człowiek zaprzecza duchowi, i tak w niewytłumaczalny sposób zwróci się ku Wiekuistemu. Pragnienie Boga jest równie naturalne dla ludzkiej duszy, jak bicie serca dla ciała”.
Źródło: Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Kraków 2020.