Szczególna misja Natuzzy Evolo

Pan Jezus powierzył służebnicy Bożej Natuzzie Evolo (1924–2009) szczególną misję, a było nią, poprzez nadzwyczajny dar kontaktu ze zmarłymi, przypominanie ludziom o życiu po śmierci, o istnieniu nieba, czyśćca i piekła.

Natuzza otrzymała od Boga dar spotykania się z ludźmi zmarłymi. Pan Bóg pozwalał duszom w czyśćcu cierpiącym, aby poprzez Natuzzę przekazywały swoim krewnym, że istnieje życie po śmierci, że jest niebo, czyściec i piekło. Zmarli wzywali do nawrócenia i życia zgodnego z nauką Kościoła katolickiego, zachęcali do codziennej, wytrwałej modlitwy oraz regularnego przystępowania do sakramentów pokuty i Eucharystii.

Spotkania z duszami czyśćcowymi

Natuzza, pomimo wielu domowych obowiązków, gdyż miała męża i była matką pięciorga dzieci, przyjmowała wszystkich ludzi, którzy zwracali się do niej z prośbą, aby dowiedziała się o losie ich bliskich zmarłych, i duchowo im pomagała. Poprzez nadzwyczajny charyzmat Natuzzy dusze zmarłych dawały świadectwo o życiu po śmierci tylko w tym celu, ażeby ludzie się nawracali i podejmowali trud życia według Ewangelii w posłuszeństwie Jezusowi, który żyje, naucza i działa w Kościele katolickim.

Natuzza mówiła: „Jestem przyzwyczajona do spotkań ze zmarłymi już od dzieciństwa. Stało się to po raz pierwszy, gdy miałam 10 lat. Jest to dla mnie tak samo oczywiste jak widok ludzi żyjących. Co więcej, jestem ze zmarłymi w większej zażyłości aniżeli z żywymi. Tylko w piątki i w Wielkim Poście ich nie widzę, a w pozostałe dni zawsze ich spotykam. Świętych widzę czasami, nie zawsze. Matka Boża i Jezus objawiają mi się w okresie Wielkiego Postu oraz w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Jezus i Maryja mówią mi, że powinniśmy być dobrzy, pokorni, miłosierni, że świat nie jest światłem, lecz ciemnością! Jezus cierpi, ponieważ cały świat odnawia Jego ukrzyżowanie. Matka Boża prosi nas, abyśmy dużo się modlili, odmawiali różaniec.

Poznaję różne sytuacje dzięki swoim informatorom, a są nimi aniołowie. Widzę ich jako piękne, jaśniejące światłem dzieci, które zawsze udzielają dobrych rad. Każdy z nas ma obok siebie swojego Anioła Stróża. Widzę, jak aniołowie stoją po prawej stronie ludzi świeckich, a po lewej w przypadku księży. Czasami zdarza się, że kapłan przychodzi do mnie ubrany po świecku. Od razu wiem, że jest księdzem, ponieważ widzę jego Anioła Stróża po lewej stronie. Całuję jego rękę, a on mi mówi: »Jak się dowiedzieliście?«. Odpowiadam: »Widzę po waszej lewej stronie Anioła Stróża«”.

Natuzza Evolo nigdy z własnej inicjatywy nie nawiązywała kontaktu ze zmarłymi. To sam Pan Bóg decydował, kiedy i jacy zmarli mogli się z nią spotykać i przekazywać przez nią ważne informacje dotyczące życia duchowego.

Święty Tomasz z Akwinu pisał w Sumie teologicznej, że dusze czyśćcowe ukazują się po to, aby prosić żyjących na ziemi o modlitwę, tak aby mogły się jak najszybciej oczyścić z konsekwencji swoich grzechów i pójść do nieba. Objawiają się także, aby pocieszać członków swojej rodziny oraz swoich przyjaciół, by dodać im otuchy i odwagi w kroczeniu drogą wiary. Natomiast dusze potępione objawiają się na wyraźne polecenie Boga, gdyż przez ich świadectwo niewyobrażalnego cierpienia w piekle Pan Bóg pragnie wzbudzić zbawczy lęk zatwardziałych grzeszników oraz wstrząsnąć ich sumieniami, żeby się opamiętali i nawrócili.

Nie jesteśmy w stanie w pełni pojąć, jak bardzo cierpią dusze w czyśćcu. Święty Tomasz z Akwinu pisze: „Najmniejsze cierpienie w czyśćcu jest jak największy i najgwałtowniejszy ból na ziemi”. Dusze czyśćcowe kochają Boga gorącą miłością, akceptują cierpienie, spowodowane konsekwencjami ich grzechów, jako jedyną drogę dojrzewania do nieba. W tym doświadczeniu cierpienia umacniają i pocieszają ich: Matka Boża, aniołowie oraz święci.

Modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące jest wielkim aktem miłosierdzia: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7). Miłosierdzie okazywane ludziom cierpiącym w czyśćcu ma większą wartość w oczach Boga od miłosierdzia okazywanego żyjącym na ziemi. Msza św. jest największym darem, jaki możemy ofiarować duszom czyśćcowym, a kiedy się modlimy za zmarłych, otrzymujemy od Boga wyjątkowe łaski.

O tym, czy zmarli mogą się z nami kontaktować, decyduje tylko Pan Bóg, a nigdy człowiek. Z tego powodu Kościół katolicki zabrania wiernym kontaktowania się ze zmarłymi za pomocą jakiegokolwiek medium, dlatego że wtedy następuje otwarcie się na zwodnicze działanie duchów nieczystych, które podszywają się pod dusze zmarłych. Uczestnicy takich spirytystycznych spotkań ciężko grzeszą przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu i doznają niepowetowanych szkód duchowych. Podczas takich seansów ich uczestnicy są poddawani działaniu złych mocy i często dochodzi do przypadków opętania.

Poprzez Natuzzę dusze w czyśćcu cierpiące przypominały o sprawach najważniejszych: „Wiedzcie, że tu, gdzie jesteśmy, jest wieczność, a wy na ziemi macie do niej dojrzewać i się do niej przygotowywać. Ze szczerym żalem proście miłosiernego Boga o przebaczenie wszystkich śmiertelnych grzechów, które popełniliście w pełni świadomie i dobrowolnie. Jeżeli tego nie uczynicie, pójdziecie do piekła. Dlaczego opuszczacie i lekceważycie niedzielną Mszę św.? Kiedy kapłani odprawiają Mszę św., reprezentują Jezusa Chrystusa i nie powinno was interesować to, że mają jakieś słabości i wady. Uczestniczcie w niedzielnej Mszy św., przestrzegajcie prawa Bożego, idźcie prostą drogą. Módlcie się, módlcie się, bo inaczej zło w świecie, które jest skutkiem grzechów, nie będzie przezwyciężone”.

Natomiast dusze potępione w piekle tak się żaliły: „Jesteśmy w tym wiecznym ogniu dlatego, że wielu z nas zanegowało istnienie Boga, lub dlatego, że świadomie odrzuciliśmy Jego nieskończone miłosierdzie i nie prosiliśmy o przebaczenie swoich grzechów”.

Stygmaty

Na swoim ciele Natuzza nosiła stygmaty – rany, które podczas męki zadano Jezusowi. Całe jej życie naznaczone było wielkim cierpieniem. Dzięki jej modlitwie i cierpieniu bardzo wielu ludzi doznało duchowego odrodzenia, nawrócenia oraz uzdrowienia z różnych nieuleczalnych chorób. Tak Natuzza mówiła o sobie: „Jestem niczym, jestem ziemskim robakiem. Nie wiem, co mam powiedzieć, nie jestem ani jasnowidzem, ani nie czynię cudów. Ja się tylko modlę, a Jezus czyni cuda. Pan Jezus i Matka Boża dają mi siłę, abym przekazywała ludziom wiele radości i pogody ducha, tym wysoko postawionym i prostym, wszystkim bez wyjątku”.

Kiedy w 1938 r. pojawiły się na ciele Natuzzy stygmaty, to wtedy na bandażach i chusteczkach, którymi wycierano krew, ukazywały się wizerunki Jezusa, Maryi i świętych, a także napisy w różnych językach, których Natuzza w ogóle nie rozumiała. Doktor Giuseppe Naccari po przyłożeniu opatrunku był świadkiem powstania na nim tekstu modlitwy do Dzieciątka Jezus. A kiedy przykładał do rany następny opatrunek, powstawał na nim dalszy ciąg tekstu tej samej modlitwy. Zdumienie lekarzy było ogromne, tym bardziej że sami zakładali opatrunki i dopilnowali, aby nikt nie mógł nic na nich napisać. Natuzza za wszelką cenę chciała ukryć przed innymi ludźmi fakt swych tajemniczych krwotoków. Okazało się to niemożliwe. Krwotoki i napisy pojawiały się niezależnie od jej woli.

Badania lekarskie pod kierunkiem dr. Giuseppe Naccariego wykluczyły, że krwotoki u Natuzzy mają podłoże histeryczne. Psychiatrzy stwierdzili, że kobieta ma zdrową psychikę i wszystko wskazuje na wiarygodność jej nadprzyrodzonych wizji, ekstaz oraz rozmów ze zmarłymi. Władze kościelne skłaniały się do przekonania, że to, co się dzieje z Natuzzą, jest wynikiem Bożego działania, a nie ingerencji duchów nieczystych.

Za każdym razem, kiedy Natuzza przeżywała stany mistyczne, zgromadzeni w jej mieszkaniu ludzie słyszeli wspaniały śpiew, wydobywający się z jej piersi. Z ciała Natuzzy promieniował przepiękny zapach kwiatów, tak jak to miało miejsce w przypadku św. o Pio. Ten zapach wydobywał się również z różańców, krzyży oraz ze świętych obrazów, których dotknęła Natuzza. Tysiące osób doświadczało tej woni również w bardzo odległych miejscach.

W lutym 1948 r. wszystkie największe dzienniki włoskie, takie jak „Corriere della Sera” oraz „Il Giornale d’Italia”, rozpisywały się na temat Natuzzy Evolo. Ponadto w środkach masowego przekazu we Włoszech odbyła się ożywiona debata lekarzy, psychologów, psychiatrów oraz innych ekspertów próbujących wyjaśnić nadzwyczajne zjawiska związane z tą młodą wtedy mistyczką. Natuzza stała się znana w całych Włoszech. Dla niej, dla jej męża i dzieci rozpoczął się wtedy bardzo trudny czas – z powodu dużej liczby ludzi, którzy każdego dnia gromadzili się przed ich skromnym mieszkaniem. Przyjeżdżali tam dziennikarze i fotografowie z różnych redakcji, a także przedstawiciele Watykanu, oczywiście incognito. Ekipy naukowców i lekarzy przeprowadziły w tamtym czasie najróżniejsze badania kliniczne Natuzzy. Ich wyniki jednoznacznie wskazały, że u mistyczki nie występuje żadna psychiczna ani nerwowa choroba.

Od 1955 r. stygmaty u Natuzzy Evolo stawały się coraz większe, szczególnie na jej stopach, rękach, kolanach i w boku. Uaktywniały się one w okresie Wielkiego Postu; były to duże, krwawiące rany, ze strupami w kształcie krzyży lub innych symboli religijnych. Stygmaty zabliźniały się w Niedzielę Zmartwychwstania i po kilku dniach znikały.

Począwszy od 1955 r., w okresie Wielkiego Postu Natuzza doświadczała strasznych cierpień męki i śmierci Chrystusa, które osiągały największe natężenie w Wielkim Tygodniu. Rany pojawiały się u niej w nadgarstkach i na nogach, uwidoczniała się również duża krwawiąca rana po przebiciu boku. Otwierały się też u niej rany na plecach, brzuchu oraz w okolicach klatki piersiowej po uderzeniach bicza, a także na barkach – na skutek niesienia poprzecznej belki krzyża. Na głowie i czole kobiety ujawniły się kłute rany po cierniach korony cierniowej. Na obu kolanach mistyczka miała rozległe rany, przy czym na lewym widoczne były rysy twarzy Jezusa. Chirurg Rocco Mole, który badał Natuzzę, dokładnie sfotografował wszystkie stygmaty i je opisał.

Najbardziej zdumiewał lekarzy fakt, że skóra pomiędzy ranami była nienaruszona: nie było miejsc zapalnych ani opuchlizny, ani zmian grzybiczych, ani ropienia, a tylko skrzepy krwi. Rany wydzielały wspaniały zapach. Było to coś nadzwyczajnego i niesamowitego. U Natuzzy nie trzeba było stosować żadnych leków, gdyż w Niedzielę Zmartwychwstania wszystkie jej rany same się zabliźniały.

Poprzez stygmaty Natuzzy Evolo Jezus przypominał, że tajemnica Jego zbawczej męki, śmierci i zmartwychwstania jest ciągle obecna, bo w Bogu nie ma czasu – w Nim jest ciągłe „teraz”. To każdy z nas swoimi grzechami przyczynia się do męki i śmierci Jezusa i każdego z nas Jezus zaprasza, abyśmy przez sakramenty pokuty oraz Eucharystii uczestniczyli w tajemnicy Jego zmartwychwstania, definitywnego zwycięstwa nad wszelkim grzechem, śmiercią i szatanem.

Anioł Stróż

Przy boku każdej przychodzącej do niej osoby Natuzza widziała anioła w postaci pięknego dziecka. Aniołowie to czysto duchowe istoty, których zadaniem jest towarzyszenie każdej ludzkiej osobie, pomaganie jej w pokonywaniu pokus, przeprowadzanie ją przez trudne doświadczenia w czasie ziemskiego życia oraz umacnianie jej w czasie czyśćcowych cierpień. Po śmierci anioł opuszcza tylko tych ludzi, którzy swoimi grzechami skazali siebie na wieczność piekła. Natuzza potrafiła mówić i porozumieć się z odwiedzającymi ją ludźmi we wszystkich istniejących językach. Mówiła, że ona tylko powtarza to, co mówi jej Anioł Stróż.

Anioł Stróż przekazał nam przez Natuzzę bardzo ważne orędzie: „Nie ma piękniejszej rzeczy na ziemi od miłowania Boga całym swoim sercem. W chwili śmierci największy wyrzut sumienia stanowić będzie fakt, że nie staliśmy się świętymi. Minuta po minucie czyńcie wszystko dla miłości i stawajcie się świętymi”.

Natuzza nieustannie zachęcała odwiedzających ją ludzi do częstego zwracania się o pomoc do swojego Anioła Stróża, do zawierzania siebie Jezusowi przez Maryję.

Pewnego dnia Anioł Stróż nauczył ją następującej modlitwy: „Dziewico Maryjo, ucieczko mojego serca, spraw, abym zawsze karmiła się Niepokalanym Ciałem Zbawiciela za nawrócenie grzeszników”.Następnie wyjaśnił jej, co to znaczy, że dusza ludzka, która jest całkowicie oddana Jezusowi, daje Mu „schronienie”: „Wielu ludzi walczy z Bogiem – wyjaśniał Anioł Stróż – a przez to wyrządza wiele zła w świecie, dlatego Jezus w swoim nieskończonym miłosierdziu »chroni się« w całkowicie Mu oddanych czystych ludzkich sercach, aby Prawdę uczynić widzialną i w ten sposób wzywać do nawrócenia. Wtedy każdy, kto widzi, nie może negować tego, co widzi. Niestety, tak jak Wcielone Słowo nie zostało przez wielu rozpoznane, kiedy przyszło na świat, również dzisiaj wielu nie ma dobrej woli i nie chce rozpoznać Chrystusa działającego w Kościele i ukrytego w czystych ludzkich sercach”.

„Nie nadużywajcie mojego miłosierdzia”

Całą tajemnicę swego serca Natuzza otwierała tylko przed swoim spowiednikiem ks. Capellupą. Kapłan ten dokładnie notował wszystkie nadprzyrodzone objawienia, wizje i orędzia, o których Natuzza mu mówiła. Pewnego razu mistyczka zapytała się Matki Bożej, kiedy zakończą się różne nieszczęścia, które nawiedzają ludzkość. W odpowiedzi usłyszała, że nastąpi to wtedy, gdy ludzie się nawrócą. Wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było, trwa w niewoli grzechów i w ten sposób ponawia ukrzyżowanie Jezusa. Matka Boża prosiła o wytrwałą modlitwę w intencji nawrócenia grzeszników.

„Daj mi dusze” – mówił do Natuzzy Pan Jezus. „Pragnę wszystkich zbawić. […] Odrzucaj zawsze od siebie gniew, zniechęcenie i wszelkie urazy. Nie buntuj się nigdy przeciwko cierpieniu. W twoim bólu jestem zawsze z tobą. Uświadamiaj ludziom, że jestem Bogiem pełnym miłości i miłosierdzia i widzę wszystko. Niech korzystają z czasu mojego miłosierdzia, bo w chwili śmierci będzie już za późno”.

Jedynym sensem naszego życia na ziemi jest dojrzewanie do życia wiecznego w niebie. Przestrzegając Bożych przykazań, żyjąc zgodnie z nauką Kościoła, przez modlitwę oraz sakramenty pokuty i Eucharystii, pozwalamy Chrystusowi, aby swoją miłością nas przemieniał i czynił „uczestnikami boskiej natury” (2 P 1,4). Niestety, wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było, lekceważąc i łamiąc Boże przykazania oraz pogrążając się w strasznej niewoli sił zła, której ostateczną konsekwencją jest wieczność piekła.

„Jezus bardzo cierpi, gdyż cały świat ponawia Jego ukrzyżowanie” – mówiła Matka Boża do Natuzzy. „Ludzie myślą tylko o sprawach ziemskich, zaniedbując życie duchowe, a więc swoje dusze. Nie zdają sobie sprawy z tego, jak życie ziemskie jest krótkie. Mogą zdobyć cały świat, ale gdy nie są z Jezusem, zatracają swoją duszę. Jezus jest dobry i pełen miłosierdzia, ale ostrzega: »nie nadużywajcie mojego miłosierdzia«. Módl się za wszystkie moje dzieci, które stoją na krawędzi przepaści, ponieważ nie słuchają mojego matczynego wezwania do nawrócenia i gardzą Bożym miłosierdziem”.

Poprzez Natuzzę Pan Jezus kierował do konkretnych ludzi wezwanie do radykalnego zerwania z wszelkim złem. Trwanie w śmiertelnych grzechach jest przyczyną największych życiowych tragedii, a brak nawrócenia prowadzi do utraty życia wiecznego. W jednym ze swoich wezwań Pan Jezus ostrzegał: „Podążasz w kierunku śmierci wiecznej z powodu nieuporządkowanego uczucia do osoby, którą wybrałem jako swojego umiłowanego ucznia. Biada temu, kto wywołuje zgorszenie, które jest powodem pokusy dla innych dusz! Córko moja, wejdź w siebie! Pragnę cię przytulić swoimi zakrwawionymi ramionami! Tylko Ja jestem źródłem szczęścia. Nie uciekaj ode Mnie, moja córko! Kto ciebie ukochał bardziej niż Ja? Kto przelał za ciebie chociażby jedną kroplę krwi? Wpatruj się we Mnie, jak umieram na krzyżu, wtedy usłyszysz w swoim wnętrzu ten wyrzut, który przywróci ci pokorę i żal za grzechy. Zanim przyjdę jako sędzia, na oścież otwieram wielką bramę swojego miłosierdzia! Póki jest jeszcze czas, wysłuchaj mojego wezwania do nawrócenia”.

Natuzza Evolo całym swoim sercem kochała Kościół katolicki i była Mu całkowicie posłuszna, gdyż wiedziała, że Kościół to Chrystus, który zaprasza do siebie wszystkich grzeszników, aby wyzwalać ich z grzechów i czynić świętymi.