Próbowałam na wiele sposobów zapełnić pustkę w swoim sercu, nawiązując takie relacje z mężczyznami, które nie miały przyszłości. Wtedy to natknęłam się na ciekawy artykuł – o „dziurze w kształcie Boga”.
To była właśnie ta dziura w moim sercu, którą w młodszym wieku chciałam zapełnić internetem, zakupami, imprezami z alkoholem czy miłością mężczyzny. Tak było do momentu mojego nawrócenia, kiedy to Bóg pokazał mi, że to On jest źródłem miłości. Tylko czerpiąc z tego źródła, można dalej przekazywać miłość, jakby było się takim „Bożym pendrive’em” – nośnikiem Jego miłości. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie dać nic wartościowego, jeśli Bóg nie uzdolni go do miłowania innych.
Tomka poznałam w Ruchu Czystych Serc, do którego należę od 2012 r. Przez kilka lat formowaliśmy się w tym ruchu i przyjaźniliśmy, nie wiedząc jeszcze, że to „ta/ten”. W tym czasie Tomek modlił się w intencji znalezienia dobrej żony i jeździł do Matki Bożej w Medjugorju, a ja odmawiałam jedną za drugą Nowennę pompejańską o dobrego męża oraz o bycie dobrą żoną dla swojego przyszłego wybranka. Oboje odmówiliśmy wiele modlitw, odbyliśmy wiele pielgrzymek – i… nic.
Tak było do czasu, gdy napisałam list do św. Józefa, wymieniając w nim cechy, jakie według mnie powinien mieć dobry mąż. Pojechałam do Kalisza na czuwanie modlitewne Ruchu Czystych Serc i tam oddałam św. Józefowi list, nie mając zupełnie już nadziei. Tomek był także na tym czuwaniu. Przed odjazdem do domu poszliśmy (każde z osobna) pomodlić się przed obrazem Świętej Rodziny. Gdy oboje gorąco modliliśmy się do św. Józefa, spojrzałam nagle na Tomka tak, jakbym widziała go po raz pierwszy, dostrzegając w nim coś, czego wcześniej nie zauważałam… Dziś oboje nie mamy wątpliwości, że to Maryja oraz św. Józef wskazali nam siebie jako przyszłych współmałżonków.
Parą zostaliśmy w święto Matki Bożej Gromnicznej, w pierwszą sobotę miesiąca. Krótko potem zawierzyliśmy się Maryi w Częstochowie, a później oddaliśmy się przez Jej ręce Jezusowi, według traktatu św. Ludwika Marii Grignion de Monfort. Nasze zaręczyny miały miejsce również w pierwszą sobotę miesiąca – na górze objawień Podbrdo w Medjugorju. Sakramentu małżeństwa udzieliliśmy sobie dokładnie rok później, w pierwszą sobotę sierpnia. Później odbyło się, pierwsze w naszych rodzinach, wesele bezalkoholowe, na którym wszyscy goście świetnie się bawili. W dniu ślubu wstąpiliśmy do Ruchu Czystych Serc Małżeństw.
Narzeczeństwo spędzone wspólnie na modlitwie, na budowaniu zdrowej relacji, poznawaniu siebie było pięknym czasem – owocnym i na pewno nie straconym. Tylko dzięki Bożej łasce, nie naszym wysiłkom, udało nam się wygrać walkę o czystość przedmałżeńską do dnia ślubu. Nie było łatwo (a im bliżej tego dnia, tym trudniej), ale zalety czystości widzimy teraz w swoim małżeństwie i nie żałujemy tamtej decyzji. Mimo że droga czystości jest niełatwa i ośmieszana, to warto się na nią zdecydować, bo owoce są naprawdę wielkie.
To nie znaczy, że gdy się wytrwa do ślubu w czystości, będzie już tylko pięknie i bezproblemowo. Emocje związane ze ślubem szybko opadają, a życie nieraz przynosi krzyż, cierpienie, chorobę… W takich momentach rzeczywistość weryfikuje wszystko. Pojawiają się w małżeństwie sytuacje, kiedy współżycie nie jest możliwe przez powikłania ciążowe, operacje, połóg, podróż współmałżonka, chorobę… O wiele łatwiej przetrwać te doświadczenia, gdy wcześniej pielęgnowało się czystość. Ona uczy, że nie musimy mieć wszystkiego na zawołanie, a druga osoba jest traktowana przez nas podmiotowo.
Warto też wstąpić do Ruchu Czystych Serc/Ruchu Czystych Serc Małżeństw. Sami nawiązaliśmy podczas czuwań, rekolekcji w Gródku nad Dunajcem czy na dniach skupienia w Częstochowie wiele pięknych przyjaźni. Dzięki obecności we wspólnocie wiemy, że są osoby o tych samych wartościach, z podobnymi problemami, celami i dążeniami, które wesprą nas swoją modlitwą oraz konkretną pomocą.
Ruch Czystych Serc jest otwarty dla każdego. Niezależnie, jaką ktoś ma przeszłość za sobą. Wspólnota nie jest tylko i wyłącznie dla osób, które nie mają problemów z czystością. Najważniejsza jest chęć walki o czyste serce i przyjaźń z Bogiem przez modlitwę, lekturę Pisma św., adorację Najświętszego Sakramentu, systematyczną spowiedź oraz przyjmowanie Komunii św.
Swoim świadectwem chcieliśmy pokazać, że warto ufać Panu Bogu oraz cierpliwie rozeznawać swoje powołanie i wolę Bożą. Warto też zaufać Maryi i św. Józefowi, bo Oni są najlepszymi orędownikami u Boga.
Marta i Tomek