Nauczanie prymasa – nie tylko w czasie trwania Wielkiej Nowenny – było stałym przypominaniem o konieczności podejmowania krzyża pracy nad sobą. Zwłaszcza w naukach kierowanych przezeń do młodego pokolenia ten motyw powracał nader często.
„Kto nienawidzi, już przegrał”
Jako autor 10 przykazań Społecznej Krucjaty Miłości kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski, był obecny w każdym numerze „Miłujcie się!” i obecnie – jest w każdym numerze „Trwajcie w miłości”. Na tylnej okładce czasopisma mamy okazję zapoznać się z rozpisanym na punkty sposobem ćwiczenia się w cnocie miłości.
Prymas Tysiąclecia wzywał do miłości społecznej w czasach rządów narzuconej po 1945 r. ideologii komunistycznej, która na swych sztandarach miała wypisaną nienawiść. Do tego bowiem sprowadza się marksistowska zasada „walki klas” oraz dążenie do wywołania krwawej rewolucji, która ma zapewnić „skok do królestwa wolności”. Prymas powtarzał zaś, że „ten, kto nienawidzi, już przegrał”.
Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego jest z pewnością znakiem danym nam przez Opatrzność. Warto więc przywołać najważniejsze elementy nauczania i dzieła prymasa Polski, którego św. Jan Paweł II nazywał Prymasem Tysiąclecia. Nie tylko dlatego, że okres jego posługiwania (1948-1981) na prymasowskich stolicach w Gnieźnie i Warszawie przypadł na obchody tysiąclecia chrztu Polski (1966 r.), ale także z racji wielkich zasług kardynała Stefana Wyszyńskiego dla Kościoła i narodu, które – jak mówił św. Jan Paweł II – sprawiają, że „należy go postawić wśród największych mężów w dziejach naszej Ojczyzny”.
Okupacja, czyli demoralizacja
Kardynał Stefan Wyszyński przez trzy lata (1953-1956) był więziony przez komunistów. W prowadzonych przez siebie Zapiskach więziennych pod datą 1 sierpnia 1954 r. napisał: „Czekamy teraz na mocarzy myśli, woli, serca, cnoty… Tylko tych zdolni jesteśmy szanować. Tylko ci są godni stanąć w szranki walki – o lepsze… Abiciamini opera tenebrarum et induamini arma lucis [Odrzućcie dzieła ciemności i obleczcie się w zbroję światła]”.
Prymas Polski miał żywą świadomość dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół i naród polski po II wojnie światowej. Obydwaj okupanci (niemiecki i sowiecki) dokonali w czasie wojny prawdziwej hekatomby polskich elit świeckich i duchownych. Na ziemiach, które po wrześniu 1939 r. zostały bezpośrednio wcielone do Niemiec (Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk), Niemcy wymordowali jedną trzecią księży, którzy tam pracowali przed 1 września 1939 r.
Elity, zwłaszcza duchowe, spełniają w każdym społeczeństwie rolę normotwórczą. Mówiąc dzisiejszym językiem, są one trendsetterami (wyznacznikami trendów, prekursorami). Nadają kierunek społecznym normom zachowania, dobrych obyczajów, gustów (literackich, artystycznych etc.). Po 1945 r. zabrakło nam tych elit, które zginęły w Katyniu, Miednoje, Ostaszkowie oraz w innych (nieznanych dotąd) miejscach na „nieludzkiej ziemi”, które rozstrzelano w Lasach Piaśnickich na Pomorzu, w ramach akcji AB w Generalnej Guberni i które zginęły w powstaniu warszawskim. Tę wyrwę osadzeni przez Związek Sowiecki komuniści zapełniali „nową elitą” odpowiednio sformatowaną ideologicznie, o czym głosiła jedna z pieśni komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej: „Bogami waszymi gardzimy!”.
Dodatkowo zaś komunistyczny program budowy „nowej, socjalistycznej Polski” zakładał politykę systematycznej demoralizacji społeczeństwa. Nieprzypadkowo pod sam koniec tzw. okresu stalinowskiego, w 1956 r., sejm PRL uchwalił ustawę legalizującą aborcję „na życzenie” (komuniści wprowadzili wówczas klauzulę „aborcji ze względów społecznych”).
W tym względzie władza komunistyczna dokładnie naśladowała politykę niemieckich okupantów, którzy na zajętych przez siebie ziemiach polskich również wprowadzili aborcję „na życzenie” oraz szerzyli demoralizację na inne sposoby, wprowadzając na przykład ułatwienia w dystrybucji alkoholu oraz drukując w tzw. prasie gadzinowej (polskojęzyczne periodyki wydawane przez niemieckie władze okupacyjne) treści pornograficzne. Wtedy to po raz pierwszy na ziemiach polskich pojawiły się utrzymane w atrakcyjnej – jak na tamte czasy – kolorowej szacie graficznej czasopisma epatujące nagością. Pijany Polak z wolą osłabioną oglądaniem pornografii z pewnością nie będzie miał na myśli wzniosłych ideałów, takich jak wolność Polski, które wymagają wyrzeczeń i poświęceń.
Odnowa moralna, czyli wolność
W tym świetle należy widzieć opracowany przez kard. Stefana Wyszyńskiego program wielkiej narodowej katechezy, która miała wieść do pracy całego narodu nad sobą, nad swoimi wadami – zarówno w życiu indywidualnym, jak i społecznym. Taki był sens Wielkiej Nowenny lat 1957-1965, która stanowiła bezpośrednie przygotowanie narodu polskiego do uroczystych obchodów tysiąclecia chrztu Polski w 1966 r.
Niejako zapowiedzią Wielkiej Nowenny było złożenie 26 sierpnia 1956 r., w święto Matki Bożej Częstochowskiej, przez rzesze pielgrzymów skupionych pod wałami jasnogórskimi Ślubów Narodu, których tekst został ułożony przez uwięzionego jeszcze prymasa. Jasnogórskie Śluby Narodu nawiązywały do dawnych ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych 300 lat wcześniej. Wtedy to Polska walczyła ze szwedzkim „potopem”, w 1956 r. zaś przechodziła przez czerwone morze komunistycznej ideologii.
Ponad milion ludzi skandujących 26 sierpnia 1956 r. przed jasnogórskim wizerunkiem i pustym tronem prymasa Polski: „Królowo Polski, przysięgamy!” w ten sposób dawało świadectwo swojej wiary, a jednocześnie pokazywało, gdzie chce szukać prawdziwej odnowy – nie w nagłaśnianej wówczas w propagandzie komunistycznej „socjalistycznej odnowie”, czy też w „socjalizmie z ludzką twarzą”, ale w wierności Chrystusowi i Jego Matce.
Nie było tak, jak często jeszcze można dzisiaj przeczytać w różnych podręcznikowych opracowaniach, że dla tzw. zwykłych Polaków nadzieją na „odwilż” w 1956 r. była zamiana jednego I sekretarza PZPR na innego (przyjście do władzy Władysława Gomułki, który przed popadnięciem w niełaskę w 1948 r. sam przewodził narzucaniu Polsce komunistycznego systemu władzy). Milion Polaków przysięgających pod wałami jasnogórskimi Królowej Polski – to był potężny dowód na to, że było inaczej.
Podobnie było dwa miesiące wcześniej na ulicach Poznania, gdzie strajkujący robotnicy w stolicy Wielkopolski nie tylko domagali się wyższych płac i poprawienia warunków bytowych, ale również upominali się o powrót katechezy do szkół i uwolnienie prymasa Polski z więzienia. Tym bezwzględniej ich protest został przez władze komunistyczne utopiony we krwi, zgodnie z tym, co zapowiadał w czerwcu 1956 r. komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz, że „rękę podniesioną na władzę ludową władza ludowa odrąbie!”.
Jasnogórskie Śluby Narodu zawierały zobowiązanie do podjęcia walki z naszymi „wadami narodowymi”: pijaństwem, rozwiązłością obyczajową, złodziejstwem, niechęcią do rzetelnej pracy. Wielka Nowenna miała być więc pracą narodu nad samym sobą. W kolejnych latach jej trwania – aż do 1965 r. – miały być rozważane kolejne aspekty indywidualnego, ale i społecznego trwania przy Bogu i Ewangelii: życie rodzinne, katolickie wychowanie dzieci, sprawiedliwość i miłość społeczna, ochrona życia nienarodzonych, walka z wadami narodowymi.
Chcesz być wolny? Pracuj nad sobą!
Na krótko przed inauguracją Wielkiej Nowenny prymas Polski w archikatedrze gnieźnieńskiej stwierdzał: „Mówią o nas Polonia semper fidelis – zawsze wierna, i to jest prawda! […] A jednak – obok tej silnej wiary, najmilsze dzieci, czegoś nam nie dostawa. Nie dostawa nam jakiejś konsekwencji, powiązania między naszą silną wiarą a naszym codziennym życiem. […] O jakąż niezwalczoną potęgą bylibyśmy, gdybyśmy nie tylko w wierze byli silni, ale i w życiu, w obyczajach, w każdym czynie, w pracy, w codziennym trudzie i wypełnianiu naszych obowiązków osobistych, rodzinnych i narodowych” (kwiecień 1957 r.).
Nauczanie prymasa – nie tylko w czasie trwania Wielkiej Nowenny – było stałym przypominaniem o konieczności podejmowania krzyża pracy nad sobą. Zwłaszcza w naukach kierowanych przezeń do młodego pokolenia ten motyw powracał nader często. Warto przypomnieć te słowa, bo po kilkudziesięciu latach nic nie tracą one na znaczeniu.
Tak jak te skierowane przez kard. Stefana Wyszyńskiego 6 października 1957 r. do studentów warszawskich uczelni rozpoczynających nowy rok akademicki: „Cóż tutaj przynosisz, młodzieży? Czy nie wiesz przypadkiem, że takie zepsucie, które się po Polsce dzisiaj miota, jest zaprogramowane przez nieprzyjaciół Ojczyzny, aby rozłożyć przyszłą inteligencję, aby zginęła przedwcześnie, aby nie mogła ani myśleć, ani kochać, żeby pokalała, zbrukała krew, uczucia swe czyste? […] Pracujcie nad sobą! Chcesz uspołecznić twoją duszę, miej miłość ku ludziom, a nie tylko ku sobie. Ucz się kochać nie tylko cząsteczką, ale całym twoim człowieczeństwem, rozumem, wolą, sercem, ciałem, duchem. Ucz się kochać nie tylko jedną warstwę Narodu, członka takiej czy innej grupy, partii. Kochaj cały Naród, bo gdy będziesz kochać cząstkę Narodu, będziesz sekciarzem pracującym na zgubę Narodu. […] Nie zdołacie kochać Polski bez miłości Boga”.
Parę miesięcy wcześniej, 2 kwietnia 1957 r., do młodzieży akademickiej Wrocławia prymas Polski mówił: „Pragnę, abyście byli pełnymi ludźmi. Wymaga to od Was jednej rzeczy, abyście postawili sobie twarde wymagania. Przede wszystkim waszemu mózgowi, waszemu umysłowi. Nie chciejcie tanich prawd, nie chciejcie łatwych, powierzchownych prawd, nie chciejcie broszurowych, propagandowych prawd! – Chciejcie całej prawdy. Veritas Domini. Chciejcie prawdy czystej, szukajcie jej w naturze waszego umysłu, waszego rozumu”.
Komuniści: Wielka Nowenna to „granda”
Słowa te kard. Stefan Wyszyński wypowiadał u samego początku Wielkiej Nowenny. Za pomocą wszystkich technik operacyjnych władza komunistyczna wsłuchiwała się wówczas w te i inne wypowiedzi prymasa Polski, słusznie odnosząc do siebie jego słowa o „zaprogramowanej demoralizacji” młodych pokoleń Polaków. Nic dziwnego więc, że władze komunistyczne od początku z wrogością zareagowały na program Wielkiej Nowenny i jego realizację.
Premier PRL Józef Cyrankiewicz mówił w tym kontekście, że „Wyszyński urządził grandę”, i zapowiadał, że „na grandę odpowiemy grandą” (to akurat komuniści skrzętnie wypełniali całą swoją polityką wobec ludzi wierzących aż do 1989 r.).
W 1964 r. Komitet Centralny PZPR doszedł natomiast do wniosku, że głównym celem Wielkiej Nowenny jest „pogłębianie klerykalizmu i dewocji” oraz „przeciwdziałanie obchodom dwudziestolecia PRL przez pomijanie aktualnych przemian i osiągnięć społeczno-kulturalnych i przeciwstawienie współczesnych »wad narodowych« idealnym wzorcom »cnót narodowych« w poprzednich epokach”.
Według przywódców PZPR program Wielkiej Nowenny był obliczony na „wzbudzenie niezadowolenia wśród wierzącej części społeczeństwa przez dowodzenie, że na skutek istniejących warunków społecznych oraz obniżenia stopy życiowej pogłębiły się w ostatnim dwudziestoleciu takie »wady narodowe«, jak pijaństwo, lenistwo, lekkomyślność”.
Pokolenie PT (Prymasa Tysiąclecia)
Stąd brały się furiackie ataki komunistycznej propagandy na osobę prymasa Polski oraz takie aberracyjne działania jak aresztowanie kopii obrazu jasnogórskiego peregrynującego w ramach obchodów milenijnych po Polsce.
Obchodom milenijnym próbowano przeszkodzić, organizując konkurencyjne obchody „tysiąclecia państwa polskiego” (co bardziej gorliwi działacze partyjni, nie zagłębiając się w „szczegóły historyczne”, mówili wówczas o „tysiącleciu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”…). Jednak setki tysięcy Polaków obecnych na szlakach obchodów milenijnych – ludzi, którzy po raz pierwszy od zakończenia wojny wbrew władzom skupiali się, by demonstrować swoje przywiązanie do tysiącletniej tradycji „narodu ochrzczonego” – były dowodem na to, że władza komunistyczna definitywnie przegrała walkę o „rząd dusz” w Polsce.
Pokolenie 1966 r., pokolenie milenijne, które wtedy właśnie „policzyło się”, było tym samym pokoleniem, które kilkanaście lat później wołać będzie przed Janem Pawłem II na Krakowskim Przedmieściu „My chcemy Boga!” (czerwiec 1979 r.), a w sierpniu 1980 r. tworzyć będzie wielki narodowy ruch Solidarności.
To była ta dawna młodzież, do której prymas kierował swoje apele do pracy nad sobą. Byli wśród nich także ci, którzy jako studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego słuchali słów skierowanych przez kard. Wyszyńskiego do studentów krakowskiej Alma Mater 5 września 1964 r.
Czyniąc aluzję do sloganów komunistycznej propagandy o „jedynej, słusznej ideologii, najlepszym ustroju pod słońcem” i wyższości „naukowego socjalizmu” (marksizmu) nad wszystkimi innymi nurtami myślowymi, Prymas Tysiąclecia mówił wówczas do studentów: „Gdy Wam powiedzą, że jesteśmy już u szczytu osiągnięć – nie wierzcie! Gdy Wam powiedzą, że wszystko już powiedziano, co człowiek może powiedzieć, że jest już i ustrój najlepszy, i światopogląd całkowity, i filozofia nienaruszona, i ekonomia niewątpliwa – nie wierzcie! Ambicje człowieka są nieograniczone, bo człowiek wyrósł z Serca Boga, który jest Miłością, a miłość nigdy nie mówi »dość« i nigdy nie umiera”.