Siostra Michaela Pawlik w latach 1967-1981 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. Jechała tam z przekonaniem o głębi tamtejszej mistyki i pięknie hinduskiej duchowości, jednak to, co później przeżyła w Indiach, całkowicie zburzyło jej idylliczne wyobrażenia. Na własnej skórze się przekonała, jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu – z wiarą w karmę, dharmę oraz reinkarnację.
Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje oraz wierzenia. Mieszkała w rejonie, gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. Siostra Michaela wspomina: „Wkrótce po tym, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia, zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii… Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa. »Ratuj go!«. »Co się stało?!« – pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy przez ten ród, z którego pochodził ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić… W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać tak, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej” (W drodze, nr 1/98, s. 34).
Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec, ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy siostra razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem, aby wypłacił mu należną pensję, ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę, to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko, co dzieje się z człowiekiem, jest spowodowane jego życiem w poprzednim wcieleniu. Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty, tylko starać się, aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu, to i tak nic by się nie stało, ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście… W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik List, nr 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności odróżniania dobra od zła.
Siostra Michaela po pięciu latach pobytu w Indiach rozpoczęła studia w zakresie socjologii religii na Karnatak University w Dharwar. Tam doskonale poznała hinduizm oraz tradycję wedyjską, która do czasów reformy praktykowała: palenie wdów wraz ze zwłokami ich mężów; świątynną prostytucję, do której rodzice przeznaczali na całe życie swoje małe córki; składanie bożkom krwawych ofiar z ludzi; prawo nadczłowieka, przez traktowanie władcy jako boskiej postaci; podział na kasty, z bezlitosną dyskryminacją ludzi z najniższych kast; traktowanie kobiet jako istot niższej kategorii od mężczyzn.
W Wedach, indyjskich księgach świętych, znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą, lecz nieosobową energią, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach, a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organizmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś, w kolejnym wcieleniu, miała kształt ludzki. I tak na przykład: żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem. Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka byt i prawo karmy, czyli „dług” dobrych lub złych czynów, który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra, kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła, wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej, ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany albo nieświadomie chciał, aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona.
Tak więc według teologii reinkarnacji „bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość…” (J.J. Steffon, Satanizm jako ucieczka w absurd, WAM, Kraków 1993, s. 85).
Ponieważ według teorii reinkarnacji człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem, poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, taka duchowość prowadzi do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) – na braku uczuciowego zaangażowania wobec potrzeb drugiego człowieka. Jest to „cnotliwość”, której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego, co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki „duchowości” reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości związanej z kultem religijnym stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani i pogardzani; ich ubóstwo jest spowodowane winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich „świętych ksiąg”. Według nich dusza przyjmuje takie ciało,
na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości, a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno-filozoficznej Indii, nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu, lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego. Studia nad religiami Wschodu pozwoliły s. Michaeli zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych.
Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie – ludzie należący do najniższej kasty – są przeznaczeni do najgorszych prac, i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo „nadczłowieka” inspiruje do różnych form bezprawia, z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami, należącymi do filii masonerii staropruskiej, tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (por. A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr 14, Kraków 1994, ss. 46-50).
Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci, ze zboczeniami włącznie. Yajurweda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu…
Siostra Michaela wspomina: „Kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry – tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników – nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi »świętymi wodami«, takimi jak mocz krowi i woda z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez »żeńską formę, która nie była skażona miesiączką«, czyli przez dziecko… My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy, wtedy się okazuje, że oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast” (W drodze, 1/98, s. 35).
A.L. Baham pisze, że „(…) w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie – dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić” (A.L. Balhsam, Indie, Warszawa 1964, s. 350).
Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce, to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla Europejczyka, nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu, ślepo naśladując tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został on nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo miał 16 000 żon i 180 000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany Radżagopalausami.
W Polsce nie mówi się, jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia, jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną „świadomość Kryszny” w środowisko chrześcijańskie. Niestety, niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę – przez powtarzanie imienia Kryszny – oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. Siostra Michaela podkreśla, że „(…) wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp. Zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę wschodnich wyznań, a nawet zachwyt nad nimi, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp.” (Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, ss. 5-6).
Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość „duchowości” wschodnich sekt religijnych. Trzeba pamiętać, że obecna konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Gandhi poznał naukę Chrystusa w czasie studiów w Anglii i chociaż nie został chrześcijaninem, to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast ani reinkarnacji.
Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację jest zdradą Chrystusa, dlatego że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: „A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd…” (Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: „Nie zapominaj, że nie ma powrotu” (Syr 38,21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda, którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie.
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!