Zastanawiam się czasem nad tym, co w życiu daje szczęście. Można mieć wszystko i być bardzo nieszczęśliwym, ale można też być ubogim i czuć się wewnętrznie wolnym oraz szczęśliwym. Bóg dał mi tę łaskę, że jestem szczęśliwą żoną i matką, że umiem cieszyć się każdą chwilą naszego życia i jestem Bogu za to wszystko ogromnie wdzięczna.
Modliłam się za wstawiennictwem Świętego Józefa o dobrego męża, ale też bardzo się niecierpliwiłam, że nikogo ważnego nie ma w moim życiu. Poznaliśmy się, mając 18 lat.
Zupełnie nie traktowałam Piotra jako materiału na chłopaka, a tym bardziej na męża – był taki nieśmiały, zakompleksiony i zbyt spokojny. Ja szukałam kogoś atrakcyjnego, dowcipnego, błyskotliwego (taki jest teraz, bo zmienił się w fantastycznego, odpowiedzialnego mężczyznę).
Kiedy po pół roku znajomości Piotr wyznał mi, że się we mnie zakochał, nie wywarło to na mnie większego wrażenia, chyba nawet bardziej ode mnie cieszyły się moje koleżanki.
Długo nie mogłam zdobyć się na szczerość, by powiedzieć mu, że go nie kocham i nie potrafię wzbudzić w sobie tego uczucia. Zawsze coś „przeszkadzało”.
Kiedy po dwóch latach, po letnich rekolekcjach, zdecydowałam się mu o tym powiedzieć, okazało się, że w moim sercu zaczęła się wiosenna odwilż i przyszło uczucie. Jego cierpliwość została nagrodzona.
Nasze bycie razem rozwijało się bardzo powoli. Minęło ponad pół roku, gdy Piotr pierwszy raz chwycił mnie za rękę, ale trzymał ją jak najcenniejszy skarb – do dziś to wspominamy, opowiadając o tym naszym dzieciom.
W moim sercu zawsze było pragnienie, by dochować czystości przedmałżeńskiej. Postanowiliśmy wspólnie, że nie będziemy współżyć aż do momentu ślubu, chociaż Piotr nie ukrywał, że tego chciał. Ale uszanował moją decyzję.
To był piękny czas wzajemnego poznawania swoich emocji, oczekiwań, pragnień oraz rozmowy na różne tematy. Jak ważna i piękna była ta decyzja, odczuwamy do dziś. Ta sfera naszego życia promieniuje na całokształt naszego bycia razem.
Bardzo się cieszymy, że wytrwaliśmy w czystości. Bywało trudno, ale z Bożą pomocą wygraliśmy tę niesamowitą walkę o czystość. To, co kosztuje dużo wysiłku, jest najcenniejsze.
Dzisiaj spora część młodych ludzi nie szanuje czystości. Czystość nie stanowi dla nich wartości.
Skąd mają wiedzieć, że to najpiękniejsze, co mogą sobie nawzajem ofiarować, skoro w mediach promowane są szybkie i łatwe rozwiązania, wymiana „starego” na „nowe” bez podjęcia walki. A przecież walczy się po to, by wygrać.
Czystość kosztuje dużo wysiłku i wiąże się ze stawianiem sobie konkretnych wymagań: opanowania namiętności i powiedzenia sobie „stop”, a czasem również unikania sytuacji, które mogą skutkować grzechem. Ale jak pięknie to wszystko procentuje w późniejszym życiu!!!
Jak cudownie było w noc poślubną, kiedy mogliśmy ofiarować sobie siebie nawzajem, a potem powoli odkrywać swoje potrzeby. Każdego dnia cieszyć się sobą wspólnie. Wszystko w swoim czasie. Warto czekać, by poznać smak szczęścia.
Postanowiliśmy żyć w zgodzie z naturalnymi metodami rozpoznawania płodności. Okazało się, że mimo moich nieregularnych cyklów jest to piękny dar od Boga i dowód Jego niesamowitej mądrości… Dzięki tym metodom dane nam było wspólnie zaplanować, począć i urodzić nasze dzieci.
Mimo że od dnia naszego ślubu minęło już prawie ćwierć wieku, nadal się kochamy, nawet bardziej niż przedtem, nadal pragniemy fizycznej obecności, ciepła dłoni, uścisku, przytulenia. Chcemy być dla siebie codziennie darem, nieustannym prezentem w codziennym biegu.
Nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni, pociągający i piękni; mimo upływu lat i zupełnie przeciętnej urody zewnętrznej z przyjemnością współżyjemy ze sobą.
Dzieci są tylko gośćmi, kiedyś założą swoje rodziny i pójdą w świat, a my zostaniemy razem. Chciałabym móc zestarzeć się wspólnie ze swoim mężem…
Cieszę się, że tyle lat przeżyliśmy razem, że mój mąż daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Nasz sekret udanego związku to codzienna wspólna modlitwa i dar przebaczania każdego wieczora.Przebaczenie daje siłę, by trwać i walczyć o małżeństwo nawet wtedy, gdy dopada nas kryzys – a może właśnie najbardziej wtedy, bo z każdego kryzysu wychodzimy mocniejsi.
Warto walczyć o małżeństwo i się nie poddawać! Wierność małżeńska jest piękna i daje poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i pokoju.
Z Bogiem wszystko jest możliwe! Ogromne wsparcie w trudach codziennego życia daje nam wspólnota Domowego Kościoła, w której chcemy wzrastać.
W przemianie mojego męża z nieśmiałego chłopczyka w bohaterskiego mężczyznę pomógł mi Święty Józef. To do niego zanosiłam w trudnych chwilach modlitwę za męża.
I jemu dziękuję za to, że małżeństwo u boku kochanego mężczyzny może być tak piękne.
Szczęśliwa żona
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!