Wybrałem kumpli od kieliszka

Mój głód alkoholu okazał się, niestety, silniejszy. Zerwałem ze swoją dziewczyną, a właściwie to gorzej – przepiłem ją. Wybrałem kumpli od kieliszka…

7 czerwca tego roku będę obchodził drugą rocznicę wstąpienia do Ruchu Czystych Serc. W tym roku również skończę 32 lata. Ale ku przestrodze pragnę opisać lata swojej młodości, bo nie życzę nikomu, żeby przez głupotę – tak jak ja – zniszczył swoje życie.

Gdy skończyłem szkołę podstawową, zacząłem chodzić na pierwsze dyskoteki. Żeby dodać sobie odwagi wobec dziewcząt, wypijałem tam drinki.

Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że stopniowo popadam w nałóg alkoholizmu. Po paru latach musiałem już specjalnie jechać do sklepu, żeby napić się za sklepem piwa, i to już z rana…

Później miałem ładną, spokojną dziewczynę i dlatego ograniczyłem picie. Jednak z czasem mój głód alkoholu okazał się, niestety, silniejszy. Zerwałem ze swoją dziewczyną, a właściwie to gorzej – przepiłem ją. Wybrałem kumpli od kieliszka…

Później już tak piłem, że w ogóle tego nie kontrolowałem – budziłem się w szpitalu i lekarz rano mnie pytał, czy wiem, czemu tutaj jestem. Odpowiadałem, że nie, bo naprawdę nie wiedziałem… Wtedy lekarz odpowiadał: „miał pan atak padaczki alkoholowej”.

Powiedziano mi, że jeśli tak dalej będę postępował ze swoim życiem, to nie wróżą mi dożycia czterdziestki.

Alkohol niósł ze sobą inne zagrożenia, mianowicie onanizm i tzw. zaliczanie panienek z domów publicznych. Szczerze powiedziawszy, z tych dwóch ostatnich grzechów się nie spowiadałem – ze wstydu i oporu, który wzbudzał we mnie szatan.

Dopiero gdy otrzymałem od księdza wikarego z mojej parafii „Miłujcie się!”, zdałem sobie sprawę ze swego nagannego postępowania. Zacząłem się odtąd modlić Koronką do miłosierdzia Bożego, a później wstąpiłem do Ruchu Czystych Serc. Była to dla mnie trudna decyzja – ci, którzy mnie znali, śmiali się ze mnie i mówili: „Ty, do Ruchu Czystych Serc?!”…

Ale gdy zacząłem czytać Pismo Święte i je rozważać, to zdałem sobie sprawę, że Bóg miłosierny nikogo nie przekreślił i nie wyłączył z udziału w swojej chwale. Wręcz przeciwnie, On szuka zagubionych owiec i każdego, kto z ochotnym i skruszonym sercem wyzna swoje grzechy oraz zwróci się do miłosierdzia Bożego, chętnie przyjmuje.

Kiedy wstąpiłem do RCS, to szczerze wyznałem wszystkie swoje grzechy, także te najbardziej wstydliwe. Pierwszy raz od lat zrobiłem rachunek sumienia i spisałem wszystkie swoje przewinienia na kartce.

Kiedyś moja spowiedź była mechaniczna, bez skruchy i żalu; teraz – gdy jestem w RCS – ta spowiedź wygląda całkiem inaczej, częściej też przyjmuję Komunię Świętą. Zdarzają mi się jeszcze upadki, ale umiem świadczyć odważnie o Chrystusie i Jego miłości, co kiedyś w moim życiu było nie do pomyślenia.

Piąte przykazanie Społecznej Krucjaty Miłości kard. Stefana Wyszyńskiego brzmi: „Przebaczaj wszystko – wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody”.

Ale trudno mi wybaczyć tym, którzy reklamują piwo, twierdząc, że ono się w życiu liczy najbardziej. Nie mają pojęcia, ilu ludzi im uwierzyło i zmarnowało przez to swoje życie, tak jak ja. Popaść w nałóg jest bardzo łatwo, ale trudno się pozbierać, żeby z niego wyjść…

Ja już nie sięgam po alkohol przy każdej okazji; umiem żyć w trzeźwości trzy-cztery miesiące, ponieważ czuję bliskość i pomoc Jezusa oraz Matki Najświętszej.

W czerwcu postanowiłem codziennie odprawiać nabożeństwo do Serca Pana Jezusa i ufam, że On mnie wyleczy ze wszystkich moich niedomagań. Moim marzeniem jest nie pić alkoholu w ogóle. Wiem, że do końca życia będę alkoholikiem – ale chcę być trzeźwym alkoholikiem.

Dziękuję Bogu, że z Jego pomocą umiem powstawać z grzechowych upadków, ofiarowywać Mu każdy dzień na modlitwie i cieszyć się radością, która pochodzi od Niego. I przyrzekam się modlić – koronką, różańcem itp. – za wszystkich ludzi uzależnionych, a także za wszystkich członków Ruchu Czystych Serc.

Roman