„Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak potężną bronią jest modlitwa” – powiedział św. Jan Paweł II Wandzie Półtawskiej. I dodał: „Uczcie się modlić”.
Pontyfikat św. Jana Pawła II, który dzięki mediom można było naocznie śledzić, obfitował w obrazy modlącego się papieża.
Kamery rejestrowały, jak Ojciec Święty odprawiał Msze św. w Rzymie oraz na ołtarzach świata, jak chodził z różańcem w dłoni, jak opierał twarz o krzyż w swój ostatni Wielki Piątek 2005 r.
Nie brakowało też ujęć telewizyjnych z pielgrzymek do Ojczyzny, na których widać było papieża Polaka klęczącego przed obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze, zanurzonego w modlitwie brewiarzowej na Wawelu czy zawierzającego świat Bożemu miłosierdziu w krakowskich Łagiewnikach.
„Jego [papieża – przyp. red.] dialog z Bogiem trwał nieustannie. Potrzebował modlitwy bez przerwy, również w miejscach publicznych, w obecności tłumów. Działanie i kontemplacja wydawały się być w nim jednym i tym samym” – wyznał Joaquín Navarro-Valls (rzecznik prasowy Watykanu w latach 1984- 2006).
I kontynuował: „Ostatni raz, kiedy go widziałem poza łóżkiem, na którym kończył swoje ziemskie życie, siedział na wózku popychanym przez siostrę zakonną. Trasa była krótka, 10 metrów pomiędzy jego pokojem a kaplicą. Chciał wręcz fizycznie być blisko tabernakulum. Przebywał tam całymi godzinami” (W. Rędzioch, Niezapomniany, s. 107).
A kard. Stanisław Dziwisz, wieloletni sekretarz papieski, zaświadczając, jak kluczowa dla następcy św. Piotra była codzienna rozmowa z Bogiem, dodał: „Nie było żadnej pilnej sprawy, dla której można by było wejść do kaplicy papieskiej i przerwać Ojcu Świętemu modlitwę” (tamże, s. 45).
Modlitwa to dialog z Bogiem
Mając w pamięci obrazy zjednoczenia z Bogiem św. Jana Pawła II, warto wrócić także do tekstów papieża dotyczących modlitwy. Czym ona dla niego była? Jak ją rozumiał?
W liście Novo millennio ineunte Ojciec Święty napisał znamienne słowa: „Modlitwy trzeba się uczyć, wciąż na nowo niejako przyswajając sobie tę sztukę od samego boskiego Mistrza, jak pierwsi uczniowie: »Panie, naucz nas się modlić« (Łk 11,1).
W modlitwie toczy się ów dialog z Chrystusem, dzięki któremu stajemy się Jego przyjaciółmi: »Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was« (J 15,4). Ta wzajemność jest samą istotą, jest duszą życia chrześcijańskiego i warunkiem wszelkiego autentycznego życia duszpasterskiego” (NMI 32).
Modlitwa jest więc przede wszystkim miejscem budowania i pogłębiania więzi z Bogiem. Papież, porównując tę praktykę duchową do rozmowy dwóch osób, przyznał, że chociaż może się nam nieraz wydawać, że mamy do czynienia z monologiem człowieka, to w rzeczywistości obecność Boga jest tu podstawowa. To Duch Święty inicjuje modlitwę (por. Rz 8,26), ona zaś sama jest miejscem objawienia się Boga.
Z tego względu św. Jan Paweł II ostrzegał, by nie oceniać dialogu ze Stwórcą według stopnia wyrażonych przez siebie uczuć czy użytego bogactwa słów.
„Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg” (Przekroczyć próg nadziei, 2).
Od czego zacząć?
Papież wielokrotnie powtarzał, że człowiek uczy się modlitwy całe życie. Na co jednak zwrócić uwagę? Jaki wymiar rozmowy z Bogiem jest najistotniejszy?
Święty Jan Paweł II uważał, że dla wierzącego niezastąpiona jest Msza Święta i spowiedź. Tłumaczył: „Życie modlitwy wyrasta z uczestniczenia w liturgii Kościoła. Aby mogło się ono rozwijać, potrzeba udziału we Mszy Świętej, potrzeba korzystać z sakramentu pojednania. W ten sposób całe nasze istnienie zostaje przeniknięte Chrystusem: Nim samym, Jego łaską. Przecież On powiedział: »Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim« (J 6,56).
Eucharystia jest pokarmem duchowym, z którego czerpiemy wewnętrzną moc do dawania świadectwa i dzięki któremu możemy przynosić owoc, obfity owoc. Dlatego tak ważne jest uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świętej. Ani troski rodzinne, ani inne sprawy nie powinny pozostać poza sferą życia duchowego” (Gorzów Wielkopolski, 2 czerwca 1997 r.).
Eucharystia jest najcenniejszym darem, jaki posiadamy. W encyklice poświęconej Mszy Świętej św. Jan Paweł II tłumaczył: „W Eucharystii mamy Jezusa, Jego odkupieńczą ofiarę, mamy Jego zmartwychwstanie, mamy dar Ducha Świętego, mamy adorację, posłuszeństwo i umiłowanie Ojca. Jeżeli zaniedbamy Eucharystię, jak będziemy mogli zaradzić naszej nędzy?” (Ecclesia de Eucharistia, 60).
Tym zaś, którzy mają kłopot z odkryciem wartości Mszy Świętej, abp Karol Wojtyła radził nie zniechęcać się i nie rezygnować z praktyki uczestnictwa w Eucharystii.
Przekonywał: „Zapewniam Was, że jeżeli to ktokolwiek z nas czyni, stara się uczestniczyć, to Msza św. stopniowo wypełnia człowieka po brzegi. Po brzegi – modlitwą” (Kraków, 13 kwietnia 1962 r.).
Aby w pełen sposób móc uczestniczyć w Eucharystii, przyjmując Komunię Świętą, konieczny jest stan łaski uświęcającej. Każdy grzech ciężki, a więc dobrowolny i świadomy grzech o ciężkiej materii, winno się wyznać w sakramencie pojednania.
Do regularnej spowiedzi papież zachęcał wszystkich katolików (także obarczonych jarzmem grzechów powszednich), uważając, że jest to szczególne miejsce doświadczenia Bożego miłosierdzia i uprzywilejowana droga wzrostu duchowego.
W kierunku „urzeczenia” serca
Rozmowa z Bogiem w liturgii Kościoła prowadzi do dalszego dialogu na modlitwie indywidualnej.
W niej można wypowiedzieć Panu Bogu swoje osobiste troski i prosić o wsparcie. To najbardziej naturalna potrzeba człowieka, wyrażająca również przekonanie, że Pan Bóg potrafi zaradzić każdej niedoli. Papież prosił jednak, by zrobić krok naprzód. Skoro modlitwa jest miejscem dialogu, wzrastania w zażyłości z Panem Bogiem, to nie można się ograniczyć tylko do koncentrowania się na swoich prośbach.
„Spotkanie z Jezusem – uczył Ojciec Święty – nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe »urzeczenie« serca” (NMI 34).
Mamy więc tu całe bogactwo tworzywa, z którego można utkać modlitewną rozmowę z Bogiem. Jej uwieńczeniem jest „prawdziwe »urzeczenie« serca”. Na czym ono polega? Z czym można by je porównać?
Światło rzuca nam pewien fragment encykliki Ecclesia de Eucharistia, w którym papież pisał: „Pięknie jest zatrzymać się z Nim [Jezusem – przyp. red.] i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim »sztuką modlitwy«, jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie” (EE 25).
„Prawdziwe »urzeczenie« serca” jest więc doświadczeniem wynikającym z trwania w Bożej obecności na adoracji. Na tym etapie nie trzeba już wielu słów, wystarczy pełne miłości bycie przed Najświętszym Sakramentem.
Medytacja Pisma św.
Spośród wielu form modlitwy indywidualnej św. Jan Paweł II, poza adoracją eucharystyczną, polecał lekturę Pisma św., którą sam regularnie praktykował.
Zapytany przez André Frossarda, jak czytać Biblię, Ojciec Święty podkreślił przede wszystkim „postawę ucznia”. Polega ona na tym, by jak Maryja słuchać słowa Bożego i rozważać je w sercu (por. Łk 2,19). I chociaż papież wymagał, zwłaszcza od kapłanów, odpowiedniego przygotowania teologicznego i biblijnego, to jednocześnie kładł nacisk na modlitewne otwarcie się na działanie Ducha Świętego. W lekturze Pisma św. chodzi bowiem o coś więcej niż tylko poznanie intelektualne.
„Jeśli czytanie ma ukształtować w nas wiarę (raczej: ukształtować naszą wiarę), w takim razie musi ono wgłębiać się w biblijną treść, a równocześnie »przekraczać« tę treść w stronę Tego, który za pomocą słów Pisma komunikuje nam Siebie. Jest to całkiem inny rodzaj poznawczy: nie tyle »poznanie Boga«, ile »zapoznawanie się z Bogiem«” (A. Frossard, Rozmowy z Janem Pawłem II, s. 66).
Innymi słowy, celem lektury Biblii – tak jak każdej modlitwy – jest spotkanie osobowe człowieka z objawiającym się Bogiem, rozmowa. Nie osiągnie się tego przez pospieszne przerzucanie kartek. Potrzebny jest spokojny namysł, angażujący rozum, serce i wolę. Są to warunki, które sprzyjają usłyszeniu głosu Boga, przemawiającego na stronach Pisma św.
„Inne słowa – pisał papież – nie są bowiem nigdy tak skuteczne, jak Słowo natchnione. Należy go słuchać, mając pewność, że jest to Słowo Boga, wypowiedziane na dzisiaj i »dla mnie«” (Rosarium Virginis Mariae, 30).
Pomocą w pogłębionej lekturze Pisma św. jest z pewnością metoda stosowana przez św. Ignacego z Loyoli, w której medytacja i kontemplacja scen ewangelicznych angażująca wyobraźnię łączy się z konkretnym odniesieniem do życia czytelnika.
Oprócz metody ignacjańskiej w Kościele długą tradycję ma także lectio divina, składające się z czterech elementów: lectio (lektura tekstu), meditatio (jego medytacja), oratio (modlitwa serca) oraz contemplatio(kontemplacja – wsłuchanie się w głos Boga).
Powrót do modlitwy
Istnieje jeszcze wiele form modlitwy, znanych od dawna w tradycji Kościoła i do dziś żywych, począwszy od liturgii godzin (brewiarz), przez różaniec i litanie, do nabożeństw takich jak droga krzyżowa czy godzina miłosierdzia z Koronką do miłosierdzia Bożego.
„Modlić się można i trzeba na różne sposoby” – podsumował Ojciec Święty (Przekroczyć próg nadziei, 2).
Najważniejsze jest, by nie zaniedbywać modlitwy, lecz by codziennie znaleźć czas na kontakt z Bogiem. Bez niego bowiem życie duchowe chrześcijanina obumiera. Zacząć można zawsze od nowa, bo jak napisał św. Jan Paweł II: „Sprawą kluczową jest, aby każdy człowiek się modlił […], aby nie oddalał się od modlitwy, aby nie pozwolił nigdy zwyciężyć się przez pokusę niemodlenia się, przez lenistwo duchowe […], aby powrócił do modlitwy, także za cenę największych wysiłków” (10 lutego 1985 r.).
- Zainteresował Cię ten tekst? Zobacz też: Jak się modlić?
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!