Pochodzę z katolickiej, głęboko praktykującej rodziny. Od 10 lat jestem mężatką z dwójką dzieci. Na pozór nasze małżeństwo jest udane. Jesteśmy wierzącymi, praktykującymi katolikami. Jest jednak jedna rzecz, która spędza mi sen z powiek: mój mąż wciągnął się w nałóg pornografii.
Nie mogę z nikim o tym porozmawiać, gdyż jest to problem bardzo osobisty. O mężu alkoholiku można powiedzieć każdemu, tego nałogu nie da się ukryć. Pornografia natomiast to tajemnica wielu „zaangażowanych”, to rzecz straszna, niszcząca nawet najbardziej udane rodziny.
Od początku naszego związku znajduję u męża jakieś plugawe czasopisma. Kiedyś było ich mnóstwo, teraz mniej, ale nadal są. Mąż nigdy nie zmuszał mnie do niczego, w naszym współżyciu nigdy nie dawał poznać po sobie, jakie ma upodobania.
Jakiś czas temu przyłapałam go na onanizowaniu się. To mną wstrząsnęło. Mąż twierdzi do dnia dzisiejszego, że zrobił to jeden jedyny raz, ale ja w to nie wierzę.
Po tym, co zobaczyłam, zagroziłam, że będziemy musieli się rozstać. Po długiej rozmowie zgodziłam się dać mu jeszcze jedną szansę. Wydawało mi się, że wszystko zmierza ku dobremu…
Niestety, po dwóch miesiącach przyszedł poważny cios: znów go nakryłam, gdy nerwowo chował plugawą gazetę. Kłamał, że się mylę. Jednak gdy zagroziłam, że jeżeli wyjdę z pokoju, to koniec z naszym małżeństwem i nic mnie nie powstrzyma, przyznał się do winy.
Coś we mnie wtedy pękło. Stałam się bardzo stanowcza i twarda jak głaz. Mąż usilnie prosił mnie o rozmowę i w końcu zgodziłam się go wysłuchać. Powiedział, że nie sądził, iż ten nałóg jest tak silny, i zadeklarował, że chce się leczyć. To mnie przekonało. Widzę, że się stara, jednak czuję, że sam sobie z tym nie poradzi.
Postanowiliśmy się zwrócić do wierzącego seksuologa, skontaktowaliśmy się z osobą duchowną. Dużo rozmawiam z mężem o modlitwie, proszę go, aby zawsze, gdy tylko nadchodzą złe myśli, prosił Matkę Boską i Pana Boga o pomoc. Dałam mu do przeczytania kilka artykułów z „Miłujcie się!” z nadzieją, że wpłyną one na niego pozytywnie.
Powiedział, że nie zdawał sobie sprawy, jak ciężkim grzechem jest pornografia. Nie wiem nawet, czy się z tego spowiadał; myślę jednak, że teraz wiele zrozumiał.
Nie będzie nam lekko… Robię wszystko, aby wyciągnąć męża z nałogu, ponieważ chcę mieć normalny dom, bez kłótni i zepsucia. Widzę, że mąż bardzo poważnie podszedł do sprawy. Już to, że postanowił wyznać swoją tajemnicę osobie trzeciej, jest wielkim zwycięstwem. Myślę, że z Bożą pomocą osiągniemy cel.
Mąż nie wie, że piszę ten list, lecz piszę go dlatego, aby w naszym wspólnym imieniu, choć anonimowo, ale publicznie wypowiedzieć walkę złu oraz prosić wszystkich o modlitwę. Wierzę głęboko i jak nigdy dotąd, że Matka Boska oraz miłosierny Jezus dopomogą nam i uleczą mojego męża, a tym samym całą moją rodzinę.
Bóg zapłać wszystkim, którzy choć raz wspomną nas w swej modlitwie. Ostrzegam tych, którzy wpadli w ten nałóg: nie róbcie tego! Zniszczycie siebie, swoje rodziny i doprowadzicie do tragedii. Pornografia jest złem – jednym z największych tego świata – i należy z nią walczyć. Zostańcie z Bogiem!
Czytelniczka
- Zainteresował Cię ten tekst? Zobacz też: Czystość małżeńska
- Chcesz wziąć udział w Rekolekcjach Ruchu Czystych Serc Małżeństw?
- Wejdź na: https://rcs.trwajciewmilosci.pl/
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!