Męczennicy naszych czasów

Co roku za wiarę w Chrystusa ginie ok. 170 tys. chrześcijan, a zatem co trzy minuty ginie jeden wyznawca Jezusa!Brutalne prześladowania – w różnej formie – dotykają ok. 200 mln chrześcijan na całym świecie. W aż 116 krajach łamane są prawa wierzących do wyznawania swojej religii. Aż 350 mln chrześcijan poddawanych jest różnym formom dyskryminacji. Liczba ta, niestety, cały czas rośnie…

Co trzy minuty ginie jeden chrześcijanin – umiera męczeńską śmiercią tylko dlatego, że nie chciał się wyrzec Pana Jezusa. Nie tylko różne ośrodki badań, ale nawet nieprzychylne Kościołowi lub jawnie antyklerykalne media potwierdzają, że chrześcijanie są najczęściej i najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie.

80% wszystkich działań skierowanych przeciwko religii wymierzonych jest właśnie w chrześcijan. Prześladowania te to nie tylko bestialstwo, którego się dopuszcza tzw. Państwo Islamskie w Syrii i Iraku. Od Indii po Meksyk, od Nigerii po Białoruś chrześcijanie padają ofiarą represji władz, rebeliantów, bojówek, organizacji przestępczych czy narkotykowych bossów.

W wielu miejscach przyczyną ich prześladowania jest wyłącznie to, iż przyznają się oni do Jezusa Chrystusa i w imię Jego Ewangelii bronią praw człowieka, troszczą się o najuboższych oraz sprzeciwiają się bezprawiu i wyzyskowi.

Wielu ludzi nie przyjmuje do wiadomości, iż chrześcijanie są dziś ofiarami represji. Ci, którzy bez obaw mogą się modlić, nie zdają sobie sprawy z tego, że tak wielu ich współwyznawców żyje w krajach, w których władza jest wrogo nastawiona do chrześcijańskiej wiary.

Nie wyparli się Chrystusa!

Arcybiskup Louis Sako przekazuje świadectwa niezłomnej wiary irackich chrześcijan: „Oni nas zabijają, ale nasza wiara jest silna. Tylu zginęło, tylu zostało uprowadzonych i często ich los jest nieznany. Nikt jednak nie przeszedł na islam. Myślę, że to cud.

Znam 13-letniego ucznia, który został porwany i zmuszano go do przyjęcia islamu. On jednak odmówił, mówiąc, że »kto się zaprze Jezusa, tego Jezus się zaprze« i że jest gotowy umrzeć jako chrześcijanin. Uniknął jednak śmierci, bo uwolnili go amerykańscy żołnierze” (ks. prof. Waldemar Cisło, Imigranci u bram).

Obrazując bohaterstwo chrześcijan, arcybiskup przytoczył inny dowód: „Znam też lekarza pediatrę w Kirkuku. Ma dwoje dzieci, syna i córkę, którzy studiują medycynę. Sam był porwany i przez dwa miesiące nieludzko torturowany. I z tego powodu był bliski śmierci, ale nie wyparł się Jezusa. Ta droga przez krzyż i mękę umacnia ich wiarę i potęguje pobożność” (cyt. za: op. cit.).

Męczeństwo stało się udokumentowanym charyzmatem Kościoła w Iraku. Kilka lat temu nastąpił krwawy atak na chrześcijańską świątynię w Bagdadzie. Zginęło w nim co najmniej 50 chrześcijan, w tym dwóch kapłanów. Jeden z nich powiedział do terrorystów: „Możesz mnie zabić, ale oszczędź innych ludzi” (cyt. za: op. cit.).

Duchowny ten chciał poświęcić swe kapłańskie życie, podobnie jak uczynił to św. Maksymilian Maria Kolbe. W całym Iraku w ostatnich latach zginęły tysiące chrześcijan. Szereg z nich, w tym pięciu kapłanów i biskup, zostało porwanych i zamordowanych.

19 lutego 2018 r. 14-letnia chrześcijańska uczennica Leah Sharibu wraz z ponad setką innych dziewcząt została porwana z miasta Dapchi w stanie Yobe w Nigerii. Porywaczami okazali się terroryści z islamskiej organizacji Boko Haram. Od ponad roku Leah pozostaje wciąż w niewoli. Wszystkie porwane dziewczęta zostały już dawno wypuszczone na wolność. Oprócz Leah. Powodem przetrzymywania uczennicy w niewoli jest jej niezłomna chrześcijańska wiara.

W marcu 2018 r., po czterech tygodniach więzienia, Leah wraz z innymi dziewczętami miała zostać uwolniona. Nareszcie wracała do tęskniącej za nią rodziny. Dziewczyna wsiadała właśnie do autobusu, kiedy terroryści poprosili ją – jako jedyną w grupie chrześcijankę – aby przyjęła islam. 14-latka odmówiła.

Leah nie wyparła się swojej wiary, pomimo nalegań ze strony reszty jej koleżanek. Odmówiła przyjęcia islamu także wtedy, gdy pozostałe dziewczyny sugerowały jej, by zrobić to jedynie dla pozoru.

O tych wydarzeniach rodzice 14-latki dowiedzieli się z rozmów z uwolnionymi uczennicami. Leah prosiła je, by przekazały jej rodzicom prośbę o modlitwę za nią. Terroryści wielokrotnie obiecywali jej wolność, o ile wyrzeknie się Chrystusa i przyjmie islam. Ponieważ jak dotąd tego nie uczyniła, nadal pozostaje w rękach Boko Haram.

Dla rodziców Leah – Nathana i Rebeki Sharibu – wiadomość, którą otrzymali od byłych zakładniczek była druzgocąca.

Jej matka mówi: „Boko Haram nie uwolniło mojej córki, ponieważ nie zgodziła się porzucić swojej wiary ani przyjąć islamu. Jestem bardzo smutna, ale jednocześnie szczęśliwa, ponieważ moja córka nie zaparła się Chrystusa”.

Oboje rodzice Leah byli pod wrażeniem głębokiej wiary swej córki, która pomimo gróźb terrorystów trzymała się Chrystusa.

„Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym była jej towarzyszką niedoli. Świadectwo mojej córki zbliżyło mnie do Chrystusa” – zwierza się matka dziewczyny.

„Jestem dumnym ojcem i wzywam swą córkę, aby pozostała wierna Bogu. Trzymaj się, Leo, Chrystusa!” – apeluje jej ojciec.

Sama Leah, za pośrednictwem swoich koleżanek, przekazała swym rodzicom specjalną wiadomość: „Mamo, nie martw się… Twoje słowa z naszych porannych rozważań Słowa Bożego przypominają mi, że Bóg jest szczególnie bliski ludziom w potrzebie… Jestem pewna, że pewnego dnia spotkam się z wami jeszcze raz. Jeśli nie tu, to bezpieczna w objęciach Jezusa Chrystusa” (cyt. za: www.chrzescijanin.pl).

Ostatecznie terroryści oświadczyli, że pomimo swych wcześniejszych gróźb nie zabiją Lei, ale będą ją przetrzymywać jako „wieczną niewolnicę”… Taki sam los ma być udziałem innej chrześcijanki, Alice Ngaddah, pracownicy UNICEF-u, także uprowadzonej przez Boko Haram.

Tysiące chrześcijan zginęło z powodu swojej wiary z rąk tej samej grupy – 
walczącej, zmilitaryzowanej muzułmańskiej ekstremistycznej organizacji, która w całej Nigerii chce ustanowić „kalifat”.

„Chrześcijanie są tam na nieprawdopodobną skalę atakowani także przez muzułmańskie ludy Hausa-Fulani, które zniszczyły setki kościołów i zabiły tysiące chrześcijan. Dwanaście północnych stanów Nigerii ustanowiło już szariat, czyli islamskie prawo i religijne sądownictwo.

Chrześcijanie w tych regionach są dyskryminowani. W chrześcijańskich wioskach nie ma dostępu do czystej wody i służby zdrowia, a dzieciom chrześcijan nie zezwala się na naukę w szkołach ponadpodstawowych” (www.citizengo.org).

Do rangi symbolu prześladowanego współcześnie Kościoła urasta historia Asii Bibi – pakistańskiej katoliczki, skazanej na karę śmierci za bluźnierstwo przeciw islamowi.

14 czerwca 2009 r. Asia pracowała w polu wraz ze swoimi muzułmańskimi koleżankami. Ponieważ tego dnia był upał, kobieta napiła się wody ze znajdującej się na polu studni.

Niektóre z jej muzułmańskich koleżanek uznały wówczas, że woda ze studni stała się „nieczysta”, ponieważ napiła się z niej chrześcijanka. Koleżanki Asii dodały też, że aby mogła się napić, musi przejść na islam.

W odpowiedzi Asia wypowiedziała m.in. następujące słowa: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił dla ludzi Mahomet?”.

Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów Asia została poturbowana i uciekła z miejsca zdarzenia.

Asia została aresztowana pod zarzutem bluźnierstwa zgodnie z prawem zawartym w pakistańskim kodeksie karnym. Pomimo próśb chrześcijan o rezygnację z oskarżenia kobiety urzędnicy podtrzymali swą decyzję, tłumacząc się naciskami ze strony lokalnych przywódców islamskich.

Asia trafiła przed sąd i jako pierwsza kobieta w Pakistanie została skazana na karę śmierci przez powieszenie „za bluźnierstwo przeciw Mahometowi”.

Warunki, w jakich czekała na wykonanie kary śmierci, były dramatyczne. Kobieta od początku przebywała w izolatce bez okien, zlewu i WC… Pomieszczenie nie miało również wentylacji. Więźniarka cierpiała z powodu zaduchu i komarów. Cela była ciasna, szeroka na wyciągnięcie ramion.

W tych warunkach Asia napisała pamiętnik oraz pożegnalny list do rodziny, w którym złożyła wyznanie wiary. Dzięki naciskom opinii międzynarodowej oraz wskutek złożenia przez rodzinę kasacji do Sądu Najwyższego Asia Bibi, po dziewięciu latach przebywania w areszcie, 7 listopada 2018 r. została uwolniona. Musiała jednakże żyć odtąd w ukryciu ze względu na wysyłane pod jej adresem groźby. Ostatecznie, po wielu zabiegach, Asia wraz z rodziną opuściła Pakistan i zamieszkała w Kanadzie.

Niezwykle przejmującym świadectwem dzieli się syryjska chrześcijanka – Amina: „7 września 2013 r. terroryści z An-Nusry weszli do naszego domu. Przebywałam w nim wraz ze swoim bratem, kuzynem i bratankiem. Byłam tylko w innym niż oni pokoju. Schowałam się w jednej z szaf. Stamtąd nie mogłam ich widzieć, ale za to wszystko słyszałam.

Terroryści powiedzieli do nich: »Albo zostaniecie muzułmanami, albo was zabijemy«. I w tym samym momencie miałam wizję. Nad swoim bratem, kuzynem i bratankiem ujrzałam Matkę Bożą, która w dłoni trzymała bukiet czerwonych róż.

Potem usłyszałam: »Jesteśmy chrześcijanami i nimi pozostaniemy«. Chwilę potem terroryści poderżnęli im gardła”. Amina zrozumiała wówczas, że Matka Boża była tam z nimi, gdy umierali… (Yaël Jeanblanc, La vie plus forte que la mort, s. 34).

Chrześcijański obowiązek

Podczas gdy za wiarę w Jezusa Chrystusa co roku na różnych kontynentach giną tysiące chrześcijan, my – europejscy chrześcijanie – powinniśmy sobie uświadomić, jak wielkie mamy szczęście, że żyjemy w pokoju i bez żadnego zagrożenia ani jakichkolwiek ograniczeń możemy wyznawać swoją religię.

Powinniśmy umieć docenić to, jak wielką łaską jest możliwość codziennego uczestnictwa w Eucharystii, jak wielkim udogodnieniem jest bliskość kościołów i dostępność kapłanów. Nie powinniśmy w tym kontekście zapominać o modlitwie ani o wsparciu duchowym i materialnym prześladowanych w wierze braci. Jest to nasz chrześcijański obowiązek. W tym winny się przejawiać nasza miłość do bliźniego oraz solidaryzm z cierpiącymi.

Szczególną formą duchowego wsparcia jest jednoczenie się z nimi i ich cierpieniami na adoracji. Wówczas ich cierpienia zostają złączone z cierpieniem samego Jezusa na krzyżu. Dzięki temu mają oni udział w odkupieniu świata.

„W cierpieniu kryje się szczególna moc przybliżająca człowieka wewnętrznie do Chrystusa, jakaś szczególna łaska” (św. Jan Paweł II, Salvifici doloris, 26).

O duchowym łączeniu się z cierpiącymi ludźmi prześladowanymi nawet daleko od nas pisała m.in. św. Edyta Stein: „Świat stoi w płomieniach. Patrz na Ukrzyżowanego! Złączony z Nim stajesz się wszechobecny, jak On sam. Nie jedynie tutaj czy tam, możesz służyć potrzebującym jak lekarz lub pielęgniarka albo kapłan. Mocą Krzyża możesz być obecny na wszystkich frontach świata, we wszystkich miejscach bólu, dokądkolwiek cię poniesie twoja współczująca miłość”.

Święta Edyta Stein tak pisała: „Istnieje powołanie do cierpienia z Chrystusem i przez nie do współdziałania w Jego zbawczym dziele. Złączeni z Panem, stajemy się członkami Jego Ciała Mistycznego. W swych członkach Chrystus przedłuża własne życie i On sam w nich cierpi. Cierpienie w zjednoczeniu z Panem staje się Jego cierpieniem, jest włączone w wielkie dzieło zbawienia i dlatego płodne” (Pisma, t. 2, s. 163).

Pan Jezus każdego z nas wzywa do tego, byśmy przez dobrowolne i ochotne podjęcie cierpienia wstawiali się za grzesznikami i współpracowali z Nim w dziele odkupienia ludzkości.

Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, jego cierpienie i śmierć nabierają mocy odkupieńczej dzięki boskości Tego, który jest jego Głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia” (Tajemnica Bożego Narodzenia, w: Z własnej głębi, t. 2, s. 68-69).

„Jak Baranek musiał być zabity, by być podwyższony na tronie chwały, tak przez cierpienie i krzyż wiedzie droga do chwały tych wszystkich, którzy są powołani i wybrani na gody Baranka. Kto chce być Barankowi poślubiony, musi dać się wraz z Nim przybić do krzyża. Wszyscy oznaczeni krwią Baranka, to znaczy wszyscy ochrzczeni, jesteśmy do tego powołani, lecz nie wszyscy rozumiemy Jego wezwanie. Iść za Chrystusem to coraz wierniej Go naśladować; to wezwanie brzmi przenikliwie w duszy i żąda jednoznacznej odpowiedzi” (op. cit., t. 2, s. 156-157).

Nie bez powodu właśnie, przywdziewając karmelitański habit, św. Edyta Stein przyjęła zakonne imię Teresy Benedykty od Krzyża.

Pracę nad jej ostatnim dziełem, pt. Wiedza Krzyża, przerwało jej wywiezienie do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie św. Edyta własną postawą – dobrowolnym ofiarowaniem się za swój żydowski naród – „w swoim ciele dopełniła braków udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (por. Kol 1,24).