Miłość zwyciężyła

Wszystko zaczęło się od szkoły podstawowej, nie pamiętam, w której klasie. Jako młody chłopiec pod wpływem kolegów i własnej fascynacji zacząłem oglądać zdjęcia i filmy erotyczne. Zaczynało się jak zwykle od małych rzeczy, pozornie niewinnych. Zły wyrobił u mnie pragnienie i potrzebę oglądania takich scen bez jakiejkolwiek kontroli i zahamowań…

Można powiedzieć, że ta „prawdziwa zabawa” rozpoczęła się wtedy, kiedy w domu zacząłem mieć dostęp do internetu. Wtedy sam, będąc sprytniejszy od wszystkich, którzy chcieli mnie kontrolować, karmiłem się tym całym świństwem. Nie przeszkadzało mi nawet to, że ktoś był w domu czy nawet w pokoju – ja musiałem spełnić swoje pragnienie… Tak to trwało pewien czas, może kilka miesięcy albo i rok, w którym stało się to centrum mojego życia, było ważniejsze nawet od mojego hobby. Świata poza tym nie widziałem…

Pan Jezus nie pozwolił mi jednak w tym dalej trwać i z biegiem czasu zacząłem jednak zauważać, jak bardzo mnie to pochłania i że chyba jestem jakiś chory, bo nie mogłem przestać. Mimo że dalej siedziałem w pornografii, coraz więcej zastanawiałem się nad tym, co ja robię… Zaczęło mi się to nie podobać. Miałem coraz większe wyrzuty sumienia, z którymi zacząłem sobie nie radzić. Zaczęły przychodzić myśli straszne, w których stawałem się bezlitosny dla samego siebie. Czasami wręcz biłem samego siebie, bo nie mogłem znieść, że jestem zdolny robić takie rzeczy… Czasami płakałem w dzień i w nocy, bo w żaden sposób nie mogłem się uwolnić… Wiedziałem już, że jestem uzależniony…

Trwało to około 15 lat. W tym czasie jeszcze bardziej zamknąłem się na innych, bo całe zaangażowanie, jakie miałem, przeznaczałem na walkę ze złem. Chodziłem do spowiedzi nawet kilka razy w miesiącu, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia. Zaczynałem rozumieć, że sam już sobie nie poradzę, że jeśli coś się nie wydarzy, jeśli Pan Bóg się nie zlituje nade mną, to przepadnę. Tym bardziej że zbliżał się czas mego małżeństwa i nie chciałem z takim bagażem zakładać rodziny.

Pan Bóg był cały czas ze mną; ilekroć wracałem od kratek konfesjonału, moje życie było zupełnie inne, cieszyłem się, nawet płakałem ze szczęścia, że już jestem czysty, bez grzechu. Przez to zawsze, nawet w najgorszej chwili, wiedziałem, że moje jedyne wyjście to szybko iść do spowiedzi, bo tylko to i przebaczająca miłość Boga mogły mi pomóc i przywrócić mi moją utraconą godność, podnieść mnie z bagna, w którym się znajdowałem. Pomimo że po każdej spowiedzi chciałem być lepszy, nie udawało mi się to i zawsze upadałem… Uświadomiłem sobie, że potrzebuję czegoś więcej, jakiegoś większego oczyszczenia – i zacząłem szukać…

Usłyszałem o seminarium odnowy wiary, prowadzonym przez kapucynów niedaleko krakowskiego centrum. Licząc bardzo na Boże miłosierdzie i wierząc, że tylko Bóg może mnie uwolnić z uzależnienia, w jakim się znalazłem, zapisałem się na nie. Trwało ono kilka tygodni, a na koniec była modlitwa o uzdrowienie i uwolnienie. Była to niesamowita modlitwa, na której wiedziałem, że walczę o swoje życie. Klęcząc przed Najświętszym Sakramentem, oddawałem Panu Jezusowi wszystko, co przechodziłem przez te lata udręczeń i zmagań. Prosiłem Jezusa i błagałem o uzdrowienie; wiedziałem, że tylko On jest mi w stanie pomóc…

I przyszedł. Pełen miłości spojrzał na mnie, uwolnił mnie z moich więzów, podniósł mnie i przytulił do siebie… Tak właśnie czułem Jego obecność. I teraz tak czuję, kiedy to wspominam. Po modlitwie długo płakałem z radości. Nie byłem jeszcze wtedy do końca świadom, co tak naprawdę się wydarzyło. Pan Jezus uwolnił mnie z całego zniewolenia, w jakie popadłem, ze złych myśli i pragnień, przebaczył mi całe zło, którego się dopuściłem, wszystkie moje grzechy nieczystości, całą moją przeszłość, uleczył wszystkie moje wspomnienia…

Kilka dni temu minął rok od mojego uzdrowienia. Teraz gdy patrzę wstecz, widzę, jak bardzo moje życie uległo przemianie. Nie zajmuję się już pornografią, nie oglądam jej, ale również nie boję się o tym rozmawiać. Mam świadomość, że to, co przeszedłem przez te wszystkie lata, było walką Jezusa o mnie i moje życie. To Jego miłość zwyciężyła we mnie. Tylko On zawsze był po mojej stronie, tylko On wierzył we mnie, tylko Jemu to wszystko zawdzięczam. Teraz widzę, że zabrał mi również wstyd i dał mi odwagę, abym mógł o tym mówić i dawać innym świadectwo.

Czytelnik