Oficer śledczy na tropie zmartwychwstania

Wszystko, co czytamy w Ewangeliach, zwłaszcza opisy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, opiera się na relacjach naocznych świadków. Jim Warner Wallace jeszcze jako ateista zrozumiał, że najistotniejszą deklaracją apostołów jest świadectwo o zmartwychwstaniu Chrystusa.

Ateista, sceptyk i… profesjonalista

„Miałem 35 lat, gdy po raz pierwszy z uwagą wysłuchałem kazania pastora. Znajomy policjant od miesięcy zapraszał mnie do kościoła i o ile udawało mi się przez jakiś czas go zniechęcać, o tyle w końcu ustąpiłem i w niedzielę poszedłem z rodziną na poranne nabożeństwo. Większej części tego, o czym mówił pastor, udawało mi się nie słuchać, aż do chwili, w której zaczął opisywać Jezusa w sposób, który przykuł moją uwagę. Opisał Chrystusa jako naprawdę mądrego człowieka, który miał do powiedzenia parę wyjątkowo sensownych rzeczy na temat życia, rodziny, związków z innymi ludźmi i pracy. Zacząłem wierzyć, że to, o czym mówił, mogło być prawdą. Nie mając zamiaru zginać kolan przed Jezusem jako Bogiem, chciałem przynajmniej posłuchać Jezusa jako nauczyciela. Tydzień potem kupiłem swoją pierwszą Biblię”.

Jim był znany jako wojujący ateista i sceptyk, który chrześcijański światopogląd starannie kwestionował. Był też profesjonalistą w swoim fachu. W wieku 35 lat miał na koncie służbę jako funkcjonariusz patrolowy, pracownik komórki do walki z gangami, członek oddziału zwalczającego uliczny handel narkotykami, SWAT (oddziałów specjalnych) oraz zespołu do spraw przestępczości zawodowej. Przesłuchał tysiące osób, dobrze orientując się w tym, na czym polegają zeznania naocznych świadków oraz wybiegi przez nich stosowane.

„Przeprowadziłem tak wiele przesłuchań i byłem na tyle dobry i skuteczny w tym, co robiłem, że wydział, w którym pracowałem, wysłał mnie do kilku szkół detektywistycznych, bym szlifował tam swoje umiejętności. Ostatecznie trafiłem na szkolenie z dziedziny kryminalistycznej analizy zeznań. Na drodze precyzyjnego stosowania metodologii […] zwykle byłem w stanie ustalić, czy osoba popełniła dane przestępstwo. Często byłem przy tym w stanie określić porę dnia, o jakiej miało to miejsce! Jeżeli ta technika mogła dostarczyć mi środków, dzięki którym byłem w stanie aż tak głęboko wniknąć w zeznania podejrzanych i świadków, to dlaczego nie miałaby posłużyć mi również do zbadania przekazu Ewangelii?”.

Jim doszedł do przekonania, że ta sama metoda analityczna, którą stosował do wyjaśniania zabójstw, może posłużyć do rozgryzienia zagadki morderstwa Jezusa Chrystusa, polegającego na zadaniu skazańcowi śmierci krzyżowej, oraz do rozwiązania niezwykłej tajemnicy Jego zmartwychwstania.

Odrzucić uprzedzenia

Na początku jednak musiał uporać się z kilkoma kwestiami: czy istnieją w ogóle jakieś wiarygodne zeznania świadków ewangelicznych, które można poddać weryfikacji? Czy Ewangelie są wiarygodne? Co stało się z Jezusem z Nazaretu? Jak można wyjaśnić to, że Jego grób był pusty? Może uczniowie Jezusa wykradli Jego ciało? A może na krzyżu Jezus doznał tylko jakichś obrażeń, z których się potem wyleczył? Czy naprawdę umarł, a potem zmartwychwstał? Najważniejsze pytania dotyczące wiarygodności znalazły się akurat w polu kompetencji zawodowych Wallace’a. 
Jim chciał podejść do wyzwania, jakie sobie postawił, z intelektualną uczciwością, podobnie jak Żydzi z Berei, którzy „przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest” (Dz 17,11).

Badając wiarygodność Ewangelii, detektyw najpierw musiał rozprawić się z niebezpiecznymi twierdzeniami naturalizmu. Ten filozoficzny pogląd wychodzi z założenia, że jedynie prawa natury i jej siły są w stanie wyjaśnić każde zjawisko.

Richard Lewontin, biolog ewolucyjny i genetyk, przyznał, że naukowcy opowiadający się za naturalizmem skłonni są ignorować wszelkie wyjaśnienia odwołujące się do sfery nadprzyrodzonej, nawet wówczas, gdy dowody wskazują na to, że danej kwestii nie da się rozwiązać „naturalnie”. Takie podejście prezentują również niektórzy historycy. Uznają oni najczęściej historyczność Ewangelii, o ile opisują one życie i nauczanie Jezusa oraz uwarunkowania właściwe rzeczywistości I wieku. Jednocześnie ci sami naukowcy nieraz odrzucają historyczność któregokolwiek z cudów opisanych w Nowym Testamencie, choć opisy cudów towarzyszą zdarzeniom uważanym przez badaczy za historyczne.

Minimum faktów

Jim, zgłębiając literaturę naukową na temat zmartwychwstania, zwrócił uwagę na publikację doktora Gary’ego Habermasa i profesora Mike’a Licony. Zadali oni sobie trud zidentyfikowania minimum faktów (albo inaczej dowodów) związanych ze zmartwychwstaniem. Swoją listę zawęzili do niezaprzeczalnych faktów, co do których zgadzają się praktycznie wszyscy badacze (od sceptyków po konserwatywnych chrześcijan). Jim uznał cztery z tych faktów za najlepiej udokumentowane: 1. Jezus umarł na krzyżu i został pogrzebany; 2. Grób Jezusa był pusty i nikt nigdy nie pokazał Jego ciała; 3. Uczniowie Jezusa uważali, że widzieli zmartwychwstałego Jezusa; 4. Uczniowie Jezusa po swoich domniemanych doświadczeniach związanych ze zmartwychwstaniem doznali przemiany.

Problem wiarygodności świadków

Wallace uważał, że wiarygodność Ewangelii w kwestii zmartwychwstania musi znaleźć potwierdzenie w pierwotnej dokumentacji. Ci, którzy twierdzą, że pierwotna opowieść o Jezusie jest konsekwencją późniejszych zniekształceń, powinni zmierzyć się z następującymi faktami:

  1. Wiele nieprzychylnych chrześcijaństwu źródeł z I i II wieku n.e. (autorstwa Tallusa, Tacyta, Mary Bar-Serapiona czy Flegona), potwierdza, że Jezus rzeczywiście został ukrzyżowany i umarł.
  2. Następcy apostołów dokumentują fakt, że zmartwychwstanie było najważniejszym elementem naocznego świadectwa apostołów.
  3. W najwcześniejszym znanym nam chrześcijańskim wyznaniu wiary zmartwychwstanie jest elementem kluczowym: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem, i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli” (1 Kor 15,3-6). Gdyby uczniowie mijali się z prawdą, miejscowi wiedzieliby, że to kłamstwo, a św. Paweł nie mógłby spokojnie napisać, że Jezus „zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd” (1 Kor 15,6);
  4. Twierdzenia o zniekształceniach przekazu Ewangelii nie tłumaczą faktu, że nigdy nie odnaleziono ciała Jezusa w celu „udowodnienia fałszerstwa apostołów”.

Motywacje podejrzanych

Kolejnym elementem, który przestudiował Jim w swoim śledztwie, była motywacja apostołów. Gdyby uczniowie kłamali, musieliby mieć motyw do takiego postępowania. W praktyce zawodowej detektywów ukrywanie prawdy przez podejrzanych sprowadzało się zawsze do co najmniej jednego z trzech motywów: żądzy pieniędzy, motywu seksualnego (relacyjnego) bądź pragnienia władzy.

Wśród świadectw o apostołach nie ma śladu, który ukazywałby któregokolwiek z nich jako człowieka majętnego. Wręcz przeciwnie – Święty Paweł opisuje ich marną sytuację finansową: „Aż do tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę” (1 Kor 4,11). Przeganiani z miasta do miasta apostołowie musieli niejednokrotnie tracić to, co mieli.Oskarżenie o motywy relacyjne jest również niedorzeczne.

Trzeci potencjalny motyw to pragnienie władzy. W początkowej fazie historii chrześcijaństwa przewodzenie wspólnocie chrześcijańskiej oznaczało nie tyle korzyści, ile zdecydowanie częściej wystawienie się na prześladowania i śmierć. Publiczne krzyżowanie chrześcijan, śmierć na arenach od dzikich zwierząt czy palenie żywcem były praktykami stosowanymi w stosunku do wyznawców Chrystusa. Bycie liderem znaczyło zatem gotowość do oddania życia za wiarę, a nie władzę tyrana.

Halucynacje?

Niektórzy sceptycy są zdania, że uczniowie, pogrążeni w wielkiej żałobie i smutku, wyobrazili sobie, że widzą Jezusa po Jego śmierci krzyżowej. Krytycy ci uważają, że objawienia Jezusa to po prostu halucynacje. Jednak o ile w historii medycyny odnotowane są przypadki halucynacji pojedynczych osób, o tyle brak informacji na temat tego, by większa grupa ludzi miała dokładnie takie same urojenia. Tymczasem zmartwychwstały Chrystus był widziany więcej niż jeden raz przez wiele różnych grup ludzi. „Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 P 1,16).

I na koniec: jeżeli zmartwychwstanie było iluzją, to co stało się z ciałem Jezusa?

Uczniów omamił oszust?

Niektórzy niewierzący próbują dowodzić, że uczniowie padli ofiarą oszusta, który przekonał ich, że Jezus nadal żyje, a niczego nieświadomi uczniowie rozwinęli to kłamstwo i nadali mu dalszy bieg. Podający się za Jezusa oszust musiałby bardzo dobrze znać Jego zwyczaje i wypowiedzi, by móc przekonać uczniów. Wśród uczniów byli przecież sceptycy – żeby wspomnieć tylko św. Tomasza. Nie były to osoby naiwne. Poza tym taki oszust musiałby dysponować mocami cudotwórczymi, ponieważ uczniowie relacjonują, że zmartwychwstały Jezus uczynił wiele cudów i „dał wiele dowodów, że żyje” (Dz 1,3). I na koniec: propozycja ta nie wyjaśnia także faktu pustego grobu ani braku ciała Jezusa.

Chrześcijański spisek?

Jim przed nawróceniem twierdził, że apostołowie kłamali: „Być może przez to, że byłem sceptyczny, i przez to, że jako detektyw już swoje w życiu widziałem. […] Sądziłem, że po to, by wypromować swoją sprawę i wzmocnić pozycję we wspólnocie religijnej, dwunastu mężczyzn obmyśliło i przeprowadziło najbardziej skomplikowany i wpływowy spisek w dziejach świata”.

Przeciwko argumentacji popierającej spisek przemawiają jednak dwie kwestie: 1. Ażeby spisek się udał, musi w nim uczestniczyć niewielka liczba osób. Tutaj mamy ich setki, i to od razu; 2. Apostołowie mieli niewielkie lub prawie żadne szanse na porozumiewanie się między sobą po wniebowstąpieniu Jezusa. Oddaleni od siebie często o tysiące kilometrów, ewangelizowali w różnych częściach świata. Gdyby kłamali, nie mieliby pojęcia, czy którykolwiek z nich nie zdążył już „sypnąć, ratując własną skórę” i przyznać, że Jezus nigdy nie zmartwychwstał. Ostatecznie najmocniejszym znakiem potwierdzającym to, że mówili prawdę, była ich męczeńska śmierć. W swoich zeznaniach apostołowie nie polegali na innych, bo ich świadectwa były „z pierwszej ręki”. Pisze o tym m.in. św. Jan w swoim liście: „[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1 J 1,1).

Od „wiary, że” do „wiary w”

„Przypominam sobie dobrze dzień, w którym ostatecznie zmuszony byłem zrzec się swoich naturalistycznych uprzedzeń i od »wiary, że« przeszedłem do »wiary w«. Byłem wtedy z żoną na nabożeństwie w kościele. Nie pamiętam dokładnie, o czym mówił pastor. Przypominam sobie tylko, że nachyliłem się do żony i powiedziałem jej, że wierzę. […] Apostołowie wiedzieli, że głoszone przez nich przesłanie to ratujące życie lekarstwo na to, co zabijało i nadal zabija nas wszystkich. Oddali życie, by ocalić życie nam, a także po to, byśmy i my mogli ocalić jeszcze więcej istnień. […] Zanim zostałem chrześcijaninem, przez osiem lat byłem policjantem. W tamtym okresie stopniowo traciłem wiarę w ludzi. Byłem podejrzliwy. […] Wszystko zmieniło się, kiedy moją wiarę złożyłem w Jezusie. Gdy zacząłem rozumieć, czego mi było trzeba, i pojmować, co otrzymałem, coraz bardziej potrafiłem współczuć i być wobec innych cierpliwym. Jako ktoś, komu wybaczono, nauczyłem się wybaczać. Mój entuzjazm stał się zaraźliwy”.

Obrazy życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, które ukazują ewangelie, noszą znamiona autentycznego, naocznego świadectwa, nie przypominając w niczym karykatur prezentowanych przez sceptyków. Jezus rozumiał znaczenie i wartość dowodów i uważał za ważne to, by wiara w Niego miała na nich oparcie. Czas, byśmy wszyscy, jako chrześcijanie, rozwinęli w sobie podobną wiarę. Całe bogactwo świadectwa, które zostało nam przekazane przez apostołów i ich następców, jednoznacznie ukazuje nam prawdę o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Zmartwychwstały Chrystus zaprasza nas także do tego, byśmy uczestniczyli w Jego życiu poprzez Eucharystię, albowiem „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Pamiętajmy zatem, że ten Jezus, który przemawia do nas z kart Pisma Świętego, jest żywy i oczekuje na nas w sakramentach pokuty i Eucharystii, chcąc być tak blisko nas, jak to tylko możliwe.

Źródło: J.W. Wallace, Sprawa chrześcijaństwa – śledztwo wznowione.