Opatrzyć rany serca

„Jestem Cierpiącą Miłością…” – w tych słowach, zapisanych przez mistyczkę Alicję Lenczewską, Pan Jezus wyjawia nam sekret swojego cierpienia. Czy możemy w jakiś sposób opatrzyć rany Jego Serca?

Jaki jest powód tego cierpienia?

Pan Jezus zwierza się: „Przy każdym stoję pełen troski i miłości. I czekam na chwilę, kiedy zechce przyjąć Moją pomoc. I cierpię przez jego grzeszność, i boleję nad jego zatraceniem. Jakże wielki jest Mój ból, gdy tylu idzie na zatracenie, bo nie chce Mej pomocy. Gdy tylu pochłania piekło. A przecież wszystkich kocham i dla wszystkich przyszedłem tu, aby za nich cierpieć i by ich wyzwolić” (Ś. 238).

Rodzi się zatem pytanie, co możemy zrobić, by zmniejszyć Jezusowe cierpienie. Zadała je również mistyczka – i otrzymała następującą odpowiedź: „Kochać Mnie i cierpieć razem ze Mną” (Ś. 900).

Zdaje się, że również dzisiaj, w zaciszu naszych serc, Jezus wypowiada następujące słowa: „Czy przyjmiesz Mój ból z taką radością, z jaką przyjmujesz miłość Moją? Miłość wyraża się w przyjmowaniu bólu. Ja przyjąłem cały ból wszystkich ludzi i byliby wolni, gdyby chcieli. Pragnij za nich, abym uczynił ich wolnymi. Kochaj za nich i cierp, bym mógł dać im niebo” (Ś. 900).

Możesz swoją czułością złagodzić Mój ból. I schronić Mnie w swoim sercu” (Ś. 288).

Cierpienie drogą wzrostu

W pismach Lenczewskiej znajdujemy zapewnienie Pana Jezusa, że wszystko, co wydarza się w życiu każdego z nas, płynie z Jego troski i z Jego miłości. Zostaliśmy stworzeni nie tyle dla zadań, jakie On nam przeznaczył, ile dla zjednoczenia się z Nim w miłości: „Stworzyłem cię do miłości we Mnie. Nic nie może zaspokoić twego serca, tylko Moja miłość” (Ś. 328).

Zjednoczenie to dokonuje się stopniowo, w miarę jak nasza miłość zostaje oczyszczona i uświęcona dzięki cierpieniu, które ma w naszym duchowym życiu bezcenną wartość.

I tak oto wszystkie trudne sytuacje, które nas spotykają, wszystkie spotkania z tzw. trudnymi ludźmi, wszystkie klęski i cierpienia są szansą dla rozwoju i świętości naszej duszy. Są one także sprawdzianem tej świętości.

„Wszelkie prześladowania, z jakimi w swym życiu spotykali się święci, były okolicznościami, dzięki którym stali się oni świętymi (bo nie było w nich buntu i ucieczki)” (SP 66) – powiedział Pan Jezus mistyczce.

Jego słowa uczą nas nowej logiki: „Widzenie Boże, widzenie w prawdzie, jest inne niż widzenie ludzkie, w ocenie świata.

Cierpienie, prześladowanie, niesprawiedliwość, oddane Mi, mają ogromną wartość ubogacającą duszę. Są najdoskonalszym pokarmem jej rozwoju. To jest ten dar, którym kochający Ojciec obdarowuje w szczególny sposób Swych wybranych, bo chce ich uświęcić i mieć blisko Siebie.

Powodzenie i to, co jest sukcesem w oczach ludzkich, jest niebezpieczne – może przynieść, i zazwyczaj przynosi, cofanie się rozwoju duszy, bo rodzi pychę i próżność, a także wzrost egoizmu. Wiele trzeba w życiu wycierpieć, aby dojść do takiej świętości, której uznanie i podziw ludzi już nie zagrażają. Jeśli daję komuś łaski widoczne dla ludzi i budzące podziw i miłość, aby go uchronić, muszę mu dawać także cierpienie.

Cierpienie nie jest ani karą, ani złem. Jest znakiem Mojej szczególnej miłości i powołania do bliskości ze Mną. Cieszyć się trzeba cierpieniem, bo oczyszcza i ubogaca. I czujnym być wobec uznania i zadowolenia, aby nie niszczyły duszy” (Ś. 529).

Cierpienie znakiem wierności

Na pewno łatwiej jest znieść cierpienie, nawet wielkie, które trwa krótko i które przynosi konkretne owoce, niż cierpienie, które trwa latami, czasem nawet całe życie, i które nie wiadomo kiedy się skończy, i nie przynosi widzialnego owocu. Taka sytuacja jest szczególną okazją do wyrażenia swojej wierności.

Pan Jezus mówi: „Wtedy wystawiona jest na próbę wiara w obietnicę Ojca. Wystawiona jest na próbę cierpliwość wobec siebie: wobec własnej bezsilności i nędzy, wobec wytrwałości i wierności obiecanych Bogu i wobec pokory Chrystusa, który wkroczył w twoje życie.

Wtedy także wystawiona jest na próbę twoja czujność, by w porę rozpoznawać pokusy, jakimi wabi świat, i kłamstwa, które szepce zły duch. By rozpoznawać ciernistą ścieżkę życia wśród pozornie wygładzonych dróg śmierci.

Światłem w twym trudzie życia ziemskiego, jakie oświetla ci drogę, jest Ewangelia i dziecięca ufność, która wkłada twoją dłoń w dłoń Maryi, by razem z Nią podążać za Chrystusem. I by czuć się bezpieczną i spokojną, jak dziecię prowadzone przez matkę” (SP 312).

Miłość ku cierpiącym

Cierpienie upodabnia nas do Chrystusa. On zaś rozpoznaje samego siebie, utożsamia się z każdym cierpiącym.

Oto słowa, które usłyszała mistyczka: „Posłałem cię do tych chorych, abyś zobaczyła, jak w nich cierpię. Jak jestem unieruchomiony, bezradny, zdany na miłosierdzie innych” (Ś. 356).

Jezus ukazuje nam, jakie powinno być nasze usposobienie wobec osób cierpiących w jakikolwiek sposób i z jakiegokolwiek powodu:

„Odwiedzaj ich. Wnoś Mój pokój i Moją miłość. I usługuj im. A nade wszystko módl się za nich i ponoś ofiary, aby nie została zmarnowana łaska cierpienia, którą ich obdarowałem. Są Moimi wybrańcami, z którymi współcierpię, by ich zbawić” (Ś. 356).

Ukochaj cierpiące dusze braci twoich, nadsłuchuj ich wołania i dostrzegaj łzy, które kryją w sobie. Pragnij otrzeć te łzy, uciszyć ten krzyk, ukoić to cierpienie” (SP 173).

Czyń to z miłości do Mnie. Z tej miłości, której tak bardzo pragniesz. Dostrzegaj cierpienia innych – może nawet przez nich samych nieuświadamiane, i z czułością zwracaj się do nich, i ukazuj Mi, i proś, bym pochylił się nad ich losem. Moim bólem jest ból każdego dziecka Mojego – ból teraźniejszy i przyszły” (SP 469).

Jezus posyła nas jako miłosiernych samarytan do wszystkich, którzy cierpią, ale też prosi, byśmy nigdy nie stali się przyczyną cierpień innych:

„Nie tylko to jest upadkiem, co ty zauważasz, czego się wstydzisz, co cię boli. Wszystko, co w twoim obcowaniu z ludźmi rani ich, co jest przyczyną ich smutku, cierpienia i łez, jest twoim upadkiem – o ileż większym, jeśli w swoim zaślepieniu pychą i egoizmem niedostrzeżonym.

Jakże wielkim upadkiem twoim jest napełnianie czyjegoś serca żalem, niepokojem, złością – pchnięcie kogoś, by on upadł, by gasła w nim miłość.

Jest to twoim upadkiem także wtedy, gdy trwasz w błędzie i wydaje ci się, że masz rację, że tak trzeba czy można. Strzeż się tego, bo to największy twój upadek spowodowany brakiem pokory i miłości, i wielkie zło uczynione innym” (SP 183).

Cierpienie dla zbawienia innych

Tajemnica cierpienia wprowadza nas również w tajemnicę uczestniczenia we współodkupieniu ludzkości wraz z Chrystusem, jak pisze św. Paweł: dopełniania w swym ciele braków Jego udręk dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (por. Kol 1,24).

Mistyczka zapisała następujące słowa Jezusa: „Teraz Moje cierpienia realizują się w Moich umiłowanych, wybranych dzieciach. W nich chodzę po tej ziemi, jak kiedyś po ziemi palestyńskiej. Moi najbardziej umiłowani i bliscy Mojemu Sercu wypełniają swoim życiem Moje zbawcze posłannictwo.

W kim mógłbym pójść, by zbawiać świat? Kogóż mógłbym posłać, jeśli nie ich? Któż zechciałby cierpieć i trudzić się z miłości do braci i Boga swojego? Oni: Moi słudzy, oddani Mi i ufający. Doświadczani boleśnie, niosący Mój krzyż i Moją miłość. W nich powtarza się Moje życie: Mój trud i Moje cierpienia dla uratowania i zbawienia świata” (SP 54)

 I dodaje jeszcze: „Przez każdy odruch i akt miłości stajesz się podobna do Mnie. Przez każdą uległość i łagodność serca także. Przez zgodę na cierpienie, jako ofiarę za braci twoich, stajesz się jak Ja ofiarujący się na krzyżu za zbawienie mych człowieczych braci” (SP 142).

„Wykorzystuj więc gorliwie każdą sytuację, każdy trud i cierpienie (tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne) i każdy czas, by ratować dusze i nieść zbawienie Moje światu, który łaknie ocalenia i czeka na ocalenie” (SP 140).

W ofiarowywaniu cierpienia nie chodzi jednak o jakieś wyszukane cierpiętnictwo. Pan Jezus przestrzegał mistyczkę: „Nie bądź tak pyszna, by samodzielnie wyszukiwać sobie krzyże, sądząc, że doprowadzi cię to do świętości lub że pomożesz innym. Do świętości prowadzi tylko pokorne i radosne przyjmowanie Mojej woli, bo w niej zawarte jest najwyższe dobro dla ciebie i innych” (SP 183).

Jak przeżywać cierpienie?

Wartość naszego cierpienia związana jest z przyjęciem przez nas woli Bożej oraz z naszą dobrowolną zgodą na to, by cierpienie, które w życiu każdego z nas jest nieuchronne, mogło wydać swoje owoce.

Jezus w pismach mistyczki mówi: „Jeśli na swojej drodze życia spotykasz krzyż, to trzeba go wziąć i ponieść z miłością i pokojem, ofiarowując Mi swój trud i swoje cierpienie. Krzyż ofiarowany Mi w taki sposób namaszczony jest Moim błogosławieństwem i w nim zawarte jest wielkie dobro dla ciebie i twych współbraci.

Jeśli go odrzucisz, krzyż cię nie ominie, bo jest wpisany w twoje życie na ziemi. Przygniecie cię wtedy cięższy krzyż, bo nienamaszczony przeze Mnie. […] Krzyż będzie twoim udziałem, ale rozważ, że może to być krzyż błogosławiony albo wzgardzony” (SP 183).

W sytuacji cierpienia jesteśmy narażeni na różne pokusy. W pismach mistyczki znajdujemy wskazówki, jak możemy je przezwyciężyć. Najczęściej doświadczamy zniechęcenia, braku cierpliwości. W takim stanie pomocne może być dla nas odkrycie, że każdy moment naszego cierpienia jest momentem, w którym Jezus Oblubieniec nawiedza swą oblubienicę – naszą duszę: „Bądź cierpliwa i zawsze gotowa na przyjęcie swego Oblubieńca. Lubię przychodzić niespodziewanie. Czuwaj z nadzieją spotkania” (Ś. 624).

„Bądź pełna otuchy w takich chwilach, choć cierpisz ucisk i ból, bo są one znakiem, że właśnie teraz uwalniana jest czyjaś dusza od zagrożeń iluzją i jadem piekła” (SP 376).

Nasza wierność może być wzmacniana przez świadomość tego, że każdy nasz, choćby najmniejszy, wysiłek ma bezcenną wartość: „Trzeba zatem ofiarowywać Mi każde najmniejsze utrudzenie, niewygodę, przykrość, ból. Trzeba je skrzętnie zbierać każdego dnia i każdej chwili i oddawać Mi z miłością. Trzeba rozglądać się wokół i zbierać te niechciane i porzucone przez braci krzyże-skarby, i oddawać Mi, abym mógł dzięki temu ocalić ich dusze od zagłady, jaką sobie gotują” (SP 411).

Jezus nas też zapewnia: „Wiedz, że gdy jesteś ukrzyżowana i cierpisz w bezsilności, szatan czeka na twój bunt, nienawiść i pretensje. Ale wiedz także, że Bóg zachwyca się twą duszą, gdy złączona z Moją ofiarą kochasz i Boga, i ludzi – mimo wszystko, a może dlatego właśnie, że wywyższona zostałaś przez krzyż, który jest znakiem zbawienia. I że Matka wyciąga do ciebie ramiona, aby przytulić cię do Serca swego i wprowadzić do raju” (SP 421).

Gdy w cierpieniu jesteśmy kuszeni myślami o swej bezużyteczności, pamiętajmy następujące słowa: „Módl się i ofiaruj. [] I nie pytaj o owoce tej ofiary. Zaufaj Mi. Owoce złożone będą w Moim domu i tam je zobaczysz, gdy przyjdziesz” (Ś. 634).

Gdy zaś ogarnia nas poczucie opuszczenia i samotności, otuchę niech nam wówczas przyniesie ta obietnica Jezusa: „Nie myśl o tym, że brak ci człowieka, który mógłby wesprzeć cię w chwilach trudnych. Ale masz Boga, który prawdziwie jest twoim wsparciem i ostoją. I który czuwa przy tobie dzień i noc. Jeśli otrzymujesz wyższy dar, nie cofaj się do mniejszego” (SP 167).

„Ja cierpię razem z tobą w twoim sercu. Nie jesteś sama. Przecież wiesz, że nigdy nie jesteś sama i nigdy nie będziesz sama” (Ś. 254).

Możliwe również, że zły duch będzie nas nękał niepewnością o naszą przyszłość. W takiej sytuacji Jezus mówi do nas: „Uczestniczysz w Moim cierpieniu – w jego cząstce, takiej, jaką jesteś w stanie przyjąć. Nie wybiegaj myślami poza dzień dzisiejszy i nie folguj wyobraźni. Troska o jutro i wyobraźnia to teren szczególnie intensywnego działania mocy Złego.

Teraźniejszość należy do Mnie. Ja ją kształtuję na miarę twej ufności i umiłowania woli Mojej. Rozmawiaj ze Mną. To doda ci sił. Ja jestem twoim ojcem duchownym, twoją przełożoną, ojcem i matką, powiernikiem i czułym opiekunem.

Twoje odosobnienie jest środkiem do coraz mocniejszego przylgnięcia do Mnie. Poza Mną nie ma nic, co mogłoby zaspokoić twoje serce” (SP 452).

Miłość nam wszystko wyjaśni

Jedynym celem i prawdziwym sensem naszego życia jest przeżywanie każdego momentu w jedności z Bogiem i przelewanie Jego miłości na wszystkich, których spotykamy. Bądźmy więc jak Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, która wybiega na ulice w poszukiwaniu Miłości. Tej Miłości, która mówi do nas: „Nie trzeba szukać cierpienia, bo nie stworzyłem cię do cierpienia, lecz do miłości. Cóż może dać cierpienie, gdy za mało będzie miłości? Może zniszczyć zamiast ubogacić.

Pragnij i szukaj Miłości, a cierpienia przyjmuj i nie zważaj na nie, i nie pamiętaj o nich. Ofiarowuj i zapominaj, radując się, że Miłość jest twoim życiem i że możesz obdarzać nią każdego – Miłością, która większa jest niż każde cierpienie i niż śmierć i która rodzi zmartwychwstanie twoje i innych” (SP 275).

Modlitwa ofiarowania cierpienia

Panie Jezu, dziękuję Ci, że wziąłeś na siebie wszystkie moje cierpienia, że na krzyżu zostałeś przebity za moje grzechy, zdruzgotany za moje winy, że w swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu przebaczyłeś mi wszystkie grzechy, otworzyłeś mi drogę do nieba i sprawiłeś, że każde ludzkie cierpienie stało się drogą zbawienia.

Ofiarowuję Ci swoje cierpienie i łączę się z Twoim cierpieniem za zbawienie wszystkich grzeszników. Wyrzekam się wszystkiego, co prowadzi do zła, oraz wszelkiego grzechu, aby żyć w wolności dziecka Bożego. Wyrzekam się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu.

Panie Jezu, proszę Cię o łaskę bezwarunkowego przebaczenia tym wszystkim, którzy mnie skrzywdzili i zadali mi cierpienie. Cały swój ból fizyczny i udrękę duchową składam w Twoich ranach. Dziękuję Ci za to doświadczenie.

Proszę, uwolnij mnie od wszelkiego lęku, buntu i zniechęcenia. Jednoczę się z Twoją męką i wszystkie swoje cierpienia ofiarowuję Ojcu Niebieskiemu za nawrócenie pogan, ateistów, a także w intencji papieża, biskupów i kapłanów oraz o nowe powołania kapłańskie i zakonne (można wymienić inne intencje). Poprzez Niepokalane Serce Maryi cały(-a) jestem Twój (Twoja). Amen.