Czym jest „Społeczna Krucjata Miłości”? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba nam sięgnąć myślą wstecz, do samego początku jej powstawania.
Kardynał August Hlond, bardzo wyczulony na problemy społeczne w Polsce, w okresie dwudziestolecia międzywojennego, powołał do życia Radę Społeczną przy Prymasie Polski. Dobierając jej członków zwrócił szczególną uwagę na młodego księdza z diecezji włocławskiej, Stefana Wyszyńskiego, który będąc kilkanaście lat po święceniach, zdołał już zdziałać bardzo wiele: zorganizował ogólnopolską sieć chrześcijańskich uniwersytetów robotniczych, ukierunkował Związek Akademicki „Odrodzenie” na naukę społeczną Kościoła, pisał, wygłaszał referaty, w których wskazywał między innymi zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia komunizmu. Przedstawiał możliwości rozwiązań problemów robotniczych w duchu chrześcijańskim – przez solidaryzm społeczny i związki zawodowe.
Współpraca kardynała Hlonda z księdzem Wyszyńskim w Radzie Społecznej trwała zaledwie dwa lata, gdy wybuchła wojna. Po jej skończeniu, ksiądz Wyszyński – najpierw biskup lubelski, a po śmierci kard. Hlonda w 1948 roku Prymas Polski – stanął oko w oko z systemem komunistycznym, o którym wiele wiedział z wcześniejszych swoich studiów.
Duchowa walka
Rzeczywistość okazała się jednak o wiele gorsza. To nie był tylko system prowadzący do nikąd, to był system zbrodniczy. A jednak trzeba było w nim żyć i nie dać Kościołowi zginąć. Zadanie było ponad ludzką miarę. Prymas wybrał drogę, która okazała się zbawienna: nie prowadził walki – to jego zwalczały władze aż do uwięzienia, nie polemizował, tylko, gdy żądano podporządkowania Kościoła władzy świeckiej, oświadczał: „Non possumus”.
Skupiał wszystkich wierzących wokół programów chrześcijańskiej odnowy religijnej i moralnej: najpierw było to odnowienie Ślubów Narodu (1956 roku), potem 9-letnia Wielka Nowenna przygotowująca do Tysiąclecia Chrztu Polski, peregrynacja obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej po wszystkich parafiach Polski, potem obchody Millenium Chrztu Polski w 1966 roku z oddaniem Polski Matce Bożej.
W latach 1962-65 trwał Sobór Watykański II, wydarzenie epokowe w dziejach Kościoła, któremu towarzyszyło wielkie zainteresowanie i gorące modlitwy społeczeństwa polskiego. Sobór Watykański się skończył, Wielka Nowenna i uroczystości milenijne również – trzeba było temu napięciu duchowemu, które im towarzyszyło, nie dać ostygnąć, ale je przekuć na czyny. W tej atmosferze zrodziła się myśl Społecznej Krucjaty Miłości.
Duchowy mocarz
Prymas Wyszyński zaczerpnął tę ideę od kard. Augusta Hlonda, teraz należało ją zrealizować w warunkach kraju rządzonego przez partię komunistyczną, w atmosferze zniewolenia, zastraszenia i nieufności, bez nadziei na zmianę. Prymas Wyszyński, człowiek wielkiego zawierzenia, chciał dać narodowi konkretny program pozytywnej pracy, mającej zapobiegać tej duchowej destrukcji człowieka, którą niósł komunizm. Chciał w ten sposób wlać nowego ducha i dać ludziom nadzieję, że niezależnie od okoliczności chrześcijanin może żyć Ewangelią.
W Wielkim Poście 1967 roku wydał list pasterski zatytułowany „Społeczna Krucjata Miłości”, w którym pisał: „pragniemy podjąć pracę nad wprowadzeniem w życie ducha Soboru Watykańskiego II. Zaczynamy pracę, która potrwa długie lata. Prowadzić ją będziemy w SPOŁECZNEJ KRUCJACIE MIŁOŚCI. Wszak Chrystus Pan (…) ogłosił swoje największe i pierwsze przykazanie: »Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Drugie zaś podobne temu: Będziesz miłował swego bliźniego, jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy« (Mt 22,37n). Któż z nas, Najmilsi, nie pragnie być miłowanym? (…) cała ludzkość trwa w powszechnym pragnieniu miłości.”
Prymas Wyszyński podkreślił, że to Bóg-Miłość, który „pierwszy nas umiłował” (1J 4,19) jest jedyną przyczyną i źródłem naszej miłości.
„Odczuwana przez nas miłość jest niejako dowodem osobistym naszego pochodzenia z Boga-Miłości, jest znakiem rozpoznawczym naszego synostwa Bożego, a więc naszej w Nim rodzinności i braterstwa. »Miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest Miłością« (1 J 4,7-8). Najmilsi! My to wiemy niemal doświadczalnie. Ogrom tej miłości poznajemy szczególnie wtedy, gdy widzimy, jak ludzie chcą się wydostać z Dłoni Bożych (…) Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my powinniśmy miłować się wzajemnie. »Jeśli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość Jego jest w nas doskonała« (1 J 4,11-12). Sprawdzianem miłości ku Bogu jest stosunek do ludzi: »Jeżeliby ktoś mówił: miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi« (1 J 4,20).
Realna walka
W realiach komunistycznego zniewolenia prymas Wyszyński nie mógł tworzyć żadnych form organizacyjnych, ale ruch nieformalny, gromadzący bezimiennych uczestników, legitymujących się tylko swoją postawą, zainspirowanych jednym programem, realizowanym na co dzień w zwykłych warunkach życia. Do Krucjaty tak pojętej mógł należeć każdy, pragnący przez miłość bliźniego tworzyć tkankę duchową społeczeństwa i narodu. Dla tak rozumianej Krucjaty nie było barier środowiskowych czy regionalnych, formalizmów organizacyjnych ani granic państwowych. Mogła być wszędzie, na wzór ewangelicznego zaczynu, który zakwasza ciasto, umożliwiając jego wzrost.
Prymas Tysiąclecia przedstawił dwanaście bardzo konkretnych wskazań duchowej odnowy polskiego narodu, jako „najpilniejsze zadania na dziś”. Chodziło mu o to, aby program Społecznej Krucjaty Miłości nie pozostał w sferze ogólników, ale każdy mógł w nim dostrzec pole działania dla siebie właściwe, wykonalne, dopasowane do możliwości. Choć zostały sformułowane lata temu, ani jedno słowo z nich nie straciło swej aktualności.
W wielkich skrótach myślowych wskazał na te dziedziny naszego życia, które wydawały mu się najpilniejsze:
- Naprzód pokój i dobro najbliższym, a więc rodzinie, żonie, mężowi, dzieciom, rodzeństwu, starym rodzicom i wszystkim, którzy należą do bliższej lub dalszej rodziny i domowników. Posłuchajmy doświadczonego Nauczyciela narodów, świętego Pawła: „Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha” (Kol 3,18 n). Duch wzajemnej miłości, wyrozumiałości i pomocy, a gdy potrzeba – duch ofiary i wyrzeczenia się siebie, niech będzie wzajemną szkołą rodziny. Z wielkim szacunkiem odnoście się do starych rodziców, którzy już wypełnili zadanie życia, a dziś, pełni zasług, mają prawo do waszego serca, szacunku i godnej człowieka opieki. Niech dla nich nie zabraknie miejsca przy stole waszego domostwa. Gdy na progu waszego domu staną kapłani, pamiętajcie, co powiedział do nich Chrystus, wysyłając ich do rodzin: „Do jakiegokolwiek domu wejdziecie, powiedzcie naprzód: pokój temu domowi” (Łk 10,5). Otwórzcie im serca, bo przyszli do was w Imię Chrystusa, aby wam błogosławić i umocnić pokój Boży w rodzinie.
- Nie zamykajcie progów waszego domu przed najwspanialszym darem Ojca wszelkiego życia – przed nowym życiem – dziecięciem. Jest ono znakiem zaufania, jakie Bóg ma ku wam, jest więzią jednoczącą was i najwspanialszym dziełem waszego życia, które poniesie imię wasze w przyszłość Narodu. Miejcie litość nad Narodem, który potrzebuje pomocy kołyski domowej! Pomagajcie rodzicom, ubogaconym przez Boga większą liczbą główek dziecięcych. Niech ustanie narzekanie, dziś tak modne, na brak ludzi do pracy.
- Wychodząc z domu do pracy, wnoście wszędzie pokój Boży, życzliwe słowo, przyjazne spojrzenie – czy to w tramwaju, autobusie czy w pociągu, mijając ludzi na ulicach, czy też wchodząc do warsztatu pracy, biura i urzędu. Przyjmijcie zachętę Apostoła: „Niech będzie usunięta spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie tak, jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie” (Ef 4,31-32).
- Postawcie straż wargom waszym! Wypowiedzcie walkę przekleństwom, wyzwiskom, grubiańskim i obelżywym słowom, których, niestety, tak wiele w naszym codziennym życiu. Nie ulegajcie modzie, która głosi, że brutalność jest znakiem charakteru, mocy i pewności siebie. Jest ona przede wszystkim oznaką braku wychowania, skądkolwiek wychodzi – z ust czy spod pióra. Unikajcie wojny słów z otoczeniem. Nie płaćcie złym słowem za każde słowo, nie podnoście głosu na nikogo.
- Czuwajcie nad waszymi myślami, uczuciami i głośnymi osądami. O nikim źle nie myślcie, o nikim źle nie mówcie! Wystrzegajcie się nieprzyjaznych myśli i porywczych sądów. Starajcie się wiele wyrozumieć i wiele ludziom przebaczyć. „Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie” (Rz 12,21). Owszem, starajcie się w każdym ludzkim życiu dopatrzyć się jakiegoś dobra i umiejcie to uwydatnić.
- Poprawiajcie obyczaj towarzyski waszego życia domowego i społecznego. Niech i tam nie panoszą się naloty złego smaku we wzajemnym obcowaniu. Poprawiajcie styl zabaw i rozrywek, obcowania przy stole, gdzie tyle naleciałości, obcych naszej kulturze narodowej, osiadło i umacnia się coraz bardziej.
- Starajcie się przezwyciężać nieuprzejmość i niegrzeczność, które psują nam opinię w świecie, wśród odwiedzających nas cudzoziemców. Ongiś słynęliśmy z dobrych form współżycia. Dziś zła sława rozchodzi się po świecie przez obserwatorów naszego życia domowego i społecznego.
- Wypowiedzcie zdecydowaną walkę nietrzeźwości, pijaństwu i marnotrawstwu ciężko zapracowanego grosza, gdyż to wszystko jest przyczyną wielu szkód i nieszczęść społecznych, krzywdą dla rodziny, przyczyną swarów i kłótni domowych. Pijaństwo jest przyczyną utrzymującego się ubóstwa, niskiego poziomu życia domowego i rozbicia małżeństw, męki kobiet, cierpienia i zgorszenia dzieci, które przecież są “krwią z krwi waszej”. Zwłaszcza w pracy zawodowej zachowajcie trzeźwość i panowanie nad sobą, aby nie stać się przyczyną wypadków, katastrof i nieszczęść, w których padają ofiarą niewinne życia ludzkie, jak się to coraz częściej dzieje na naszych drogach.
- W pracy zawodowej nigdy nie zapominajcie, że pracujecie nie tylko dla siebie, ale na cały Naród, podobnie jak inni pracują na was. Stąd poczucie odpowiedzialności za wykonaną pracę, sumienność i poszanowanie powierzonego wam dobra społecznego, maszyn, narzędzi, materiałów, surowca, urządzeń technicznych, które nie są waszą własnością, ale całego pracującego Narodu. I tutaj wnoście atmosferę braterskiej współpracy, pomocy, pokoju i miłości, nawet wtedy, gdy upominacie się o słuszną zapłatę lub o należyte traktowanie ludzi w pracy zależnej czy kierowanej. Tak gorąco pragniemy, aby w miejscach, gdzie ludzie pracują, poprawiła się atmosfera współżycia! Do miejsc, gdzie biją potężne młoty, niech przyjdą wrażliwe, bijące serca! Wtedy warsztaty pracy staną się błogosławionym miejscem braterskiej służby. Czyż nie byłby to upragniony owoc tylu przemian społecznych?
- Niedostatek wielu rodzin, zwłaszcza liczebnych, ludzi starych, samotnych, opuszczonych, chorych i cierpiących niech zawsze porusza wasze serca. Pamiętajcie, że nic tak nie kształtuje ludzkich serc, nic tak nie uczy subtelności i delikatności, jak zaradzenie niedostatkom i cierpieniu innych.
- Nawet w stosunkach politycznych, gdzie różnice poglądów najłatwiej doprowadzają do sporów i namiętności, zachowajcie spokój, umiar i opanowanie. Macie prawo i obowiązek wypowiadać z całą swobodą swoje sądy, oceny i krytyki. Dopiero wtedy dawalibyście dowód nieufności do tych, co sprawują władzę, gdybyście lękliwie milczeli. Skoro otwarcie mówicie, co was boli, wypełniacie obowiązek obywatelski. Ale i tutaj zachowujcie chrześcijański umiar i ducha pokoju, pamiętając o tym, że łatwiej jest stawiać wymagania, niż je słusznie zaspokajać. Wszystkim, którzy uważają się za waszych nieprzyjaciół, zapłaćcie modlitwą i dobrym uczynkiem.
- Wreszcie w delikatnej dziedzinie Wiary postępujcie w duchu nauk Soboru Watykańskiego II. Wdzięczni Bogu za powołanie do Kościoła katolickiego, świadomi jego obowiązku Nauczyciela i Uświęciciela, sami czujcie swoje powołanie do czynnego apostolstwa. Apostolstwo świeckich nie jest bierną obecnością wśród otoczenia, jest ono otwartym wyznawaniem Chrystusa przed ludźmi.
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!