Śladami ufności Jezusa

W orędziu, przekazanym za pośrednictwem s. Faustyny, Jezus zachęca nas do ufności w Jego nieskończone miłosierdzie. Czy jednak On sam wie, co to znaczy zaufać? Czy poprzez swoje Wcielenie doświadczył postawy ufności? Czy Jezus może być dla nas wzorem ufności wobec Boga?

Na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe, aby Wcielony Bóg ufał. Lecz przecież Syn Boży, poprzez tajemnicę Wcielenia, stał się prawdziwym człowiekiem. Jego Boska Osoba przyjęła (bez pomieszania) ludzką naturę wraz z jej wszystkimi czynnościami.

Otóż, skoro w ludzkiej naturze leży ufność (czego sami doświadczamy), to z jakiego powodu mielibyśmy zaprzeczyć temu, że Chrystus – „będąc do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu” – też potrafił ufać Bogu.

Pomimo to, trudno wyobrazić sobie, aby Jego postawa ufności sprowadzała się do życiowego optymizmu, który wyraża się w powiedzeniu: „jakoś tam będzie…”. Mówimy tak, ponieważ nie znamy przyszłości, wierząc jednak w nieokreśloną „życzliwość losu”. Dane Ewangelii nie pozwalają nam dostrzec tego rodzaju ufności w Chrystusie.

Na podstawie choćby tekstu z Łk 18,31-33, gdzie Jezus zapowiada swą Mękę, trudno przypuszczać, aby ignorował On swoją przyszłość. Nie sposób także sądzić, że świadomość czekającej Go śmierci na Krzyżu budziła w Nim optymistyczną wiarę w życzliwy los. Lecz właśnie dzięki temu, ufność Jezusa jest tym bliższa naszej. W rzeczywistości bowiem także nasza postawa zaufania nie ma nic wspólnego z irracjonalnym liczeniem na ślepy los.

Ufność odnosi się przede wszystkim do relacji osobowych. Otóż, ufność Jezusa dotyczy Jego relacji z Ojcem. Uważna lektura Ewangelii pokazuje nawet, że ufność stanowi zasadniczy rys tejże relacji.

Ewangelista Marek notuje, że Jezus zwracał się do Ojca „Abba”. Wyraz ten – który znaczący tyle samo, co „tato”, a nawet „kochany tato” – niezawodnie świadczy o synowskiej ufności Jezusa. Możemy przypuszczać, że na modlitwie On stale w ten sposób zwracał się do Ojca.

Ta okoliczność jednak, w której Ewangelista to słowo cytuje, jest zupełnie szczególna: Jezus modli się w Ogrójcu, doświadczając trwogi w obliczu nadchodzącego cierpienia i opuszczenia ze strony nawet najbliższych apostołów. W tym momencie, Jego zaufanie do kochającego Ojca – choć zawsze było doskonałe – osiąga niejako swój szczyt.

Konanie Chrystusa w Getsemani to dramat także Jego ludzkiego serca, w którym ufność przezwyciężała lęk. Zauważmy, że to właśnie ufność wobec Ojca rodzi w Jezusie gotowość wypełnienia Ojcowskiej woli, nawet za cenę ofiary z życia: „Abba, jeśli jest to możliwe, to oddal ode mnie ten Kielich; lecz niech stanie się nie tak jak Ja chcę, lecz jak Ty chcesz” (Mk 14,36).

Modlitwa ta objawia nam to, co jest najistotniejsze w ufności Chrystusa, czyli posłuszne przylgnięcie do woli Ojca, będącej wyrazem Jego miłości. Innymi słowy, Jezus nas zbawia, ufając Ojcu.

 Chociaż przykazanie miłości już istniało, to jednak Jezus ustanawia nowe: „Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem”.

W Tym, który „umiłował nas do końca”, otworzyło się dla nas niewyczerpalne źródło miłości wzajemnej. Podobnie rzecz ma się z ufnością: Ten, który „umiłował do końca”, zaufał także do końca Ojcu. Nowe Przykazanie możemy więc sparafrazować w następujący sposób: „zaufajcie tak, jak Ja zaufałem”.

W czym przejawiła się doskonałość tejże ufności? Czy nie właśnie w tym, że nie zachwiała się ona w godzinie ciemności?

Po ludzku rzecz biorąc, nie do pogodzenia są te dwa okrzyki konającego Chrystusa: „Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił?!” oraz „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha Mego”.

Jak można powierzyć się komuś, czyją nieobecność odczuwa się w sposób niewymownie bolesny? A jednak Chrystus, z przepaści swego doświadczenia nieobecności Ojca, powierza się Jemu bez reszty. Dokonać mogła tego jedynie ufność, która nie była niczym więcej, jak niewyobrażalnie czystą ufnością.

Na Krzyżu Chrystus zidentyfikował się z najgłębszą rozpaczą i nieufnością ludzką, aby przezwyciężyć ją mocą swej doskonałej ufności do Ojca. Z tego powodu tylko Jego ufność przynosi nam zbawcze lekarstwo, leczące wszelką nieufność w relacji z Bogiem.

Gest Jezusa, jaki widzimy na Jego ikonie, wyraża zaproszenie do wniknięcia w tajemnicę Serca, z którego rozchodzą się dwa promienie, symbolizujące pełnię nowego życia.

Skąd to życie wieczne wypływa? Czyż nie z doskonałego posłuszeństwa Chrystusa wobec Ojca, którego wolą jest właśnie nasze zbawienie? Posłuszeństwo Ojcu rodzi Życie! Dowodem tego jest Zmartwychwstanie Chrystusa. Lecz siłą posłuszeństwa jest ufność; wzywając nas do ufności, Jezus pragnie nam jej w obfitości udzielić.

Wybranym przez Niego narzędziem wlewania ufności w serca jest obraz, jaki polecił namalować, oraz Koronka do miłosierdzia Bożego. Wierność w codziennej modlitwie stanowi wyraz otwarcia się na dar ufności samego Jezusa. Natomiast ikona Jezusa Miłosiernego, przyjęta z wiarą, uczy wstępować w ślady jedynej w świecie ufności, która prowadzi do Zmartwychwstania i Życia.