Ufajcie miłosierdziu Bożemu!

Kiedy wydawało mi się, że lekarze nie są w stanie już nic więcej pomóc, zwróciłam się o pomoc do bioenergoterapeutki.

Wszystko wydawało się w porządku. Kochające i szanujące się małżeństwo, narodziny drugiego dziecka – i nagle wkradła się choroba.

Córka miała cztery i pół miesiąca, kiedy trafiła do szpitala. Niby nic poważnego – biegunka, ale nie można było znaleźć jej przyczyny.

Dziecko przestało rosnąć; po miesiącu pomyślałam, że je tracę, gdyż nie pomagała już kolejna zmiana leków. W końcu jakoś udało się wrócić do normalności, ale nie na długo.

Nie chcę zanudzać Czytelników opisami kolejnych przypadłości, powiem tylko w skrócie, że w ciągu roku dziecko nasze było siedem razy leczone silnymi antybiotykami i trzy razy trafiło do szpitala.

Stałam się w tym czasie strzępkiem nerwów. Szukałam pomocy u kolejnych, coraz bardziej utytułowanych specjalistów, lecz dziecko nadal chorowało.

Kiedy wydawało mi się, że lekarze nie są w stanie już nic więcej pomóc, zwróciłam się o pomoc do bioenergoterapeutki.

Miałam na początku wątpliwości, ale kiedy nasza córeczka zaczęła chorować już bez gorączki, czyli jej organizm przestał się bronić, pojechałam do niej. Zdziwiło mnie, że na wstępie prosiła, by nazajutrz nie robić dziecku badań, bo po takiej interwencji mogą być one złe.

Pojechaliśmy tam jeszcze raz, a potem wpadło mi w ręce Wasze czasopismo, w którym przeczytałam, że zwracanie się do bioenergoterapeutów jest grzechem. Przestaliśmy tam jeździć.

Po pewnym czasie córeczka zaczęła, jak na początku wielu chorób, płakać przez sen. Pomyślałam, że znowu się zaczyna, i żarliwie zaczęłam modlić się do miłosierdzia Bożego o zdrowie dla córki.

Trudno mi dziś w to uwierzyć, ale dziecko przestało wtedy płakać. Od tamtej pory codziennie odmawiam Koronkę do miłosierdzia Bożego, a moje dziecko choruje najwyżej na katar.

Napisałam to świadectwo z dwóch ważnych powodów. Po pierwsze, żeby dać świadectwo o tym, jak Pan Bóg jest miłosierny, a po drugie, aby przestrzec – nie korzystajcie z usług bioenergoterapeutów. Ufajcie miłosierdziu Bożemu, ono naprawdę jest!

Izabela