Wakacyjna higiena oczu

Sądzę, że dobrze jest o tym powiedzieć, bo właśnie teraz trwa sezon na… rozbieranie. Zrozumieją mnie panowie i młodzieńcy, bo w tym czasie akurat najbardziej się zmagają ze swoimi oczami. No, może tylko ci z nich, którzy wzięli sobie do serca słowa Jezusa: „A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28).

 Jezus poważnie podniósł poprzeczkę wymagań. Gdyby tego nie zrobił, gdybym nie wiedział o tym, że jestem odpowiedzialny za to, na co patrzę i w jaki sposób patrzę, to nie wiem, jak bym sobie dzisiaj poradził ze światem, który ze wszystkich stron krzyczy do mnie obrazami – „patrz na mnie pożądliwie”.

To, w jaki sposób widzę moją żonę, jak postrzegam inne kobiety, jak wreszcie odnoszę się do własnego ciała – wszystko to buduję z tego, na co patrzę, co czytam, czemu pozwalam zatrzymywać się w moich myślach. To w moich zmaganiach o czystość właśnie, przekonałem się – nie bez bólu – że wyobraźnia nie jest bynajmniej takim obszarem, w którym… wszystko mi wolno. Powiedziałbym dzisiaj, po latach zmagań, że to tutaj właśnie wszystko się zaczyna.

No, ale może wyjdźmy już na nasze ulice, bo rozważania o czystości w zaciszu domu, to nie taka wielka sztuka. Dopiero tutaj, wśród dziewcząt i kobiet, które usiłują mi zaprezentować w biały dzień już nie wdzięk czy piękno, ale wprost swoją seksualną atrakcyjność, zdaje się prawdziwy egzamin z VI przykazania. Czyż te czasy nie sprzyjają świętości? Przecież żeby wobec takiego rozluźnienia obyczajów, już chociażby tylko w samej modzie, zachować czyste serce, to trzeba naprawdę opanować oczy i myśli do perfekcji.

Biedni ci dorastający chłopcy – jak oni sobie dzisiaj z tym radzą? Nasz najstarszy syn za chwilę będzie się zmierzał z tym żywiołem.

A jego tata? Otóż ma on swoją ukochaną żonę i mógł sobie pozwolić na dość specyficzne rozwiązanie. Pomysł był zresztą nie mój – to Jezus powiedział: „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła”. I tak, konsekwentnie, od kilku lat w ogóle nie patrzę na prowokująco ubrane dziewczyny i kobiety. Sporo mnie to kosztuje samozaparcia. Zyskałem natomiast spokój. Poza tym bardzo to dobrze robi moim relacjom z Chrystusem. Zabrałem sobie coś z mojego przeżywania świata (czasami mi żal, przyznam), ale za to duch rośnie w siłę! Wyraźnie to czuję, dlatego ta decyzja miała w moim przypadku sens.

Św. Josemaria Escriva w Drodze podaje przykłady świętych i pyta nas: „Aby bronić swojej czystości, św. Franciszek z Asyżu tarzał się w śniegu, św. Benedykt rzucił się na krzak ciernisty, św. Bernard zanurzył się w lodowatym stawie… A ty, coś uczynił?” Może masz bracie inny pomysł, bo sądzę, że coś trzeba zrobić. Gdy jeszcze dodatkowo pomyślę sobie, że „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8), to już nie mam wątpliwości, że warto powalczyć.

Ktoś może powiedzieć: „No, bez przesady…”, ale zauważmy – świat już tak daleko odszedł od tego, czego wymaga od nas Chrystus, że powoli tracimy wrażliwość i czujność właściwą tym, którzy Mu wierzą. Tak dalece, że gdy zabrzmi w naszych uszach Jezusowe „A ja wam powiadam…” przeważnie od razu mamy coś do zrobienia z… sobą, żeby móc wrócić na Jego ścieżki.

Maksymilian