Już podczas ziemskiego życia Pan Bóg pozwala nam poznać przedsmak życia wiecznego, abyśmy radykalnie przezwyciężali swój egoizm i dojrzewali do życia wiecznego w niebie.
Spotkania ze zmarłymi
Święty Maksymilian Maria Kolbe zginął męczeńską śmiercią w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu 14 sierpnia 1941 r. Zaraz po swej śmierci pokazał się swojej mamie. Maria Kolbe opisała to niezwykłe spotkanie w jednym ze swoich listów.
Pewnego poranka, już po męczeńskiej śmierci swojego syna, o której jeszcze nic nie wiedziała, po przebudzeniu się uklękła i rozpoczęła modlitwę. W pewnej chwili usłyszała delikatne pukanie do drzwi; odwróciła się i zdumiona zobaczyła swego syna ubranego we franciszkański habit. Maksymilian był radosny, uśmiechnięty, nadzwyczajnie piękny i promieniujący przedziwną jasnością.
Pani Kolbe, przepełniona radością, zapytała: „Synu, czy Niemcy cię wypuścili?”.
Franciszkanin przeszedł wówczas przez pokój, zbliżył się do okna i powiedział: „Nie martw się o mnie, mamo. Tam, gdzie jestem, jest pełnia szczęścia”.
Po wypowiedzeniu tych słów zniknął. Maria Kolbe natychmiast zrozumiała, że jej syn umarł i przyszedł, aby ją o tym poinformować.
Natuzza Evolo (1924–2009), słynna włoska mistyczka i stygmatyczka, miała wyjątkowy charyzmat kontaktu ze zmarłymi przebywającymi w niebie i w czyśćcu oraz z osobami potępionymi, które z wyraźnego rozkazu Boga musiały dawać świadectwo o wiecznej karze piekła.
Pan Bóg udzielił Włoszce tego specjalnego daru kontaktu ze zmarłymi. Kobieta najczęściej widziała ich obok osób, które przychodziły do niej z prośbą o modlitwę i duchową pomoc.
„Często się zdarza, że gdy przychodzi do mnie jakiś człowiek – mówiła Natuzza – to widzę obok niego zmarłą osobę; może to być jego brat, siostra, ojciec lub matka. I wtedy ci zmarli mówią mi ważne rzeczy, które przekazuję ich krewnym lub znajomym.
Rozpoznaję tylko dusze, które są w niebie, dlatego że promieniują one wielkim szczęściem i lekko unoszą się nad ziemią.
Natomiast dusze czyśćcowe trudno jest mi odróżnić od ludzi żyjących na ziemi. Wiele razy dawałam im krzesło, aby sobie usiadły, a wtedy one mi mówiły: »nie potrzebuję, ponieważ jestem duszą z innego świata«”.
Orędzia przekazywane przez zmarłych za pośrednictwem Natuzzy dotyczyły m.in. małżonków oraz wychowywania dzieci. Na przykład 5 października 1947 r. zostały zapisane następujące słowa pewnej zmarłej kobiety: „Mówię najpierw do matek: troszczcie się o wychowywanie swoich dzieci; będą takimi, jakimi ich wychowacie. Biada matkom, które przez antykoncepcję sprzeciwiają się poczęciu, a przez zbrodnię aborcji – narodzinom dzieci. Jeżeli się nie nawrócą, grozi im wieczne potępienie w przerażających cierpieniach. Dlaczego chcecie zabijać najbardziej niewinne i bezbronne ludzkie istoty? Czy nie wiecie, że Bóg powołuje je do wspólnoty życia ze sobą, aby stały się aniołami w niebie i świętymi?”.
Dusze czyśćcowe apelowały także o regularne korzystanie z sakramentu pokuty. Zachęcały, aby natychmiast podnosić się z każdego śmiertelnego grzechu i trwać w łasce uświęcającej: „Może ktoś sobie pomyśli: dlaczego mam spowiadać się u księdza, który może być większym grzesznikiem ode mnie?” – mówiła jedna z dusz czyśćcowych.
„Odpowiedź jest prosta: ponieważ każdy kapłan w tajemnicy spowiedzi reprezentuje samego Boga i jest Jego narzędziem. Poprzez sakrament kapłaństwa działa sam Chrystus i dokonuje cudu odpuszczenia wszystkich grzechów.
Proście Pana Boga o przebaczenie wszystkich swoich śmiertelnych grzechów, żałując i postanawiając poprawę. Po popełnieniu grzechu śmiertelnego natychmiast idźcie do spowiedzi. Prosząc Boga o przebaczenie grzechów, jesteście chronieni od wiecznego potępienia.
Natomiast wszystkie konsekwencje grzechów trzeba będzie odpokutować w czyśćcu, doświadczając różnorakich, nieraz bardzo wielkich cierpień, ale już w pewności zbawienia”.
Każdy, kto prosił Natuzzę o informacje dotyczące jego bliskich zmarłych, otrzymywał od nich, za pośrednictwem mistyczki, tak konkretną i szczegółową odpowiedź, że nabierał pewności, iż w momencie śmierci życie się nie kończy, lecz tylko się ono zmienia, oraz że istnieje niebo, czyściec i piekło.
Słynny włoski dziennikarz i pisarz Vittorio Messori rzetelnie zbadał i opisał niesamowite wydarzenie. Otóż pewien zamożny mieszkaniec Turynu ciężko zachorował i potrzebował stałej fachowej opieki. Zadzwonił więc do klasztoru sióstr zakonnych z prośbą, aby przysłały mu pielęgniarkę, która by się nim zaopiekowała.
Po tym telefonie każdego wieczoru do domu chorego przychodziła siostra zakonna, która troskliwie pełniła przy nim pielęgniarską posługę. Po kilku miesiącach leczenia turyńczyk wyzdrowiał i wtedy wybrał się wraz z żoną do klasztoru, aby podziękować siostrze, która się nim opiekowała.
Można sobie wyobrazić zdumienie ich obojga, kiedy usłyszeli, że siostra, o którą pytali, zmarła wiele lat wcześniej. Ponieważ małżonkom trudno było w to uwierzyć, siostry zaprowadziły ich na cmentarz. Dopiero wtedy, widząc zdjęcie zmarłej na nagrobku, przekonali się, że to była dokładnie ta sama siostra, której przyszli podziękować.
Uświadomienie sobie faktu, że to zmarła zakonnica przez kilka miesięcy pełniła dla nich posługę pielęgniarską, sprawiło, że małżonkowie pojednali się z Bogiem w sakramencie pokuty oraz zaczęli gorliwie się modlić i uczestniczyć w Eucharystii.
Bilokacje
W życiu wielu świętych mistyków odnotowano przypadki bilokacji, czyli stanu, w którym dana osoba znajduje się równocześnie w dwóch różnych miejscach, nieraz oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Jest to jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk w życiu mistyków, które także wskazuje na istnienie nieśmiertelnej ludzkiej duszy.
Święty o. Pio miał dar bilokacji, z którego bardzo często korzystał, aby nieść pomoc ludziom będącym w potrzebie. Dla niego czas bilokacji rozpoczynał się, kiedy kładł się na nocny spoczynek. Udawał się w bilokacjach tam, gdzie z duchowym wsparciem, radą i pomocą posyłał go Chrystus – do konkretnych osób. W tych „bilokacyjnych podróżach” często towarzyszyli mu św. Antoni Padewski lub św. Franciszek z Asyżu.
Faktu bilokacji nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Co się podczas niego dzieje? Otóż człowiek swoim duchem opuszcza ciało i udaje się w inne miejsce.
Bilokacje w życiu św. o. Pio są bogato udokumentowane. Ich świadkami byli między innymi piloci wojsk alianckich stacjonujących w okolicach Bari od września 1943 r.
Za każdym razem, kiedy odbywali loty bojowe i zbliżali się w okolice San Giovanni Rotondo, widzieli pojawiającego się na niebie zakonnika, który nie dopuszczał do zrzucenia bomb i zawracał samoloty.
Wszystkie miejscowości w okolicy były mocno bombardowane, natomiast na San Giovanni Rotondo nie spadła ani jedna bomba.
„Kiedy piloci wracali po wykonaniu lotu – wspomina generał Rossini – opowiadali, że w pewnym momencie na niebie ukazywał się im zakonnik i wtedy samoloty natychmiast same zmieniały kurs”.
Początkowo wielu nie dowierzało tym nieprawdopodobnym historiom. Jednak kiedy coraz więcej pilotów dzieliło się podobnymi doświadczeniami (a byli wśród nich przedstawiciele różnych nacji: Amerykanie, Anglicy, Polacy, i wyznań: żydzi, katolicy, protestanci, a także niewierzący), naczelny dowódca, którym był amerykański generał, postanowił osobiście sprawdzić wiarygodność tych opowieści.
Poprowadził eskadrę bombowców, która miała zniszczyć niemiecki magazyn amunicji, znajdujący się w pobliżu San Giovanni Rotondo. Wszyscy w napięciu oczekiwali, jak tym razem powiedzie się misja samolotów.
Kiedy eskadra wróciła do bazy, odnotowano, że amerykański generał był w wielkim szoku. Opowiedział, że kiedy byli już blisko celu bombardowania, nagle – na wysokości lecących samolotów – zauważył postać zakonnika ze wzniesionymi rękami.
W pewnym momencie we wszystkich samolotach bomby samoczynnie się odczepiły, spadając na okoliczne lasy. Natomiast samoloty bez ingerencji pilotów same zawróciły w kierunku bazy.
Wydarzenie to stało się głównym tematem rozmów w całej jednostce. W czasie dyskusji ktoś zasugerował, że tym zakonnikiem jest o. Pio z San Giovanni Rotondo.
Po przesunięciu się linii frontu amerykański generał wybrał się z kilkoma pilotami do San Giovanni Rotondo. Przy wejściu do zakrystii zauważył, że w grupie zakonników jest ten, który zawracał samoloty.
Ojciec Pio podszedł do generała, położył mu rękę na ramieniu i powiedział: „To ty chciałeś nas wszystkich wysadzić w powietrze!”.
Słysząc te słowa i widząc o. Pio, generał przeżył duchowy wstrząs. Później mężczyźni długo jeszcze rozmawiali ze sobą. Doskonale się rozumieli, chociaż generał mówił po angielsku, a o. Pio w swoim rodzinnym dialekcie z Benewentu. Po tym spotkaniu generał przeszedł na katolicyzm.
Pan Bóg daje nam znaki życia wiecznego, abyśmy podejmowali trud życia wiarą na co dzień i dojrzewali do nieba.
Pan Jezus mówił mistyczce Alicji Lenczewskiej, że „w bólach rodzi się świętość człowieka i w bólach rodzi się dusza dla nieba. Dlatego walka odbywa się w sercu – ostatnia zasadnicza walka o twoje życie w Bogu. Dziecko Moje, rodzić swoją duszę dla nieba musisz sama. Nikt tego za ciebie nie uczyni. To ogromny przywilej dający ci prawo synostwa i dziedzictwa Bożego. Żadne inne stworzenia poza człowiekiem tego nie otrzymały, ani w niebie, ani na ziemi. Każda dusza ma swoją tajemnicę obcowania ze Mną niedostępną innym tak na ziemi, jak i w niebie” (Słowo pouczenia, 156).
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!