Historycy stwierdzają, że w tych latach, kiedy narodził się Jezus, miało miejsce szczególnie żywe, powszechne oczekiwanie na największe wydarzenie w historii świata. Dla Narodu Wybranego miało to być przyjście mesjasza, a dla ludów pogańskich – narodzenie władcy świata. Wszyscy byli przekonani, że zdarzy się to w Judei w 7 – 6 roku przed Chrystusem.
Historyczny fakt powszechnego oczekiwania
Józef Flawiusz, historyk żydowski, pisze, że w narodzie izraelskim w tamtych czasach (I w.) uważano za rzecz oczywistą, że wkrótce ma się narodzić mesjasz, władca świata.
To przekonanie było najważniejszym motywem zbrojnego wystąpienia Żydów przeciwko cesarstwu rzymskiemu, największej militarnej potędze ówczesnego świata (66 – 70 r.).
Izraelici oczekiwali przyjścia mesjasza w I w., a więc w tym czasie, kiedy narodził się Jezus. Przybliżoną datę jego przyjścia ustalili w oparciu o dwa teksty Pisma św. Starego Testamentu.
- Tekst prorocki, który najmocniej przemawiał do świadomości żydowskiej, wskazując na datę przyjścia mesjasza, pochodzi z Księgi Daniela (7, 13-14; 9, 24).
Znajduje się w tym proroctwie (9, 24) jedyne w Starym Testamencie bardzo konkretne czasowe wskazanie wypełnienia się tej zapowiedzi. Z tego prorockiego tekstu dowiadujemy się, że mesjasz ma narodzić się po upływie „siedemdziesięciu tygodni”.
Dla wszystkich komentatorów jest oczywiste, że nie chodzi tu o tygodnie, lecz o siedmiolecia. W języku hebrajskim wyraz shabhuim oznacza bowiem „siedmiolecie”.
Tak więc proroctwo mówi, że mesjasz przyjdzie na świat po upływie siedemdziesięciu siedmioleci (490 lat) od wydania dekretu króla Artakserksesa (458 – 457 przed Chrystusem) lub jak twierdzą inni – od dekretu Cyrusa w 538 r.
Jedno jest pewne: że proroctwo to wskazuje na przyjście mesjasza w latach, w których żył Chrystus. Jest to rzecz niezwykła, że tylko jeden raz w Starym Testamencie została podana w przybliżeniu data przyjścia mesjasza i rzeczywiście stała się ona dla chrześcijan początkiem ery mesjańskiej.
Wykopaliska w Qumran potwierdzają, że taką właśnie interpretację proroctwa Daniela głosili żydowscy mnisi znad Morza Martwego, którzy mieli wielki autorytet w całym Izraelu w dziedzinie tłumaczenia Pisma św.
Również inne wpływowe środowiska w Izraelu obliczały czas przyjścia mesjasza, władcy świata, w podobny sposób i ten fakt wyjaśnia, dlaczego w czasach Chrystusa tak żywe i powszechne było wśród Żydów oczekiwanie na przyjście mesjasza.
Zgodnie z tymi wierzeniami czas mesjański miał się zacząć około 20 lat przed narodzeniem Chrystusa. W tym właśnie okresie Żydzi oczekiwali przyjścia tajemniczego mesjasza.
Trzeba również pamiętać, że Jezus Chrystus, nazywając siebie „Synem człowieczym”, wielokrotnie wskazywał, że to proroctwo wypełniło się w Jego osobie.
- Drugi tekst prorocki znajduje się w Księdze Rodzaju:
„Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów!” (Rdz 49, 10).
Berło zostało zabrane Judzie w czasach Chrystusa; wtedy panował Herod Wielki, ostatni żydowski król, a po jego śmierci państwo Izrael straciło wszelką autonomię aż do 1948 r.
Żydzi z czasów Chrystusa ściśle wiązali utratę niepodległości i panowanie Rzymian z tekstem proroctwa Jakuba (Rdz 49, 10).
Dla Żydów, którzy uwierzyli w Chrystusa, stało się oczywiste, że to On jest oczekiwanym mesjaszem. Ci natomiast, którzy Go odrzucili, zmienili interpretację tego proroctwa, twierdząc, że mówi ono o całym narodzie izraelskim, a nie o konkretnej osobie.
Czyż nie jest zastanawiający fakt, że Żydzi ostatecznie ustalili kanon 24 ksiąg Biblii Starego Testamentu, bez możliwości jego poszerzenia, właśnie w czasach Jezusa? W ten sposób uznali, że Boże Objawienie osiągnęło swoją pełnię.
Na dodatek świątynia jerozolimska została całkowicie zniszczona w 70 r. W związku z tym kończy się kapłaństwo starotestamentowe i składanie ofiar. Po żydowskich powstaniach przeciwko okupacji rzymskiej w 70 i 132 roku następuje całkowite rozproszenie Żydów po całym świecie.
Tajemnica gwiazdy betlejemskiej
W Ewangelii św. Mateusza czytamy:
„Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali:
»Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon«” (Mt 2, 1-2).
W grudniu 1603 r. słynny niemiecki astronom Johannes Kepler zauważył nałożenie się na siebie (koniunkcję) Saturna i Jupitera, co dawało bardzo silne światło. Po dokładnych obliczeniach Kepler stwierdził, że podobne zjawisko mogło mieć miejsce w 7 roku przed Chrystusem.
Ku swojemu zdumieniu astronom ten odkrył komentarz do Pisma św. napisany przez rabina Abarbanela, z którego to tekstu wynika, że Żydzi wierzyli, iż mesjasz przyjdzie na świat dokładnie wtedy, gdy światło Jupitera i Saturna w konstelacji Ryb nałoży się na siebie.
Jak się okazuje, takie przekonanie było powszechne w narodzie izraelskim. Potwierdza to średniowieczny hebrajski komentarz do Księgi Daniela.
Jest naukowo stwierdzone, że sławna starożytna babilońska szkoła astrologiczna z miasta Sippar nad Eufratem nauczała, iż od 7 roku przed Chrystusem należy w Palestynie oczekiwać przyjścia na świat „władcy świata”.
Odnalezienie i odczytanie pisma klinowego kalendarza gwiezdnego z Sippar w 1925 r. dowodzi tego, że babilońscy astronomowie stwierdzili, iż w 7 roku przed Chrystusem wyjątkowo aż trzy razy była widziana koniunkcja Jupitera i Saturna (29.05., 1.10. i 5.12.).
Tego rodzaju nałożenie się na siebie tych dwóch ciał niebieskich następuje tylko jeden raz na 794 lata. Wiarygodność tych danych potwierdza współczesna astronomia.
W Berlinie przechowywany jest tak zwany stół planetarny. Jest to papirus, na którym egipscy astronomowie precyzyjnie zapisali wszystkie ruchy planet od 17 roku przed Chrystusem do 10 roku po Chrystusie.
Obserwacje te potwierdzają obliczenia Keplera, że w 7 roku przed Chrystusem wystąpiła koniunkcja Jupitera z Saturnem, która była najbardziej widoczna w rejonie basenu Morza Śródziemnego.
Historyków zadziwia fakt, że w tym czasie, kiedy narodził się Chrystus, panowało powszechne oczekiwanie na przyjście mesjasza nie tylko wśród narodu żydowskiego, ale również inne narody oczekiwały rychłego narodzenia się w Judei władcy świata.
Jest więc historycznym faktem, że w czasach Jezusa również uwaga całego pogańskiego świata skupiała się na Palestynie w powszechnym oczekiwaniu, że w Judei pojawi się władca świata. Piszą o tym między innymi rzymscy historycy z przełomu pierwszego i drugiego wieku: Tacyt w Dziejach i Swetoniusz w Życiu Wespazjana.
Fenomen jedyny i niepowtarzalny
Wyjątkowość judaizmu i chrześcijaństwa wynika z tego, że przyjście mesjasza było przepowiadane przez proroków Starego Testamentu w ciągu dwudziestu wieków przed jego narodzeniem w Betlejem.
Mahomet, Budda, Konfucjusz i wszyscy inni założyciele religii nie byli w ogóle zapowiadani i oczekiwani.
Zapowiadany w proroctwach mesjasz – Jezus Chrystus – jest najważniejszą postacią Starego i Nowego Testamentu. Tak więc od samego początku dziejów Narodu Wybranego Jezus był zapowiadany i do dnia dzisiejszego jest czczony jako Zbawiciel Bóg-Człowiek.
Fakt, że od 40 wieków jest oddawana cześć Mesjaszowi, wymyka się wszelkim historycznym prawidłowościom. Judaizm oraz chrześcijaństwo są fenomenem jedynym i niepowtarzalnym w historii wszystkich religii.
Rozpoznanie oczekiwanego mesjasza w Dziecięciu Jezus, urodzonym w całkowitym ubóstwie w betlejemskiej stajni, było sprawą nadzwyczaj trudną. Natomiast rozpoznanie w Nim prawdziwego Boga, który stał się człowiekiem, było po ludzku niemożliwe.
Trzeba pamiętać, że Żydzi oddawali cześć Jahwe, który był transcendentny, niewyrażalny; nie można Go było sobie wyobrażać, a tym bardziej przedstawiać Go na obrazach czy wypowiadać Jego imię.
Stwierdzenie, że jakiś człowiek jest Bogiem, stanowiło dla Izraelitów największe świętokradztwo i bluźnierstwo. Dlatego głównym powodem skazania Chrystusa na śmierć było to, że jako człowiek uważał się On za Boga (por. Mt 26, 63-66).
Również Mahomet i religia islamu, którą zapoczątkował, jest wyrazem tego semickiego zgorszenia, protestu i buntu przeciwko chrześcijaństwu, które głosi, że człowiek Jezus jest Bogiem. Wokół kopuły jerozolimskiego meczetu Omara, który jest jednym z najważniejszych dla muzułmanów, widnieje napis uświadamiający chrześcijanom, że
„Jezus jest tylko Synem Maryi, takim samym człowiekiem jak inni ludzie”.
Wiara w to, że człowiek Jezus jest prawdziwym Bogiem, że począł się w łonie Maryi Dziewicy i narodził się tak, jak każdy inny człowiek, była czymś tak absurdalnym dla umysłowości i przekonań nie tylko Izraelitów, ale i pogan, że nikt zdrowy na umyśle nie byłby w stanie dopuścić do siebie myśli o wcieleniu się Jahwe w konkretnym miejscu i określonym momencie historii.
Powszechne oczekiwanie w czasach Jezusa na przyjście mesjasza, który jako człowiek będzie wysłańcem Boga, sprawiło, że pojawiło się wielu, którzy ogłaszali, że to właśnie oni są mesjaszami.
Byli wśród nich Barabasz, Teudas, Bar Kochba i inni, którzy organizowali zbrojne rebelie przeciwko Rzymianom, ale po ich śmierci oraz stłumieniu powstań nie pozostali po nich żadni wyznawcy, a pamięć o nich szybko przeminęła.
Natomiast po haniebnej śmierci krzyżowej Jezusa w środowisku żydowskim natychmiast zrodziła się wiara w Jego zmartwychwstanie, jak również w to, że jako prawdziwy człowiek jest On również prawdziwym Bogiem.
Wiara w zmartwychwstanie i bóstwo Chrystusa rozszerzała się z nieprawdopodobnym dynamizmem w całym rzymskim imperium poprzez pierwszych wyznawców, którzy byli Żydami.
Prawda o tym, że Jezus jest prawdziwym Bogiem, była głoszona z narażeniem życia zaraz po Jego śmierci i zmartwychwstaniu, czego wyrazem są teksty nawróconego Żyda św. Pawła:
„Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).
Dla każdego otwartego na prawdę badacza staje się oczywiste, że powstanie chrześcijaństwa jest bez wątpienia jednym z największych cudów w historii i że może być ono tylko dziełem samego Boga, który narodził się jako prawdziwy człowiek w stajni betlejemskiej, aby przez swoje życie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie dać szansę zbawienia każdemu człowiekowi. Tylko ludzie, „którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1, 18), są zamknięci na przyjęcie i uznanie tego faktu.
Kiedy narodził się Jezus?
Z licznych tekstów żydowskich i chrześcijańskich, a także pism historyków rzymskich: Tacyta, Pliniusza Młodszego, Swetoniusza, oraz żydowskiego historyka Józefa Flawiusza wynika oczywisty fakt historycznego istnienia Jezusa.
Ze wszystkich historycznych postaci starożytności Jezus Chrystus ma najbogatszy i najbardziej udokumentowany materiał biograficzny.
Jezus urodził się, kiedy władcą cesarstwa rzymskiego był cesarz Oktawian August (30 przed Chr. – 14 po Chr.), a królem Judei był Herod Wielki (37 – 4).
W 525 r. papież Jan I polecił scytyjskiemu mnichowi Dionizemu Małemu (Dionysius Exiguus), aby ustalił dokładną datę narodzenia Jezusa Chrystusa.
Według obliczeń Dionizego Jezus narodził się w Betlejem w 754 r. od założenia Rzymu. Jednak współczesne obliczenia wykazały, że mnich pomylił się w swoich rachubach o 6 – 7 lat. Jezus urodził się więc w 747/748 roku od założenia Rzymu, czyli w 7/6 roku przed nową erą.
Pomimo tej pomyłki data narodzenia Jezusa podana przez Dionizego stała się początkiem liczenia czasu „nowej ery”. Jezus Chrystus jest największą postacią w historii ludzkości. Jego narodzenie spowodowało podział dziejów na „starą erę” – przed Chrystusem i „nową erę” – po Chrystusie.
Szokująca prawda Bożego Narodzenia
To, co radykalnie odróżnia chrześcijaństwo od innych religii, to szokująca prawda Bożego Narodzenia: prawdziwy Bóg stał się prawdziwym człowiekiem.
Rodząc się jako bezbronne dziecko w Betlejem, Pan Bóg pokonuje nieskończony dystans dzielący nas od Niego, spowodowany przez nasze grzechy. Kierując się bezinteresowną miłością, Stwórca staje się prawdziwym człowiekiem, bierze na siebie grzechy wszystkich ludzi i zmartwychwstając, dokonuje ostatecznego zwycięstwa nad Szatanem, grzechem i śmiercią, umożliwiając nam zjednoczenie się z Nim w miłości.
Święty Grzegorz z Nazjanzu nie waha się napisać, że Bóg staje się człowiekiem, aby umożliwić każdemu człowiekowi stanie się Bogiem.
Miłość pomiędzy Bogiem i człowiekiem nigdy nie zrodzi się w sytuacji konieczności lub przymusu, ale tylko wtedy, gdy będzie całkowita wolność wyboru. Dlatego Pan Bóg, objawiając się w Jezusie Chrystusie, z szacunku do wolności człowieka pozostał Bogiem „ukrytym”.
Nie chciał nas zniewolić wszechmocą boskiego piękna i dlatego bóstwo Jezusa pozostało „ukryte” w Jego człowieczeństwie, i było możliwe do rozpoznania tylko na drodze wiary. Dzieciątko Jezus jest więc objawieniem pokornej miłości i miłosierdzia Trójjedynego Boga i równocześnie hołdem złożonym wolności człowieka.
Jego boska, wszechmocna miłość wyraża się w bezbronności Niemowlęcia w Betlejem i w pokorze sługi, który umywa nogi (por. J 13, 8) i aby otworzyć nam drogę do nieba, bierze na siebie grzechy wszystkich ludzi, doświadczając wynikającego z nich straszliwego cierpienia i śmierci.
W człowieczeństwie Jezusa możemy odkryć tajemnicę Boga, który jest jeden, ale w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tajemnica ta jest dostępna tylko na drodze wiary, „która działa przez miłość” (Ga 5, 6). Wtedy stają się zrozumiałe słowa Jezusa:
„A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał” (J 12, 45);
„Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30).
W tajemnicy Bożego Narodzenia odkrywamy również radosną prawdę, że stając się prawdziwym człowiekiem, Pan Bóg
„zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (Gaudium et spes, 22).
Dzięki tajemnicy Wcielenia każda istota ludzka ma nieskończoną godność dziecka Bożego i niezbywalne prawo do życia od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci oraz prawo do wolności sumienia.
O godności i wartości człowieka nie decyduje klasa społeczna, z której się wywodzi, kolor jego skóry, iloraz inteligencji ani stan jego zdrowia, ale tylko jego człowieczeństwo, które jest święte, gdyż utożsamia się z nim sam Bóg:
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
Tak więc z każdym człowiekiem zawsze zjednoczony jest Jezus, który pragnie prowadzić go przez wszystkie doświadczenia życiowe do pełni szczęścia w niebie. Problem jest tylko po stronie człowieka, czy będzie się na to zgadzał, podejmując trud życia wiarą na co dzień.
Tajemnica Bożego Narodzenia ciągle na nowo się uobecnia. Jezus Chrystus – wcielony Bóg – nieustannie przychodzi do „swojej własności” i, niestety, nadal są tacy, którzy – tak jak w Betlejem – nie chcą Go dzisiaj przyjąć (por. J 1, 11).
Tylko w tym człowieku, który podejmuje trud życia według zasad Ewangelii, trwa na codziennej modlitwie, podnosi się z każdego upadku w sakramencie spowiedzi i przyjmuje Jezusa w Eucharystii „jako swój chleb codzienny, (…) codziennie wypełnia się tajemnica Bożego Narodzenia, cud Słowa Bożego, które staje się ciałem” (św. Edyta Stein).
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!