Ojciec Święty Jan Paweł II zapytany, jakie sanktuarium maryjne zrobiło na nim największe wrażenie, odpowiedział: „Kaplica Cudownego Medalika na ulicy du Bac w Paryżu”.
Powstanie Cudownego Medalika – wizerunku Matki Bożej wytłoczonego na Jej własne polecenie – przypomina historię namalowania obrazu Jezusa Miłosiernego na podstawie wizji i objawienia, którymi została obdarzona św. Faustyna Kowalska.
Burzliwy w dziejach Francji i Europy przełom wieków XVIII i XIX obfitował w wydarzenia zupełnie skrajne. W czterdzieści lat po krwawej rewolucji i po późniejszych wojnach napoleońskich we Francji przywrócono monarchię. Ale ferment polityczny i społeczny trwał nadal.
W tych czasach Katarzyna Labouré, kilkunastoletnia wiejska dziewczyna z Burgundii, bez wykształcenia, zaczęła odczuwać pragnienie wyłącznego poświecenia się Bogu. Po śmierci matki, którą straciła, mając dziewięć lat, obrała Maryję Pannę za swą matkę i w głębi duszy marzyła, by Ją kiedyś zobaczyć w rzeczywistości. W Katarzynie dojrzewało powołanie do życia zakonnego. Mimo trudności rodzinnych i oporu ojca, potrzebującego pracowitej córki w gospodarstwie, a także dzięki swej niezwykłej wytrwałości owa młodziutka dziewczyna podjęła decyzję o wstąpieniu do znanego z dobroczynności i opieki nad ubogimi Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. 21 kwietnia 1830 r. w Paryżu na ul. du Bac Katarzyna rozpoczęła nowicjat.
Był rok 1830, 18 lipca. „Około godziny dwunastej w nocy usłyszałam dziwny głos, wzywający mnie trzykroć po imieniu. Zobaczyłam jakieś dziecię w bieli, jaśniejące całe, z wyglądu liczące mniej więcej cztery do sześciu lat. Dziecię to rzekło mi: »Chodź do kaplicy, bo Najświętsza Dziewica czeka na ciebie!«”.
I rzeczywiście – gdy tylko Katarzyna weszła do kaplicy, pojawiła się Matka Boża i usiadła na fotelu przy ołtarzu. Katarzyna uklękła przy Niej, położyła ręce na Jej kolanach i cała zatonęła w kontemplacji.
„Tak jakoś nie mogłam się pogodzić z myślą i uwierzyć, że znajduję się wobec żywej Matki Boskiej… Nie wiem, jak długo rozmawiałam z Najświętszą Panną. Przypominam sobie tylko, że Matka Boska po długiej rozmowie odeszła stamtąd i zniknęła, rozwiawszy się niby poranna mgła w tym samym miejscu, z którego przyszła, po prawej stronie ołtarza. Gdy powstałam z klęczek, zobaczyłam znowu promienną dziecinę, która mnie nie opuściła, mówiąc mi: »Ona już odeszła«”.
Rozmowa z Matką Bożą dotyczyła misji, którą Bóg powierzył Katarzynie. Misji, która miała zostać podjęta w trudnym czasie prześladowań Kościoła, powikłanej sytuacji w jej ojczyźnie, kryzysu wkradającego się do zgromadzeń zakonnych.
Wizja nieszczęść splatała się z pociechą i obietnicą opieki Bożej: „Nieszczęść przyjdą dni i widma niebezpieczeństwa zawisną nad wami, ale nie lękajcie się. Dobry Bóg za przyczyną św. Wincentego ochroni od zagłady oba zgromadzenia. Ja będę przy was, nie bójcie się! Nadejdzie taki dzień, że niebezpieczeństwo będzie się zdawało wprost nieuchronne, wszystko już zda się wam stracone, ale ufajcie wciąż. Ja was nie opuszczę”.
Siostra Katarzyna, opisując później swoje widzenie i słowa Matki Bożej, kilkakrotnie wspominała o wyrazie bólu i ogromnego smutku widocznych na twarzy Maryi. Rzeczywiście, jeszcze w tym samym miesiącu wybuchła w Paryżu rewolucja. Drugie objawienie miało miejsce 27 listopada 1830 r.
Matka Boża objawiła się wtedy w inny sposób: „Ujrzałam Najświętszą Dziewicę obok obrazu św. Józefa. Wzrostu była średniego. Z całej postaci Królowej Nieba tchnęło jakieś dziwne piękno, którego wprost nie mogę opisać” – wspominała Katarzyna. „Suknię miała jedwabną, koloru porannej zorzy, zapiętą aż po szyję; rękawy sukni były wąskie. Na głowie miała biały niby mgła poranna welon, który faliście spadał z obu stron aż do stóp… Oblicza Jej nic nie zasłaniało. Stała na kuli, raczej na półkuli. W rękach wzniesionych z gracją do wysokości pasa trzymała inną kulę (wyobrażającą cały świat), który Ona przyciskała do swojego serca. Oczy miała wzniesione ku niebu, z oblicza bił rajski czar…”.
Ten szczegółowy opis wizji Matki Bożej Katarzyna uzupełniła słowami Maryi, tłumaczącymi znaczenie kuli w Jej ręku: ona przedstawia świat, Francję i duszę każdego człowieka. Na palcach Maryi Katarzyna zauważyła pierścienie z drogich kamieni i usłyszała objaśnienie, że symbolizują one łaski wylewane na ludzi, którzy proszą o wstawiennictwo Matki Bożej. Z niektórych pierścieni padały snopy promieni, z innych nie – te ostatnie symbolizowały łaski, o które ludzie nie proszą. Maryja wypowiedziała to z bólem. Natomiast przepełnia ją radość, że może obsypywać łaskami tych, którzy o nie proszą z ufnością. Podczas tego widzenia całą postać Maryi zaczął otaczać owalny nimb z napisem: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”.
Podczas tej wizji Katarzyna otrzymała polecenie wybicia medalika, mającego odzwierciedlać Maryję z rozłożonymi rękami, z których spływają na świat promienie łask. Na rewersie widniał krzyż, a pod nim monogram Najświętszej Maryi Panny oraz poniżej dwa serca: Jezusowe otoczone cierniami i Maryi przebite mieczem.
Ta druga strona medalika ma głębokie znaczenie teologiczne. Symbolizuje Maryję pod krzyżem Jezusa, jakby zrośniętą z nim. Motyw ten został wykorzystany wiele lat później w herbie papieża Jana Pawła II. Poniżej widnieją obok siebie dwa serca: Matki i Syna.
Dziś po objawieniach w Fatimie, gdy kult Niepokalanego Serca Maryi dołączony został do kultu Serca Jezusowego, rozumiemy lepiej, jak te dwa Serca, najdoskonalej zjednoczone ze sobą, chcą być blisko serca każdego człowieka, chcą je ochraniać, prowadzić, przybliżać do siebie. Siostra Katarzyna nie pojmowała całej symboliki medalika – to były czasy jeszcze przed ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Ale Najświętsza Panna uznała, że „Litera M i dwa serca wyrażają wystarczająco dużo” i napisu na tej stronie medalika nie potrzeba.
Z medalikiem Maryja związała następującą obietnicę: „Obfitość łask spadnie na tych, którzy go będą nosić z ufnością”. Wzywa więc do ufności, tak jak Jej Boski Syn, gdy polecił siostrze Faustynie umieścić na swoim wizerunku słowa: „Jezu, ufam Tobie”.
Siostra Katarzyna ujrzała Matkę Bożą jeszcze jeden raz – w grudniu tego samego roku. Wizja trzecia była jakby potwierdzeniem dwóch poprzednich i całego przesłania przekazanego młodej zakonnicy, a kończyły ją słowa: „Córko moja droga, już Mnie więcej nie zobaczysz, lecz głos mój często będziesz słyszała podczas modlitwy”. Nikt poza spowiednikiem i przełożonymi nie wiedział o objawieniach. Katarzyna zachowała je w tajemnicy do końca życia.
Polecenie Maryi dotyczące medalika powierzyła swojemu spowiednikowi, sceptycznie nastawionemu do jej relacji; wkrótce jednak ów duchowny, zdumiony zapowiedzią krwawych przewrotów we Francji, która to przepowiednia szybko się sprawdziła, postanowił skontaktować się z arcybiskupem Paryża ks. de Quelenem. Ten zaś, posłuszny poleceniu Matki Bożej, kazał wybić oraz rozpowszechniać medalik.
Pierwsze 1500 sztuk maryjnego medalika ujrzało światło dzienne w czerwcu 1832 r. Jak się okazało, medalik zaczął się niezmiernie szybko rozchodzić między ludźmi. Co więcej – zaczęły temu towarzyszyć liczne nawrócenia, a także uzdrowienia. Jak zapisują biografowie Katarzyny Labouré, gdy w lipcu 1832 r. wybuchła w Paryżu epidemia cholery, siostry szarytki rozdawały medaliki wśród osób dotkniętych chorobą i obserwowały zmniejszanie się epidemii.
Kult Matki Bożej związany z medalikiem dotarł zdumiewająco szybko do Włoch, Hiszpanii, Szwajcarii, Belgii i Polski, następnie do Chin i obu Ameryk. Według obietnic Niepokalanej cudowne działanie medalika zostało potwierdzone w następnych latach przewrotów i wojen: podczas wydarzeń Wiosny Ludów 1846 – 1848, potem w czasie wojny prusko-francuskiej i Komuny Paryskiej w 1870 r.
Czciciele Maryi uciekający się do Niej i noszący medalik doznawali Jej przemożnej opieki. Domy sióstr miłosierdzia – choć znajdujące się w wirze walk – były oazą bezpieczeństwa; chronili się tam uciekinierzy i ranni, a żadnej z sióstr nic się nie stało.
Kult Maryi Niepokalanej szerzył się nadal. Szczególnie przyczynił się do tego biskup Paryża, ksiądz de Quelen, który poświęcił swoją diecezję Niepokalanemu Poczęciu Maryi. Do tekstu Litanii loretańskiej dołączono wezwanie: „Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta, módl się za nami!”.
Niewątpliwie najwyższym uznaniem tego przymiotu Maryi było ogłoszenie 8 grudnia 1854 r. bullą Innefabilis Deus papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi Panny.
W Polsce kult Maryi związany z Cudownym Medalikiem objawił się w szczególnie widoczny sposób w życiu i działalności św. Maksymiliana Marii Kolbego. Wyrazem tej czci było założenie przezeń Rycerstwa Niepokalanej. Męczeńska śmierć ojca Kolbego w 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu to poruszający dowód zrozumienia tego, co znaczy znaleźć swoje miejsce z Maryją pod krzyżem Jezusa. Jezus, wiszący na krzyżu, zwrócił się do swej Matki, wskazując ucznia: „Oto syn Twój”.
Doświadczenia św. Katarzyny Labouré i objawienie Cudownego Medalika pokazują, że Maryja wciąż, na różne sposoby, realizuje testament z krzyża. Niech Jej inicjatywa i działania pobudzają nas do naśladowania Jana, który wziął Matkę do siebie. Wobec różnych prób i wydarzeń w naszym życiu dobrze jest utrzymać ten bliski, dziecięcy kontakt z daną nam przez Jezusa Matką.
Noszenie na szyi Cudownego Medalika to nie praktyka magiczna, ale przypomnienie, że Ona jest w każdej chwili gotowa do obrony tego, który się do Niej ucieka, to zachęta do powtarzania modlitwy wyrytej na awersie. Noszenie medalika przekazanego nam przez Maryję jest dwustronnym zobowiązaniem: Ona bierze noszącego (noszącą) pod swoją opiekę, a on (ona) wyraża pragnienie pójścia z Nią przez życie ku świętości – w poczuciu własnej słabości, ale ufny(-a) w moc imienia Niepokalanej.
Kto nosi medalik Najświętszej Maryi Panny, będzie się starał(a) nie utracić łaski uświęcającej, a jeśliby się to zdarzyło, w sakramencie pokuty wyzna swój grzech, aby odzyskać co prędzej życie Boże w swej duszy; będzie też walczył(a), by dobro zwyciężało w nim, w rodzinie i w ojczyźnie.
Dawni rycerze polscy na swoich puklerzach nosili ryngrafy z wizerunkiem Maryi, z Jej imieniem na ustach ruszali do walki. Skromny medalik o tak bogatej wymowie duchowej ma towarzyszyć dzisiejszemu człowiekowi w codziennych, prostych czynnościach spełnianych w łączności z Maryją. To droga dla każdego, w każdym czasie. Ileż to osób ma zwyczaj nosić w medalionie lub portfelu zdjęcia swoich najbliższych. Także i ów maryjny medalik to noszenie wizerunku Osoby, która nas kocha bezgranicznie razem ze swoim Synem. Byłoby bardzo wskazane, aby Cudowny Medalik stał się tarczą i zbroją każdego członka RCS i RCSM.
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!