25 sierpnia 1905 r. przychodzi na świat dziecko. Jak każde jest znakiem wielkiego miłosierdzia Bożego i – również jak każde – nosi w sobie wezwanie do świętości…
Siedem lat później dziecko to słyszy po raz pierwszy w duszy głos Boga, zapraszający je do życia zakonnego. Na dojrzałą odpowiedź jest jeszcze za wcześnie – na razie Helena Kowalska, dziś czczona jako św. Faustyna, kończy trzy klasy szkoły podstawowej, a następnie pracuje jako pomoc domowa w Aleksandrowie i w Łodzi. Osiągnąwszy pełnoletniość, pragnie podążyć drogą powołania, spotyka się jednak ze sprzeciwem rodziców. Posłuszna córka stara się nie myśleć o zakonie, a wewnętrzne wezwanie próbuje zagłuszyć światowymi rozrywkami. Nie na długo.
„W pewnej chwili – wspomina w Dzienniczku przyszła święta – byłam z jedną z sióstr swoich na balu. Kiedy się wszyscy najlepiej bawili, dusza moja doznawała wewnętrznych [udręczeń]. W chwili kiedy zaczęłam tańczyć, nagle ujrzałam Jezusa obok. Jezusa umęczonego, obnażonego z szat, okrytego całego ranami, który mi powiedział te słowa: »Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz?«. W tej chwili umilkła wdzięczna muzyka, znikło sprzed oczu moich towarzystwo, w którym się znajdowałam, pozostał Jezus i ja” (Dz. 9).
Potem wydarzenia toczą się już szybko – ponaglona wewnętrznym głosem, jedzie do Warszawy, a tam z polecenia pewnego kapłana zatrzymuje się u „pobożnej pani” i oddaje się szukaniu odpowiedniego zgromadzenia zakonnego. Przystań znajduje u Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, do których dołączy po roku pracy – koniecznej, by zdobyć środki na skromny posag, jakiego wówczas wymagano. W zgromadzeniu pozostanie trzynaście lat (od wstąpienia w dniu 1 sierpnia 1925 r. do śmierci w dniu 5 października 1938 r.). Tyle bowiem Opatrzność Boża wymierzyła czasu s. Marii Faustynie na osobiste uświęcenie.
Przygotujesz świat na ostateczne przyjście moje
„To jest twój urząd i twoje zadanie w całym twym życiu, abyś dawała duszom poznać moje wielkie miłosierdzie, jakie mam dla nich, i zachęcała je do ufności w przepaść mojego miłosierdzia” (Dz. 1567) – usłyszała młoda zakonnica z ust Pana Jezusa.
Przez kolejne lata Bóg przygotowywał siostrę do tej misji, obdarowując ją wielką łaską obcowania ze sobą podczas ponad osiemdziesięciu objawień, jakie miały miejsce w ciągu krótkiego życia św. Faustyny. Zapiski z tych niezwykłych spotkań odnajdziemy na kartach Dzienniczka. Czytając napisany prostym językiem zeszycik świętej, zauważymy bez trudu, że wśród słów, jakie zanotowała sekretarka Pana Jezusa, najczęściej pojawiało się „miłosierdzie”. O nim to właśnie mówił ukazujący się Bóg, a wysławianie i głoszenie miłosierdzia Bożego stało się dla zakonnicy z Łagiewnik życiową misją.
„Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca” (Dz. 1588). „Wiedz, córko moja, że serce moje jest miłosierdziem samym. Z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. Żadna dusza, która się do mnie zbliżyła, nie odeszła bez pociech. Wszelka nędza tonie [w] moim miłosierdziu, a wszelka łaska tryska z tego źródła – zbawcza i uświęcająca” (Dz. 1777).
Pan Jezus zwraca się szczególnie do tych, którzy doświadczyli tak wiele zła w sobie i wokół siebie, że stracili nadzieję na ocalenie. To ich właśnie zachęca, żeby nie bali się podnieść wzroku na miłosiernego Ojca. Bóg bowiem – podobnie jak w ewangelicznej przypowieści o marnotrawnym synu – czeka na grzeszników z wyciągniętymi ramionami. On i tylko On ma moc, by pokonać wszelkie zło, jakie mieszka w grzesznej duszy, tak jak miał moc pokonać śmierć, grzech i szatana.
„Jak bardzo pragnę zbawienia dusz. Moja najmilsza sekretarko, napisz, że pragnę przelewać swe Boskie życie w dusze ludzkie i uświęcać je, byle one zechciały przyjąć moją łaskę. Najwięksi grzesznicy dochodziliby do wielkiej świętości, gdyby tylko zaufali mojemu miłosierdziu. Przepełnione są wnętrzności moje miłosierdziem i rozlane jest [ono] na wszystko, com stworzył. Moją rozkoszą jest działać w duszy ludzkiej, napełniać ją swoim miłosierdziem i usprawiedliwiać ją. Królestwo moje na ziemi jest – życie moje w duszy ludzkiej. Napisz, sekretarko moja, że kierownikiem dusz jestem ja sam bezpośrednio – a pośrednio prowadzę je przez kapłana i każdą prowadzę do świętości drogą mnie tylko wiadomą” (Dz. 1784).
Choć różne są oblicza świętości, to jeden rys jest podstawowy. Jest nim mianowicie – jak to poznała św. Faustyna – pełnienie woli Bożej: „Dziś na medytacji dał mi Bóg wewnętrzne światło i zrozumienie świętości, i na czym ona polega. (…) Ani łaski, ani objawienia, ani zachwyty, ani żadne dary jej udzielane nie czynią ją doskonałą, ale wewnętrzne zjednoczenie duszy mojej z Bogiem. Te dary są tylko ozdobą duszy, ale nie stanowią treści ani doskonałości. Świętość i doskonałość moja polega na ścisłym zjednoczeniu woli mojej z wolą Bożą. Bóg nigdy nie zdaje gwałtu naszej wolnej woli. Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy będziemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy” (Dz. 1107).
Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie
Święta Faustyna wiedziała, że ze względu na hojność darów, jakimi Pan Jezus obdarza człowieka otwierającego się na Bożą miłość, Jego Serce można porównać do niewyczerpalnego źródła. Funkcję naczyń, którymi czerpie się ze zdrojów miłosierdzia, pełnią m.in. formy kultu, jakie przekazał ludziom objawiający się polskiej zakonnicy Chrystus. Są nimi: obraz Jezusa Miłosiernego (z wizerunkiem Zmartwychwstałego błogosławiącego światu, podpisanym „Jezu, ufam Tobie”), Święto Miłosierdzia (przypadające w pierwszą niedzielę po Wielkanocy), koronka do Miłosierdzia Bożego oraz Godzina Miłosierdzia (każdego dnia o 15.00). Z tymi czterema formami pobożności, podejmowanymi w chrześcijańskim duchu ufności i miłosierdzia bliźniego, związane są obietnice wielkich łask. Siostra Faustyna jako pierwsza doświadczyła tychże dobrodziejstw, wypraszając Boże miłosierdzie dla wszystkich potrzebujących, począwszy od osób będących w pokusie popełnienia grzechu ciężkiego, poprzez konających, do dusz cierpiących w czyśćcu.
Pan Jezus nie pozostawił bowiem żadnych wątpliwości co do tego, że bycie świadkiem miłosierdzia jest darem, którym należy się dzielić z innymi: „Córko moja, jeżeli przez ciebie żądam od ludzi czci dla mojego miłosierdzia, to ty powinnaś się pierwsza odznaczać tą ufnością w miłosierdzie moje. Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić” (Dz. 742).
Miłosierdzie – zgodnie ze wskazówkami Chrystusa – winno wyrażać się w czynie, słowie i modlitwie. W Dzienniczku – niczym w księdze życia św. Faustyny – czytamy o podejmowanych przez nią aktach miłości bliźniego.
Święta pokazała swoim życiem, że nie chodzi o spektakularne dzieła, przekraczające nasze kompetencje, lecz o podejmowanie codziennych obowiązków z miłością: „Jezu, dajesz mi poznać i rozumieć, na czym polega wielkość duszy: nie na czynach wielkich, ale na wielkiej miłości. Miłość ma wartość i ona nadaje wielkość czynom naszym; chociaż uczynki nasze są drobne i pospolite same z siebie, to wskutek miłości stają się wielkie i potężne przed Bogiem – wskutek miłości” (Dz. 889).
W tym właśnie duchu prosta zakonnica dochodziła do bram świętości, pełniąc zwykłe obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki w domach zgromadzenia w Krakowie-Łagiewnikach, Płocku i Wilnie. Ćwiczyła się przy tym w trzech cnotach, które – jak przekazała jej Matka Boża – są Bogu najdroższe: w pokorze, czystości i miłości Boga (por. Dz. 1415).
Modlitwą i cierpieniem więcej zbawisz dusz aniżeli misjonarz przez same tylko nauki i kazania
Siostra Faustyna, otrzymując dar mistycznego zjednoczenia z Bogiem, dotknęła tej rzeczywistości, w której pełni uczestniczą zbawieni w niebie. Doświadczając tego, jak wielkim szczęściem jest bycie ogarniętym miłością Bożą, pragnęła wyjednać ten dar dla każdej duszy. Drogą, na której święta w sposób szczególny angażowała się na rzecz zbawienia ludzi, była modlitwa i ofiara.
Siostra Faustyna każdą wolną chwilę wykorzystywała na przebywanie przed Najświętszym Sakramentem. Wiedziała bowiem, że wytrwała modlitwa przynosi wspaniałe owoce: „Jezus dał mi poznać, jak dusza powinna być wierną modlitwie, pomimo udręczeń i oschłości, i pokus, bo od takiej przeważnie modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeżeli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał przez nas dokonać – lub w nas. Niech słowa te wszelka dusza zapamięta: »A będąc w ciężkości, dłużej się modlił«” (Dz. 872).
Dla dusz, które na skutek grzechów nie mogły zjednoczyć się z Bogiem, zakonnica podejmowała także dobrowolnie cierpienia, łącząc je z ofiarą krzyżową Jezusa. I choć nieraz cierpienia, jakie przechodziła, mogły się wydawać ponad ludzkie siły, siostra Faustyna znosiła je z pokorą i radością, wiedząc, że Pan Jezus, zsyłając cierpienie, daje też moc do jego znoszenia.
Niezastąpioną pomocą było dla niej rozważanie męki Pańskiej oraz Eucharystia: „Widzę się tak słaba, że gdyby nie Komunia św., upadałabym ustawicznie; jedno mnie tylko trzyma, to jest Komunia św., z niej czerpię siłę, w niej moja moc. Lękam się życia, [jeśli] w którym dniu nie mam Komunii św. Sama siebie się lękam. Jezus utajony w Hostii jest mi wszystkim. Z tabernakulum czerpię siłę, moc, odwagę, światło; tu w chwilach udręki szukam ukojenia. Nie umiałabym oddać chwały Bogu, gdybym nie miała w sercu Eucharystii” (Dz. 1037).
W Dzienniczku święta pozostawiła także słowa otuchy dla wszystkich, którzy zmagają się z różnymi obliczami ludzkiego bólu: „O, gdyby dusza cierpiąca wiedziała, jak ją Bóg miłuje, to skonałaby z radości i nadmiaru szczęścia; poznamy kiedyś, czym jest cierpienie, ale już będziemy w niemożności cierpienia. Chwila obecna jest nasza” (Dz. 963).
Dar Boży dla naszych czasów
Jan Paweł II podczas Mszy św. kanonizacyjnej św. Faustyny w roku 2000 nazwał apostołkę miłosierdzia Bożego „darem Bożym dla naszych czasów”. Szczególnie więc w bieżącym roku, kiedy obchodzimy stulecie urodzin zakonnicy z Łagiewnik, starajmy się czerpać z daru jej życia i świętości. Od naszej świętej możemy nauczyć się kochać Boga i bliźniego na wieloraki sposób:
- zgłębiając tajemnicę Bożego miłosierdzia,
- widząc ślady Bożej miłości w dniu powszednim,
- zwracając się z ufnością do Boga, a z miłosierdziem do bliźniego,
- czerpiąc moc i siłę z Eucharystii,
- traktując życie jako zadanie, które Bóg daje nam do wykonania,
- kierując się rozpoznaną wolą Bożą, a nie własną,
- dzieląc się z innymi darami od Boga,
- rozwijając w sobie cnoty pokory, czystości i miłości Boga,
- łącząc swoje cierpienia z ofiarą Chrystusa,
- pamiętając o formach kultu miłosierdzia Bożego i korzystając z łask z nimi związanych,
- okazując miłosierdzie w czynie, słowie i modlitwie.
Podobają Ci się treści publikowane na naszej stronie?
Wesprzyj nas!