Dając wizerunek swojego ciała na Całunie Turyńskim i odbicie swego oblicza na Chuście z Manoppello, Jezus mówi do wszystkich wątpiących i niewierzących: dotknij moich ran, zobacz moje oblicze „i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” (J 20,27).
W momencie zmartwychwstania Jezus zostawił na Całunie Turyńskim i Chuście z Manoppello materialne znaki tego wydarzenia. To są niewątpliwie dwa rzeczowe dowody zmartwychwstania Chrystusa. Od przeszło 100 lat ludzie nauki z różnych dziedzin wiedzy zajmują się badaniem tej niezwykłej relikwii, jaką jest Całun Turyński. Zainteresowanie Całunem przez uczonych jest tak wielkie, że powstała nowa gałąź nauki, nazwana syndonologią. Wieloletnie badania naukowe w sposób jednoznaczny stwierdzają, że takiego obrazu w negatywie fotograficznym przodu i tyłu ciała ukrzyżowanego Człowieka, jaki znajduje się na Całunie, nie był i nie jest w stanie uczynić nawet największy ludzki geniusz, mający do dyspozycji wszystkie osiągnięcia współczesnej nauki.
Uwierzyli, że Jezus zmartwychwstał
Intelektualnie uczciwi naukowcy, którzy badali Całun Turyński, uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa lub umocnili swoją wiarę w Niego. Tak się stało między innymi w przypadku naukowców ze słynnego amerykańskiego Laboratorium Narodowego w Los Alamos: Johna Jacksona, Erica Jumpera i Billa Motterna. To właśnie oni odkryli, że obraz na Całunie jest jedyny i niepowtarzalny, ponieważ zakodowane są w nim dane przestrzenne. Jest faktem naukowo stwierdzonym, iż trójwymiarowy obraz na Całunie zaistniał na skutek tajemniczego błysku potężnej energii.
Wybitny naukowiec, niewierzący Żyd Barrie Schwortz z Narodowego Laboratorium w Los Alamos, który był członkiem Shroud Turin Researches Project (STURP), dzięki badaniom Całunu Turyńskiego uwierzył, że Jezus zmartwychwstał i jest Bogiem. Wyniki naukowych badań tej świętej relikwii były dla niego głębokim intelektualnym i duchowym wstrząsem.
Barrie Schwortz oświadczył: „Nie byłem praktykującym Żydem ani w ogóle wierzącym, dlatego wahałem się, czy wziąć udział w badaniach Całunu. Pojechałem jednak do Turynu jako agnostyk. W miarę postępu badań zacząłem odczuwać zmianę. Chrystus był Żydem – to jeszcze jeden powód, aby inny Żyd brał udział w badaniach naukowych. Wyniki badań potwierdziły to, co wielu ludzi przypuszczało od wieków: wizerunek na Całunie nie jest produktem żadnej z dziedzin sztuki. Dla mnie najważniejsze jest świadectwo moich oczu: historia minionych wieków podaje Imię tylko jednego Człowieka, który przeszedł ten rodzaj męki”.
Po swoim nawróceniu Barrie Schwortz stał się gorliwym katolikiem i obecnie poświęca swoje życie propagowaniu prawdy o Całunie Turyńskim. Przekonuje, że jest to płótno grobowe Jezusa Chrystusa, na którym został utrwalony zapis Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Jako jeden z największych ekspertów od Całunu Turyńskiego B. Schwortz jeździ z konferencjami po całym świecie i redaguje stronę internetową The Shroud of Turin Website (www.shroud.com).
Doktor Alan Adler, światowej sławy hematolog, który tak jak Schwortz był Żydem i członkiem STURP, również się nawrócił dzięki badaniom Całunu Turyńskiego. Badania Adlera jednoznacznie wykazały, że na Całunie znajdują się skrzepy ludzkiej krwi grupy AB. 13 innych niezależnych naukowych testów potwierdziło to odkrycie. Doktor Adler wyjaśnił, dlaczego krew na Całunie jest koloru czerwonego, a nie brunatnego. Otóż dzieje się tak tylko wtedy, gdy człowiek zostaje wcześniej poddany długim torturom. Wiemy, że męka Jezusa trwała 18 godzin, co było główną przyczyną rozpadnięcia się u Niego czerwonych krwinek oraz wydzielenia przez wątrobę bilirubiny, która sprawia, że krew trwale zachowuje czerwony kolor.
Robert Bucklin, Żyd, lekarz medycyny sądowej, członek STURP, również nawrócił się podczas badań Całunu Turyńskiego. Napisał: „Jestem gotów położyć na szalę swą 40-letnią reputację zawodową, oświadczając, że człowiek, którego wizerunek nosi Całun Turyński, został ukrzyżowany, biczowany, miał bok przebity włócznią, a na głowie koronę z cierni. Mamy na Całunie dowód, że gwoźdźmi były przebite nadgarstki rąk, a nie dłonie. Świadczy to o tym, jak dokładny jest tekst Pisma św. Obraz, który widzimy na Całunie, zgodny jest w każdym calu z opisem ewangelii. Jezus był prawdopodobnie jedynym, który był koronowany cierniem. Któż inny mógłby to być? Moim zdaniem jest to Całun Chrystusa – chociaż może to spowodować konsternację w mojej rodzinie i wśród innych Żydów”.
Vernon Miller z Brocks Institute, członek ekipy STURP, oświadczył po swoim nawróceniu: „Nie ma żadnej wątpliwości – to jest Całun Chrystusa. Początkowo niewiele szacunku odczuwałem wobec Całunu. Jednak w miarę kolejnych badań nabierałem przekonania do niego. Nie przestawałem powtarzać, iż mamy dowód, że Jezus żył na ziemi. To nie jest legenda. Zostawił swoje piętno na ludziach, jak i na tym płótnie. Wierzę, że jest to Całun Chrystusa. Doszedłem do tego wniosku w sposób najbardziej obiektywny, najbardziej naukowy, a jednocześnie ze wzruszeniem. Dowody naukowe przechylają szalę ku jego autentyczności. Obecnie Całun wzmocnił moją wiarę. Nie mam wątpliwości, że to Płótno mnie przeobraziło. Myślę o nim stale. Wzbogaciło moje życie zawodowe i osobiste. Czuję się szczęśliwy, gdy mogę o nim mówić i dzielić się swoimi wiadomościami z innymi”.
Naukowiec Donald Lynn, członek zespołu STURP, który bierze udział w programie badań przestrzeni kosmicznej, tak pisał o Całunie Turyńskim: „Mamy przed sobą niewiarygodnie precyzyjny wizerunek, obraz męki i śmierci Chrystusa. Rzeczą prawdziwie ważną jest rzeczywistość tego obrazu i jego wymowa – nie samo płótno. Najważniejsze dla mnie jest to, że stałem się bardziej wrażliwy na obecność Boga w moim życiu i mam większe niż kiedykolwiek zaufanie do Niego. Odkryłem Bożą rękę we wszystkim, co uczyniłem w stosunku do Całunu. I tak, w czasie przygotowań do badań znalazły się pieniądze, wtedy gdy ich najbardziej potrzebowaliśmy. Całun wyszedł zwycięsko ze wszystkich testów. Dawno by wykryto, gdyby był dziełem ludzkim. Im więcej się dowiadujemy, z tym większą precyzją poznajemy jego wymowę. Szczegóły, jakie nam ukazuje, potwierdzają i daleko przewyższają opisy z Ewangelii. Patrząc na ten wizerunek, mam przed sobą rzeczywistość: Jezusa Chrystusa i wszystko, co wycierpiał”.
Wieloletnie i wielostronne badania Całunu Turyńskiego wykazały, że na lnianym płótnie grobowym o długości 4,31 m i szerokości 1,1 m jest widoczne trójwymiarowe odbicie w negatywie fotograficznym przodu i tyłu ciała ukrzyżowanego człowieka w stężeniu pośmiertnym. Osoba ta została poddana straszliwym torturom biczowania, koronowania cierniem oraz ukrzyżowania. Na całym ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń. Jest to wizerunek mężczyzny w wieku 30-35 lat, o wzroście 1,78 m i wadze 79 kg, który nosił brodę i długie włosy, miał mocną i proporcjonalną budowę ciała oraz piękne semickie rysy twarzy.
Badanie wieku Całunu węglem 14C
21 kwietnia 1988 r. został pobrany fragment Całunu do ustalenia jego wieku metodą izotopu węgla 14C. Połowa odciętego fragmentu Całunu została podzielona na trzy części i przekazana do laboratoriów w Tucson (USA), Oksfordzie (Anglia) oraz w Zurychu (Szwajcaria), a drugą połowę zachowano do dalszych badań.
Wyniki datowania zostały ogłoszone 13 października 1988 r. Podano wówczas do wiadomości, że istnieje 95% pewności co do tego, iż Całun powstał w latach 1260-1390. Laboratoria z dumą ogłosiły, że Całun Turyński jest średniowiecznym falsyfikatem.
20 stycznia 2005 r. w naukowym czasopiśmie „Thermochimica Acta” (t. 425, s. 189-194) ukazał się artykuł pt. Studies on the rodiocarbon sample from the Shroud of Turin, napisany przez prof. Raymonda N. Rogersa z Los Alamos National Laboratory.
Badania prof. Rogersa oraz innych naukowców jednoznacznie pokazują, że datowanie wieku Całunu izotopem węgla 14C w 1988 r. jest niewiarygodne, ponieważ zostało ono dokonane na próbce pobranej z takiego fragmentu Całunu, który był w średniowieczu naprawiany. W „Thermochimica Acta” prof. Rogers pisał: „Próbka użyta do określenia wieku Całunu metodą 14C nie była częścią oryginalnego materiału i dlatego badanie to podało błędne wyniki – i jest nieważne” (www.shroud.com).
Mamy naukową pewność, że badanie wieku Całunu metodą 14C z 1988 r. jest nieważne, bo przeprowadzono je na próbce, w której było tylko 40% oryginalnej, starożytnej lnianej tkaniny, a pozostałe 60% materiału stanowiły bawełniane nici ze średniowiecza, wplecione tam podczas naprawy tej części płótna. To jest główna przyczyna uzyskania błędnego datowania Całunu metodą 14C. Niestety, środki masowego przekazu ciągle powołują się na wyniki badań z 1988 r. jako na naukowy pewnik, co jest oczywistą manipulacją i wprowadzaniem ludzi w błąd.
Siły zła nieustannie próbują zdyskredytować prawdę o Całunie Turyńskim, dlatego posługują się kłamstwem i manipulacją.
Odbicie w momencie zmartwychwstania
Badania naukowe wskazują, że obraz przodu i tyłu ciała na Całunie Turyńskim powstał na skutek tajemniczego błysku potężnej energii od wewnątrz, która utrwaliła na płótnie trójwymiarowy, perfekcyjny wizerunek ciała w fotograficznym negatywie. Obraz na Całunie jest niezmywalny – nie można go niczym wywabić. Jest idealnie płaski i zgodnie z prawami optyki jest rzutem równoległym. W grudniu 2011 r. naukowcy z Włoskiej Narodowej Agencji ENEA, działającej w ramach Ośrodka Badań Jądrowych we Frascati pod Rzymem, ogłosili wyniki wieloletnich badań Całunu Turyńskiego.
Otóż po pięciu latach prób odtworzenia wizerunku, który widnieje na Całunie, pracownicy Ośrodka stwierdzili, że współczesna nauka nie jest w stanie tego uczynić. Badacze ci obliczyli, że błysk światła, który doprowadził do powstania obrazu, był impulsem krótszym niż jedna czterdziestomiliardowa sekundy i o intensywności rzędu 34 miliardów watów promieniowania ultrafioletowego próżniowego. Obecnie naukowcy dysponują urządzeniami, które mogą wytworzyć promieniowanie o sile tylko kilku miliardów watów. A zatem to fakt naukowy, iż obraz na Całunie nie jest dziełem człowieka i nie jesteśmy w stanie go odtworzyć.
Jest jeszcze inna przesłanka wskazująca na fakt zmartwychwstania Chrystusa. Czytamy mianowicie w Ewangelii św. Jana, że Nikodem przyniósł do namaszczenia ciała Jezusa 100 funtów (ok. 32 kg) mieszaniny mirry i aloesu (J 19,39-40). Otóż mirra obecna w wonnościach spowodowała przyklejenie się płótna do ciała, a aloes przyczynił się do częściowego rozpuszczenia skrzepniętej krwi. Pozwoliło to ekspertom medycyny sądowej stwierdzić, że ciało Jezusa zostało zawinięte w Całun po dwóch i pół godzinie od Jego śmierci i pozostało w nim nie dłużej niż 36 godzin, nie pozostawiając żadnych śladów pośmiertnego rozkładu. Na Całunie widać nienaruszone skrzepy krwi, a więc nie ma śladów odrywania płótna od ciała. Z całą pewnością więc nikt ciała z płótna nie wyjął.
W jaki więc sposób ciało przeniknęło przez lnianą tkaninę, nie naruszając jej struktury? Skąd pochodził błysk światła, który spowodował utrwalenie na Całunie trójwymiarowego obrazu całego ciała? Jedyną rozsądną odpowiedź na te pytania daje wiara: dokonało się to w momencie zmartwychwstania Jezusa. To właśnie wtedy nastąpił potężny błysk światła, który spowodował utrwalenie na płótnie niepowtarzalnego wizerunku całej postaci Jezusa. Tak więc Całun Turyński jest najcenniejszą relikwią chrześcijaństwa, milczącym świadkiem męki i zmartwychwstania Chrystusa.
Oblicze Jezusa zmartwychwstałego
Po zdjęciu martwego ciała Jezusa z krzyża, zawinięciu go w płótna grobowe i złożeniu do grobu na głowie Chrystusa została położona drogocenna chusta z bisioru. Wszystko wskazuje na to, iż na tej chuście w momencie zmartwychwstania Jezus zostawił odbicie swojej twarzy. Chusta ta znajduje się obecnie w głównym ołtarzu kościoła w Manoppello. Wieloletnie naukowe badania tajemniczego obrazu Boskiego Oblicza z Manoppello stwierdzają, iż obraz ten jest acheiropoietos, to znaczy że nie jest on dziełem człowieka. Wyniki wszystkich ekspertyz jednoznacznie wykazują, że w obrazie nie ma najmniejszych nawet śladów farby. To jest naprawdę szokujący fakt, ponieważ mamy obraz, a na jego płótnie naukowcy nie znaleźli obecności jakiejkolwiek farby!
Inną zadziwiającą cechą Oblicza z Manoppello jest przezroczystość płótna oraz fakt, że obraz jest doskonale widoczny zarówno z jednej, jak i drugiej strony – niczym na przezroczu. Wraz ze zmieniającym się oświetleniem zmienia się obraz, tak jakby żył. Jeśli patrzy się nań pod jasne światło, obraz znika. Święte Oblicze z Manoppello jest zadziwiającym wizerunkiem, który został utrwalony na drogocennej, antycznej tkaninie. Chodzi o bisior, czyli o najdroższą tkaninę w starożytności, nazywaną morskim jedwabiem. Bisior jest przezroczysty i ogniotrwały jak azbest. Nikt nie jest w stanie na tego rodzaju materiale czegokolwiek namalować, gdyż nie da się nanieść na nim żadnej farby.
W 10. tomie prywatnych objawień znanej włoskiej mistyczki Marii Valtorty (jej pisma zostały wydane drukiem na polecenie papieża Piusa XII) 22 lutego 1942 r. zostały zapisane następujące słowa Jezusa: „Chusta Weroniki (czyli obraz Boskiego Oblicza z Manoppello) jest bodźcem dla waszych sceptycznych dusz.Wy, racjonaliści, oziębli, chwiejący się w wierze, którzy przeprowadzacie bezduszne badania, porównajcie odbicie twarzy na Chuście z odbiciem na Całunie. To pierwsze jest Twarzą Żyjącego, to drugie Zmarłego. Jednak długość, szerokość, cechy somatyczne, kształt, charakterystyka są takie same. Nałóżcie na siebie te dwa odbicia. Zobaczycie, że sobie odpowiadają. To Ja jestem. Pragnę przypomnieć wam, kim byłem i kim się stałem z miłości do was. Abyście się nie zagubili, nie stali się ślepymi, powinny wam wystarczyć te dwa odbicia, aby doprowadzić was do miłości, do nawrócenia, do Boga” (Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e stato rivelato, Isola del Liri 2003, s. 414).
Badania naukowe doprowadziły do zaskakującego odkrycia. Okazało się bowiem, że martwe Oblicze z Całunu Turyńskiego i żyjąca Twarz z Manoppello to ta sama Osoba. Nałożenie folii z obrazem Twarzy z Manoppello na Twarz z Całunu jest graficzno-matematycznym dowodem na to, iż mamy do czynienia z tą samą Osobą. Z naukowego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości, że obydwa oblicza – z Całunu i z Manoppello – w 100% odpowiadają sobie w strukturze i wymiarach. Zgodność jest tak wyjątkowa, że trzeba tu mówić o matematycznym dowodzie. Z naukowego punktu widzenia wizerunki te nie miały prawa zaistnieć.
Dając nam obraz swojego ciała na Całunie Turyńskim oraz odbicie swojej twarzy na Chuście z Manoppello, Chrystus wzywa nas do nawrócenia, do nawiązania z Nim osobistego kontaktu w sakramentach pokuty i Eucharystii oraz w codziennej, wytrwałej modlitwie. Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby nas przeprowadzić ze śmierci grzechu do wiecznej radości zmartwychwstania.
Jezus zmartwychwstał i żyje, działa, naucza i uzdrawia w Kościele. Możemy Go osobiście spotkać na modlitwie oraz w sakramentach. Bóg ogarnia każdego grzesznika swoim nieskończonym miłosierdziem i prosi, abyśmy traktowali Go jako najbliższego przyjaciela, regularnie przychodząc do Niego, ażeby w sakramencie pokuty mógł przebaczać nam grzechy, a w Eucharystii przemieniać nas i dawać nam życie wieczne.
Jezus mówi: „Moje Serce pała szczególną miłością ku tobie, miłością, którą Mój Ojciec przeznaczył jedynie dla ciebie i dla nikogo innego przez całą wieczność. Moje Serce cierpi, gdy ta wyjątkowa miłość, którą ofiaruję duszy, zostaje odtrącona z pogardą, zignorowana lub potraktowana z obojętnością! Mówię ci to, żebyś mógł zadośćuczynić Mojemu Sercu, przyjmując miłość, jaką cię darzę, i żyjąc w przyjaźni ze Mną. Przyjmuj Moje dary, Moją dobroć, Moją opiekę, Moje miłosierdzie za tych, którzy odrzucają to, czego tak bardzo pragnę im udzielić” (In sinu Jesu).