Miłosierny Bóg wysłuchał mojej modlitwy!

Zawsze wierzyłam, że cuda uzdrowienia czy doświadczenie wielkich łask spotyka innych ludzi, a mnie nigdy nie zdarzy się coś takiego, bo przecież jestem taka zwykła, taka przeciętna.

W 1996 r. Bóg wezwał do siebie moje roczne dziecko. Czułam wtedy wielką gorycz, ból i gniew. Myślałam, jaka to niesprawiedliwość ze strony Boga mnie spotkała. Do tej pory byłam osobą wierzącą, ale nigdy nie rozmyślałam na temat wiary itp. Wtedy właśnie ktoś zaprenumerował dla mnie pismo „Miłujcie się!”. Dzięki niemu mogłam dalej żyć i funkcjonować, chociaż mój ból był nadal ogromny.

W 1998 r. urodziłam kolejne dziecko (mam jeszcze starszą córkę). Okazało się, że ma ono silną alergię pokarmową. Zaczęłam bardzo dużo na ten temat czytać i dzięki temu radziłam sobie z częstymi problemami.

W tym czasie moja wiara się pogłębiła, zaczęłam się więcej modlić. Wiele osób stwierdziło, że bardzo się zmieniłam. Moje dziecko wciąż nękały różne dolegliwości, ale jakoś zawsze wszystko się dobrze kończyło.

We wrześniu 1999 r. otrzymałam od lekarza skierowanie dla synka na szczegółowe badania krwi. Okazało się wtedy, że jego szpik kostny produkuje za mało czerwonych krwinek. Wyniki były bardzo złe. Lekarz twierdził, że dziecko może mieć nawet uszkodzony szpik kostny. To była straszna wiadomość. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko podawać synkowi leki i cierpliwie czekać.

8 grudnia 1999 r. zaczęłam czytać kolejny numer pisma. W tym dniu właśnie miałam odebrać wyniki syna. Przeglądając gazetę, natknęłam się na artykuł pt. Jezus Miłosierny przywrócił mnie do zdrowia.

Przeczytałam tekst, po czym wycięłam obraz Pana Jezusa, przyłożyłam do swego serca i ze łzami w oczach zaczęłam się gorąco modlić. Prosiłam Boga o zdrowie i życie dla ukochanego dziecka. Jakże wielka była moja radość, kiedy zobaczyłam otrzymane wyniki. Były nadzwyczaj dobre! Miłosierny Bóg wysłuchał mojej modlitwy!!! Bogu niech będą dzięki!

Teraz wiem, że dobry Bóg nie zapomina o tych zwykłych, szarych ludziach. Swoje świadectwo daję po to, by inni uwierzyli, że Bóg słyszy wołania wszystkich swoich dzieci. Kiedy uzna za stosowne, pomoże im w widoczny dla nich sposób.

Jestem tak bardzo szczęśliwa, że nie potrafię tego wypowiedzieć. Serdecznie dziękuję Redakcji za tak wspaniałe pismo, jak również osobie, która je dla mnie wtedy zaprenumerowała. Bez „Miłujcie się!” nie stałabym się lepsza, bogatsza duchowo i nie doświadczyłabym tej wielkiej łaski od Boga.

Katarzyna