Doktor Beverly McMillan cieszy się sławą wspaniałego ginekologa. Niestety, w pierwszych ośmiu latach swojej praktyki lekarskiej dokonywała „zabiegów przerywania ciąży”. Prawda o tym, że aborcja jest okrutnym uśmiercaniem najbardziej niewinnych istot ludzkich, dotarła do niej dopiero w 1977 r.
Wtedy właśnie lekarka po skończonej aborcji przeprowadziła rutynową identyfikację pokrojonych części ciała dziecka, a więc rąk, nóg, tułowia i główki. Patrząc na pocięte ciało 12-tygodniowego dziecka, uświadomiła sobie, że to był chłopiec. Podczas oglądania rączki z pięknym maleńkim bicepsem przyszedł jej na myśl jej czteroletni synek, który lubił napinać swoje mięśnie i chwalić się nimi.
W jednej chwili kobieta zdała sobie sprawę z tego, że jeszcze przed kilkoma minutami to dziecko żyło, a ona je w okrutny sposób zabiła. Z całą mocą dotarła do niej przerażająca prawda: „To ja zamordowałam to dziecko. Dlaczego to robię?”. Doktor McMillan postanowiła wtedy, że już nigdy więcej tego nie uczyni.
Dlaczego zabijała?
Dlaczego dr Beverly przez prawie osiem lat zabijała bez skrupułów najbardziej bezbronne i niewinne istoty ludzkie? Po raz pierwszy lekarka przeprowadziła aborcję w 1969 r., podczas nocnego dyżuru w jednym z chicagowskich szpitali. Kierowała się wówczas litością do matki, ponieważ nie chciała, aby kobieta dokonała aborcji w prywatnym gabinecie. Była przecież świadkiem, że do jej szpitala zgłaszało się od 15 do 25 pacjentek dziennie z ostrym zapaleniem narządów rodnych spowodowanym niechlujnie wykonaną aborcją w prywatnym gabinecie pewnego ginekologa. Aborcjonista ten w pośpiechu nie oczyszczał dokładnie macicy po „zabiegu”, tylko radził, aby kobiety zgłaszały się do najbliższego szpitala po pomoc.
Kiedy w 1973 r. aborcja została zalegalizowana w całych Stanach Zjednoczonych, dr McMillan odetchnęła z ulgą, gdyż sądziła, że wreszcie zabiegi będą dokonywane w dobrych warunkach sanitarnych. Jednak lekarka po pewnym czasie bardzo się zawiodła, ponieważ okazało się, iż problem poaborcyjnych powikłań jeszcze bardziej się pogłębił.
W 1974 r. dr Beverly przeprowadziła się do Jacksonu w stanie Missisipi. W roku 1975 powstała tam pierwsza klinika oferująca tzw. bezpieczną aborcję. Jednak tuż przed jej otwarciem pojawił się problem, gdyż trudno było znaleźć lekarza, który byłby odpowiedzialny za uśmiercanie nienarodzonych dzieci. W końcu dr Beverly zgodziła się pełnić tę funkcję.
Była to pierwsza klinika aborcyjna otwarta w 1975 r. w tym mieście. Doktor McMillan osiągnęła wszystko to, co w tamtym czasie wydawało się jej potrzebne do szczęścia: piękny i zasobny dom oraz lukratywną praktykę lekarską. Jednak nosiła w sobie jakiś nieokreślony niepokój i smutek…
Droga powrotu
Doktor Beverly była katoliczką, ale w czasie studiów utraciła wiarę i odtąd uważała się za agnostyczkę. Raz po raz nękały ją stany depresyjne. W czasie jednego z nich czytała książkę, w której znalazła wskazówki pomagające przezwyciężyć depresję. Doktor McMillan nie była zdolna wykonać tylko jednego ze wskazań. Mianowicie nie potrafiła wypowiedzieć zdania modlitwy: „Panie, Jezu Chryste, tylko dlatego, że umacniasz mnie swoją miłością, mogę osiągnąć wszystko”. Przez cały tydzień zmagała się ze sobą, aby głośno powiedzieć te słowa, ale nie była w stanie tego zrobić.
Jednak pewnego ranka, jadąc samochodem do pracy, dr Beverly wreszcie się przełamała i powiedziała głośno: „Panie, Jezu Chryste, tylko dlatego, że umacniasz mnie swoją miłością, mogę osiągnąć wszystko”. Po wypowiedzeniu tych słów lekarka nagle tak mocno odczuła obecność Pana Jezusa, że aż wybuchnęła płaczem. Czuła, że jej serce pęka z radości.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo błądziła… Zawsze nosiła w sobie przekonanie, że jest dobrą i uczciwą osobą. Idąc za radą autora książki, doktor McMillan zaczęła czytać Biblię. Potrzebowała dwóch lat, aby przeczytać ją w całości.
To był jej pierwszy krok powrotu do Boga. Kobieta zaczęła uczęszczać na wykłady biblijne, ale w dalszym ciągu sądziła, że aborcja nie jest moralnym złem. Dopiero pamiętnego wieczoru w 1977 r. – po dokonanej przez siebie aborcji, gdy patrzyła na pocięte ciałko nienarodzonego dziecka i gdy przyszedł jej na myśl jej czteroletni synek – zrozumiała, że aborcja jest makabrycznym morderstwem najbardziej bezbronnych i niewinnych istot ludzkich. Lekarka nie wiedziała, ile setek czy nawet tysięcy aborcji dokonała, ale była pewna, że nigdy więcej już tego nie uczyni.
Doktor McMillan jest przekonana, że to Duch Święty otworzył jej umysł i oczy tak, że w pełni zrozumiała, iż przerywanie ciąży jest przerażającą zbrodnią. To był główny powód, że zrezygnowała z funkcji dyrektora i zerwała wszelkie kontakty z kliniką aborcyjną. Włączyła się w działalność grupy lekarzy z ruchu obrony życia. Wówczas też przeczytała książkę dr. Bernarda Nathansona pt. Aborting America.
Ten światowej sławy profesor, specjalista w dziedzinie ginekologii, położnictwa i bioetyki, w latach 60. był przywódcą amerykańskiego ruchu prokreacyjnego, który doprowadził w 1973 r. do zalegalizowania w USA aborcji na życzenie.
Dopiero badania naukowe ludzkich płodów za pomocą najnowszej aparatury pozwoliły mu obserwować dziecko w łonie matki: jak oddycha, ssie swój kciuk, przełyka, oddaje mocz, a nawet śni.
Jak dr Nathanson sam pisze, dopiero dane naukowe uświadomiły mu, „że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia – zapłodnienia, i od tego momentu mamy do czynienia z osobą ludzką. Nie ma żadnego miejsca w macicy, w którym mogłoby dojść do zmiany czegoś, co nie jest osobą, w osobę. Nie ma żadnej nagłej zmiany w czasie rozwoju wewnątrzmacicznego i dlatego życie ludzkie jest nieprzerwanym ciągiem. Ludzki płód jest bezbronnym człowiekiem i dlatego musi być chroniony. Zrozumiałem, że życie to nie tylko materia i że nie my jesteśmy szafarzami życia. Przerwanie ludzkiego życia w tym stadium rozwoju to makabryczna zbrodnia”.
Lektura książki Aborting America była dla dr Beverly wielkim duchowym wstrząsem, który sprawił, że odtąd wszystkie swoje siły oddała na rzecz ratowania dzieci nienarodzonych.
W 1990 r. dr McMillan przeżyła głęboko śmierć swego ojca, katolika. Wspomina: „Było nas sześcioro rodzeństwa. Niestety, na pogrzebie nikt z nas nie mógł przystąpić do Komunii św., z wyjątkiem naszej mamy. Wtedy pomyślałam sobie, że potrzebuję więcej siły i duchowej mocy. Wiedziałam, że mogłam ją znaleźć tylko w Eucharystii. Wtedy podjęłam decyzję i po 30 latach poszłam do spowiedzi. Przygotowałam się do niej w oparciu o Dekalog. Była to spowiedź generalna z całego życia. Płakałam, doświadczając ogromu Bożego miłosierdzia. Bóg był wierny mimo mojej niewierności. Czułam, że to mój ojciec wymodlił moje nawrócenie, modląc się o to każdego dnia rano, w południe i wieczorem”.
Od tego czasu dr McMillan codziennie, przed pójściem do pracy, uczestniczy we Mszy św. o godz. szóstej rano. Przynajmniej raz na miesiąc korzysta z sakramentu pokuty. Jako katoliczka dr Beverly odkryła radość bycia we wspólnocie Kościoła, gdzie odnajduje pełnię prawdy oraz miłości Chrystusa w darze siedmiu sakramentów.
Doktor McMillan opiekuje się kobietami ciężarnymi, które zrezygnowały z aborcji na skutek działalności ruchu obrony życia. Nie przepisuje swoim pacjentom środków antykoncepcyjnych ani nie kieruje nikogo do sterylizacji.
Tłumaczy, że antykoncepcja wynika z błędnego nastawienia do rzeczywistości. „Jeśli stosujesz antykoncepcję, to oznacza, że nie doceniasz tego wielkiego daru, jakim jest płodność, że nie akceptujesz siebie takim, jakim zostałeś stworzony czy zostałaś stworzona. Stosując antykoncepcję, działasz przeciwko prawu natury, przeciw Bogu i sobie samemu”.
Pytana, jak sobie radzi z ciężarem swoich win z przeszłości, dr Beverly odpowiada: „Bóg sobie z nim poradził. Jego miłość przezwycięża każdy grzech. Tylko trzeba Bogu zaufać w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Ciężar swoich win powierzałam Bogu wielokrotnie na spowiedzi, a także mówiłam ludziom o swojej aborcyjnej przeszłości w publicznych wystąpieniach. Mam również okazję i szansę, żeby swoje winy wynagrodzić, pomagając kobietom ciężarnym. Niedawno przyszła do mojego gabinetu nastolatka, która została zgwałcona i była już w 26. tygodniu ciąży. Była zdecydowana poddać się aborcji, jednak w ostatniej chwili zgłosiła się do mnie po radę. Po rozmowie zmieniła zdanie. Zrozumiała, że dziecko żyjące w jej łonie nie jest winne krzywdy, którą wyrządził jej gwałciciel. Na koniec wspólnie się modliłyśmy, a z oczu popłynęły łzy radości z ocalenia jeszcze jednego niewinnego dziecka”.
Doktor McMillan przechowuje zdjęcia setek dzieci, które uratowała od śmierci przez cierpliwą i życzliwą rozmowę z zagubionymi matkami.