Znak i świadek zmartwychwstania

Całun Turyński jest najbardziej wszechstronnie zbadanym przez naukowców przedmiotem w historii ludzkości oraz wstrząsającym znakiem i świadkiem męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Wieloletnie badania naukowe Całunu Turyńskiego pozwalają na wysunięcie logicznego wniosku, że jest to płótno grobowe, w które zostało zawinięte po śmierci ciało Jezusa, zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania zmarłych w I wieku naszej ery.

Wizerunek przodu i tyłu ciała w fotograficznym negatywie oraz plamy krwi, które znajdują się na Całunie Turyńskim, są wstrząsającym świadectwem cierpienia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Święty Jan Paweł II powiedział: „Święty Całun Turyński jest szczególnym świadkiem Paschy: męki, śmierci i zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny!” (Turyn, 13 kwietnia 1980 r.).

Prawda o Całunie przywraca i umacnia wiarę

Intelektualnie uczciwi naukowcy oraz ludzie szczerze szukający prawdy, którzy sami badali Całun Turyński lub też poznali wyniki jego naukowych badań, uwierzyli w Jezusa Chrystusa lub umocnili swoją wiarę w Niego.

Tak się stało w przypadku naukowców ze słynnego amerykańskiego Laboratorium Narodowego w Los Alamos: Johna Jacksona, Erica Jumpera i Billa Motterna. W 1976 r. zbadali oni zdjęcie Całunu Turyńskiego w analizatorze obrazów VP-8.

Ku wielkiemu zdziwieniu badaczy okazało się, że wizerunek postaci ukrzyżowanego człowieka na Całunie przedstawia naturalny, trójwymiarowy obraz. Jest on ciemniejszy w miejscach, gdzie płótno dotykało ciała, i blednieje w miarę oddalenia.

Na wizerunku z Całunu została zapisana przestrzenna informacja, efekt płaskorzeźby. Było to dla badaczy szokującym odkryciem, ponieważ żadne zdjęcia ani obrazy nie mają trójwymiarowej głębi.

Analizator obrazów VP-8 pokazał, że obraz na Całunie jest jedyny i niepowtarzalny w całym świecie, ponieważ zakodowane są w nim dane przestrzenne.

Istnienie informacji przestrzennych zakodowanych w wizerunku z Całunu zostało potwierdzone wiele lat później także w technologii cyfrowej. Jest faktem naukowo stwierdzonym, że obraz na Całunie nie jest fotografią, nie został on namalowany, nie powstał też na skutek przypalenia czy wtarcia jakiejś substancji, ale zaistniał na skutek tajemniczego błysku potężnej energii.

Odkrycie to skłoniło Jacksona, Jumpera i Motterna do powołania projektu badawczego o nazwie STURP (The Shroud of Turin Research Project). Jego celem było naukowe wyjaśnienie powstania obrazu na Całunie Turyńskim.

Założyciele STURP zaprosili do tego projektu 33 wybitnych naukowców z różnych dziedzin wiedzy, z 20 najbardziej prestiżowych instytucji badawczych i laboratoriów, takich jak Los Alamos czy Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA. Wśród naukowców tworzących STURP byli katolicy, protestanci, żydzi, niewierzący i agnostycy.

Przez 20 miesięcy opracowali oni szczegółowy plan badań Całunu. Kiedy wszystko było gotowe, 29 września 1978 r. cała ekipa naukowców STURP z siedmioma tonami badawczego sprzętu wyruszyła z USA do Włoch. Po przybyciu do Turynu i po zainstalowaniu całej aparatury odbyły się wielodniowe, kompleksowe badania Całunu Turyńskiego.

Wyniki badań

Wielostronne analizy Całunu przez naukowców STURP potwierdziły, że na lnianym płótnie grobowym o długości 4,31 m i szerokości 1,1 m jest widoczne trójwymiarowe odbicie w negatywie fotograficznym przodu i tyłu ciała ukrzyżowanego człowieka, w stężeniu pośmiertnym.

Z wizerunku ludzkiej postaci utrwalonej na Całunie dowiadujemy się, że osoba ta została poddana straszliwym torturom biczowania, koronowania cierniem i ukrzyżowania. Na całym ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń.

Jest to wizerunek mężczyzny w wieku 30-35 lat, o wzroście 1,78 m i wadze 79 kg, który nosił brodę i długie włosy, miał mocną i proporcjonalną budowę ciała oraz piękne semickie rysy twarzy.

Członkiem zespołu STURP był niewierzący Żyd Barrie Schwortz, wybitny specjalista od fotografii naukowej, zatrudniony w Laboratorium Narodowym w Los Alamos. Wyniki badań Całunu były dla niego, jak i dla wszystkich członków zespołu STURP, głębokim intelektualnym i duchowym wstrząsem, ale Barrie Schwortz dopiero w 1996 r. uzyskał całkowitą pewność, że Całun jest autentyczny, i dopiero wtedy uwierzył, że Jezus zmartwychwstał i że jest On Bogiem.

Stało się to po jego rozmowie z dr. Alanem Adlerem, światowej sławy hematologiem, który tak jak Schwortz był Żydem i członkiem STURP.

Badania naukowe Adlera jednoznacznie wykazały, że na Całunie są skrzepy ludzkiej krwi grupy AB.13 innych niezależnych naukowych testów potwierdziło to odkrycie.

Adler wyjaśnił także, dlaczego krew na Całunie jest koloru czerwonego, a nie brunatnego. Mianowicie dzieje się tak tylko wtedy, gdy człowiek zostaje wcześniej poddany długim torturom.

Wiemy, że męka Jezusa trwała 18 godzin, co było główną przyczyną rozpadnięcia się u Niego czerwonych krwinek oraz wydzielenia przez wątrobę bilirubiny, która sprawia, że krew trwale zachowuje czerwony kolor.

Od momentu swego nawrócenia Barrie Schwortz poświęcił całe swoje życie propagowaniu prawdy o Całunie Turyńskim, głosząc, że jest to płótno grobowe Jezusa Chrystusa, na którym został utrwalony zapis Jego męki, śmierci i zmartwychwstania.

Jako jeden z największych światowych znawców Całunu Turyńskiego B. Schwortz jeździ z konferencjami po całym świecie i redaguje stronę internetową The Shroud of Turin Website (www.shroud.com).

Tajemnica powstania obrazu ciała

Obraz przodu i tyłu ciała na Całunie jest w kolorze przezroczystożółtym. Badania naukowe sugerują, że tego rodzaju wizerunek powstał na skutek tajemniczego błysku energii, która przez szybkie odwodnienie i utlenienie zabarwiła zewnętrzne włókna, zostawiając na płótnie trójwymiarowy obraz w fotograficznym negatywie.

Przezroczystożółty kolor Całunu stanowi wielką zagadkę, ponieważ nie znaleziono w nim żadnych pigmentów, farb ani barwników.

Co ciekawe, przędza zżółkła silniej tylko w zewnętrznej części. Okazuje się, że spośród około 100 włókien znajdujących się w nici tylko dwa lub trzy zewnętrzne włókna zmieniły kolor. Tak więc wizerunek powstał tylko na powierzchni włókien, nie ma go ani na zewnątrz tkaniny, ani w środku nici.

Próbowano nawet na niektórych niciach usunąć koloryt włókien za pomocą 25 różnych laboratoryjnych rozpuszczalników, ale okazało się to nieskuteczne. Obraz na Całunie jest zatem niezmywalny – nie można go niczym wywabić.

Pomimo tego, że ciało zostało zawinięte w Całun, to jego obraz na płótnie jest idealnie płaski. Nie uległ on zupełnie deformacji i zgodnie z prawami optyki jest rzutem równoległym.

Naukowcy twierdzą, że utrwalenie się negatywu postaci Ukrzyżowanego na Całunie dokonało się na skutek potężnego błysku energii od wewnątrz.

Potwierdziła to w grudniu 2011 r. Włoska Narodowa Agencja ENEA z Ośrodka Badań Jądrowych we Frascati pod Rzymem, która podczas swych analiz posługiwała się najnowocześniejszymi laserami ekscymerowymi.

Wielokrotnie ponawiane próby odtworzenia wizerunku z Całunu Turyńskiego nie powiodły się. Okazało się, że jego dokładny odcień jest bardzo nietypowy, a penetracja koloru do tkaniny jest wyjątkowo cienka, mniejsza niż 0,7 mikrometra.

Po pięciu latach intensywnych badań i prób odtworzenia wizerunku, który widnieje na Całunie Turyńskim, naukowcy z ENEA stwierdzili, że współczesna nauka nie jest w stanie tego uczynić.

Ponadto badacze ci obliczyli, że błysk światła, który doprowadził do powstania obrazu na Całunie, był impulsem o czasie trwania krótszym niż jedna czterdziestomiliardowa sekundy i intensywności rzędu 34 miliardów watów promieniowania ultrafioletowego próżniowego.

Obecnie naukowcy dysponują urządzeniami, które mogą wytworzyć promieniowanie o sile tylko kilku miliardów watów. Tak więc współczesna nauka nie ma narzędzi, aby odtworzyć obraz, który widnieje na Całunie Turyńskim.

Mirra obecna w wonnościach, którymi namaszczono ciało Jezusa, spowodowała przyklejenie się płótna do ciała, a aloes przyczynił się do częściowego rozpuszczenia skrzepniętej krwi.

Pozwoliło to ekspertom medycyny sądowej stwierdzić, że ciało Jezusa zostało zawinięte w Całun po dwóch i pół godzinie od Jego śmierci i pozostało w nim nie dłużej niż 36 godzin, nie pozostawiając żadnych śladów pośmiertnego rozkładu.

Na Całunie widać nienaruszone skrzepy krwi i nie ma śladów odrywania płótna od ciała, a więc z całą pewnością nikt ciała z Całunu nie wyjmował.

W jaki więc sposób przeniknęło ono przez lnianą tkaninę, nie naruszając jej struktury? Skąd pochodziło promieniowanie, które spowodowało utrwalenie na Całunie trójwymiarowego obrazu całego ciała? Jedyną rozsądną odpowiedź na to daje wiara, że dokonało się to w momencie zmartwychwstania. To właśnie wtedy nastąpił potężny błysk światła, który spowodował utrwalenie na płótnie niepowtarzalnego wizerunku całego ciała Jezusa.

„Nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” (J 20,27)

W każdym pokoleniu są ludzie, którzy, tak jak Tomasz Apostoł, wątpią, nie dowierzają i stawiają podobne warunki: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę” (J 20,25).

Zmartwychwstały Pan ukazał się niewiernemu Tomaszowi i powiedział: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” (J 20,27).

W podobny sposób zmartwychwstały Jezus zwraca się do współczesnych niewierzących, wątpiących, poszukujących „Tomaszów” i pokazuje im Całun Turyński z wizerunkiem swojego umęczonego ciała, mówiąc: „nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Można powiedzieć, że Chrystus daje nam rzeczowy dowód swojej męki, śmierci i zmartwychwstania – największy wyraz troski o człowieka, miłosiernej miłości Boga, która gładzi wszystkie grzechy, wyzwala z niewoli szatana i daje życie wieczne.

Całun Turyński jest więc – jak mówił św. Jan Paweł II – „obrazem miłości Boga, a zarazem grzechu człowieka. Wzywa do odkrycia najgłębszej przyczyny odkupieńczej śmierci Jezusa. […] To świadectwo niezmierzonego cierpienia sprawia, że miłość Boga, który »tak […] umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał« (J 3,16), staje się namacalna i ujawnia swoje zdumiewające wymiary.

W obliczu takiego cierpienia człowiek wierzący musi zawołać z głębokim przekonaniem: »Panie, nie mogłeś umiłować mnie bardziej!«, a zarazem uświadomić sobie, że przyczyną tego cierpienia jest grzech: grzech każdego człowieka. […] W cichym przesłaniu Całunu człowiek słyszy echo Bożych słów i wielowiekowego doświadczenia chrześcijańskiego: uwierz w miłość Boga, największy skarb ofiarowany ludzkości, i broń się przed grzechem, największym nieszczęściem ludzkich dziejów” (Turyn, 24 maja 1998 r.).

Kto uwierzy, będzie zbawiony

W mentalności starożytnych Greków już sama myśl o zmartwychwstaniu była odrzucana jako całkowicie niedorzeczna, dlatego tę właśnie prawdę najtrudniej było przyjąć ludziom wywodzącym się z kręgu kultury greckiej. Z tego też powodu wystąpienie św. Pawła na ateńskim areopagu zostało wyśmiane i zlekceważone, a on sam potraktowany jako półanalfabeta (por. Dz 17,18 i nn.).

Podobnie było w środowisku żydowskim, gdyż wyznawcy judaizmu nie oczekiwali zmartwychwstania Mesjasza. Nowy Testament przedstawia zmartwychwstanie Chrystusa jako wydarzenie, które zakorzenione jest w historii i równocześnie ją przekracza, ponieważ odnosi się do sfery nadprzyrodzonej, wymykającej się poznaniu naukowemu, empirycznemu.

Zmartwychwstając, Jezus nie wraca do ziemskiego życia, tak jak to miało miejsce w przypadku wskrzeszenia Łazarza, młodzieńca z Nain lub córki Jaira, którzy musieli później ponownie umrzeć.

Zmartwychwstanie Chrystusa jest przejściem Jego człowieczeństwa (z duszą i ciałem) ze śmierci do pełnego uczestniczenia w tajemnicy życia Trójcy Świętej. Jest to wspólne dzieło Ojca, Syna i Ducha Świętego, które objawia moc Boga w Trójcy Jedynego (por. 2 Kor 13,4; Kol 2,12; Flp 3,10; Rz 6,4).

Zmartwychwstając, Chrystus potwierdził to wszystko, czego nauczał i co czynił w czasie swego ziemskiego życia. Sanhedryn skazał Go na śmierć z powodu bluźnierstwa, gdyż jako prawdziwy człowiek twierdził, że jest Bogiem.

Zmartwychwstając, Jezus potwierdził, że jest rzeczywiście Bogiem i że zgodnie z prawdą przypisywał sobie imię Boga: „»Zanim Abraham stał się, JA JESTEM«” (J 8,58). „JA JESTEM”, czyli prawdziwy Bóg i równocześnie prawdziwy Człowiek.

Zmartwychwstając, Chrystus dokonał definitywnego zwycięstwa nad wszelkim złem, szatanem, grzechem i śmiercią. Od momentu swego zmartwychwstania jest On z nami stale obecny we wspólnocie Kościoła katolickiego, szczególnie w sakramentach pokuty i Eucharystii.

Dzieli się z nami swoim zmartwychwstałym życiem i pragnie nas prowadzić najprostszą drogą do nieba. Każdy, kto uwierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, uzna Go za swego jedynego Pana i Zbawiciela „i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16).

Chrześcijanin to człowiek, który wierzy w zmartwychwstanie Jezusa. Dlatego tak dyscyplinuje swoje życie, aby najważniejszą czynnością każdego dnia był dla niego osobisty kontakt z Jezusem i Maryją w codziennej wytrwałej modlitwie, regularne i szczere wyznawanie Jezusowi swoich grzechów w sakramencie pokuty oraz jak najczęstsze przyjmowanie Go i adorowanie w Eucharystii.

Tylko wtedy człowiek ochrzczony będzie doświadczał radości zmartwychwstania i otrzymywał w Eucharystii „lekarstwo na nieśmiertelność, antidotum na śmierć” (św. Ignacy Antiocheński).