Orędzie Jana Pawła II do Polaków

XX wiek, w którym dominowały ateistyczne ideologie faszyzmu i komunizmu, stał się najbardziej krwawym i zbrodniczym wiekiem w historii ludzkości. Ojciec Święty uświadomił nam w czasie pielgrzymki do Polski w 1997 r., że po epoce komunistycznego zniewolenia pozostały w sercach ludzkich głębokie rany. „Wiele jeszcze czasu upłynie zanim się zabliźnią”. Chociaż upadł komunizm, to filozofia życia bez Boga dalej tryumfuje w środkach masowego przekazu i mentalności wielu ludzi.

Proces demoralizacji i deprawacji uczynił w Polsce ogromne zniszczenia w świadomości i duchowym życiu wielu Polaków.

Ojciec Święty mówił w Częstochowie: „Żyjemy w czasach duchowego chaosu, zagubienia i zamętu, w których do głosu dochodzą różne tendencje liberalne i laickie, często w sposób otwarty wykreśla się Boga z życia społecznego, wiarę chce się zredukować do sfery czysto prywatnej, a w postępowanie moralne ludzi wsącza się szkodliwy relatywizm”. Dlatego poprzez nową ewangelizację trzeba się zdecydowanie przeciwstawić „największej pokusie naszych czasów – odrzucenia Boga – Miłości” (4.06.1997).

Polacy potrzebują „gruntownej nowej ewangelizacji” czyli dogłębnego odkłamania i poznania radosnej prawdy o Chrystusie, bo właśnie w naszym kraju „obserwujemy niepokojące i nasilające się procesy prowadzące do odrzucenia wartości ewangelicznych, a nawet wrogości wobec Chrystusa i Jego Kościoła” (Kraków, 8.06.1997).

Demoralizacja zabija wolność

Słowa Ojca Świętego budzą nas z duchowego odrętwienia, są dla wielu bolesnym uświadomieniem prawdy, że prawdziwa wolność nie może istnieć bez ładu moralnego. „Chodzi przede wszystkim – mówił Ojciec Święty – o ład w sferze wartości, ład prawdy i dobra. W sytuacji pustki w dziedzinie wartości, gdy w sferze moralnej panuje chaos i zamęt – wolność umiera, człowiek z wolnego staje się niewolnikiem – niewolnikiem instynktów, namiętności czy pseudowartości” (Wrocław 1.06.1997).

Dlatego nie można zamknąć człowieka „wyłącznie w obrębie świata materialnego z pominięciem Stwórcy. Jest to bowiem przeciwko naturze człowieka, przeciw jego wewnętrznej prawdzie, gdyż serce ludzkie – jak powiedział św. Augustyn – jest niespokojne, póki nie spocznie w Bogu. Osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boga, nie może stać się niewolnikiem rzeczy, systemów ekonomicznych, cywilizacji technicznej, konsumizmu, łatwego sukcesu. Człowiek nie może stać się niewolnikiem swoich różnych skłonności i namiętności, niekiedy celowo podsycanych. Przed tym niebezpieczeństwem trzeba się bronić. Trzeba używać swojej wolności wybierając to, co jest dobrem prawdziwym. Nie dajcie się zniewalać! Nie dajcie się zniewolić, nie dajcie się skusić pseudowartościami, półprawdami, urokiem miraży, od których później będziecie się odwracać z rozczarowaniem, poranieni, a może nawet ze złamanym życiem” (Poznań, 3.06.1997).

Chrystus żyjący w Kościele – jedynym fundamentem wolności i demokracji

„Czy człowiek – pytał Ojciec Święty – może ów ład wolności zbudować sam, bez Chrystusa, czy nawet wbrew Chrystusowi? (…) Usiłuje się bowiem dzisiaj wmówić człowiekowi i całym społeczeństwom, iż Bóg jest przeszkodą na drodze do pełnej wolności – że Kościół jest wrogiem wolności, że wolności nie rozumie, że się jej lęka. Jest tutaj jakieś niesłychane pomylenie pojęć! Kościół bowiem nie przestaje być w świecie głosicielem ewangelii wolności! To jest jego misja. »Ku wolności wyswobodził nas Chrystus« (Ga 5,1) (…) A to, że Kościół jest wrogiem wolności, jest jakimś szczególnym chyba nonsensem tu, w tym kraju i na tej ziemi, wśród tego narodu, gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności!” (Wrocław 1.06.1997).

Prawdziwa wolność i demokracja jest niemożliwa, jeżeli odrzuci się Chrystusa i jego wartości, który On wniósł w dzieje człowieka. Demokracja nie może istnieć, jeżeli nie respektuje się prawdy o godności człowieka, którą objawił Jezus Chrystus.

„To właśnie Chrystus – mówił Ojciec Święty – objawił człowiekowi jego godność! To On jest gwarantem tej godności (…) Tu z tego miejsca powtarzam wołanie z początku mojego pontyfikatu: otwórzcie drzwi Chrystusowi! W imię poszanowania praw człowieka, w imię wolności, równości, braterstwa, w imię międzynarodowej solidarności i miłości wołam: nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi! Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa. Dlatego mur, który wznosi się dzisiaj w sercach, mur, który dzieli Europę, nie runie bez nawrotu ku Ewangelii. Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, (…) zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na chrześcijaństwie. A obecny brak duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości” (Gniezno 3.06.1997).

Kościół Chrystusowy największym skarbem Polaków

Ojciec Święty budzi nas z duchowego letargu, abyśmy doceniali i dziękowali za szczególny dar Chrystusowego Kościoła. „Kościół jest przecież nasz duchową matką, Jemu zawdzięczamy to, że »zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy« (1 J 3,1)”. Jan Paweł II przypomina nam, że „Kościół jest Ciałem Chrystusa” (por. 1 Kor 12,27), wspólnotą zbawienia, w której Chrystus żyje i działa.

„Droga, jaką wskazuje nam Chrystus żyjący w Kościele, prowadzi ku dobru, ku prawdzie, ku życiu wiecznemu. Jest to przecież Chrystus przemawiający, przebaczający, Chrystus uświęcający. NIE powiedziane Kościołowi, byłoby również NIE powiedzianym Chrystusowi. (…) To prawda, że Kościół jest rzeczywistością także ludzką, która niesie w sobie wszystkie ludzkie ograniczenia i niedoskonałości. Składa się bowiem z ludzi grzesznych i słabych. Czyż Chrystus sam nie chciał, by nasza wiara w Kościele zmierzyła się z tą trudnością? (…) Trzeba, abyśmy byli wiernymi dziećmi Kościoła, który tworzymy. Jeśli naszą wiarą i życiem mówimy TAK Chrystusowi, to trzeba również powiedzieć TAK Kościołowi” (Częstochowa 4.06.1997).

Słowami Papieża Pawła VI Ojciec Święty wzywa nas abyśmy umiłowali Kościół… „Nadeszła godzina, aby miłować Kościół sercem gorącym i nowym. (…) Wady i słabości ludzi Kościoła powinny przyczynić się do wzrostu miłości w sercu tego, kto chce być żywym, zdrowym, cierpliwym członkiem Kościoła. Tak postępują dobrzy synowie, tak czynią święci. (…) Miłować Kościół – to znaczy cenić go sobie, być szczęśliwym, że się do niego należy, być mu odważnie wiernym, słuchać go, ofiarnie mu służyć i z radością wspomagać go w trudnej misji, jaką wypełnia”. (…) Tutaj, u stóp Maryi, wciąż na nowo »uczymy się« Kościoła, który Chrystus powierzył apostołom i nam wszystkim” (Częstochowa 4.06.1997).

„Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości”

W Kaliszu Ojciec Święty przypomniał o nieskończonej wartości i godności każdej osoby ludzkiej, która posiada nienaruszalne prawo do życia od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. „Prawo do życia – mówił Ojciec Święty – nie jest tylko kwestią światopoglądu, nie jest tylko prawem religijnym, ale jest prawem człowieka. Jest prawem najbardziej podstawowym. Bóg mówi: »Nie będziesz zabijał!« (Wj 20, 13). (…) Miarą cywilizacji (…) jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. (…) Z tego miejsca raz jeszcze powtarzam to, co powiedziałem w październiku ubiegłego roku: »naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości«” (Kalisz 4.06.1997).

W encyklice „Evangelium vitae” Jan Paweł II pisał, że przerwanie ciąży jest odrażającą zbrodnią i, że trudno wyobrazić sobie dramat bardziej straszliwy w swej moralnej wymowie. Ludzie, którzy tej prawdy nie przyjmują są albo wyjątkowymi ignorantami, albo ich „sumienie…, nazywając zło dobrem, a dobro złem weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej” (nr 24). Niestety, niektórzy pollitycy z właściwym sobie cynizmem ignorują dramatyczne apele pierwszego papieża z rodu Polaków i przeciwstawiają się samemu Bogu twierdząc, że można zabijać. Współodpowiedzialność za ten zbrodniczy akt bezprawia spada również na tych, którzy głosują w wyborach na tych posłów i partie, chociaż wiedzą, że opowiadają się za aborcją i relatywizmem moralnym.

Apelując do sumień wszystkich Polaków, Ojciec Święty przypomniał w Kaliszu słowa Matki Teresy z Kalkuty: „Wiele razy powtarzam – i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali? Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, Kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd. (…) Przeraża mnie myśl o tych wszystkich, którzy zabijają własne sumienie, aby móc dokonać aborcji. Po śmierci staniemy twarzą w twarz z Bogiem, Dawcą życia. Kto weźmie odpowiedzialność przed Bogiem za miliony i miliony dzieci, którym nie dano szansy na to, by żyły, kochały i były kochane? (…) Dziecko jest najpiękniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Bożego” (Kalisz 4.06.1997).

Brońcie wasze dzieci przed demoralizacją

Wciąż próbuje się wprowadzać do szkół podstawowych i średnich przymusową edukację seksualną. Jej propozycje są niczym innym jak „pornografią uprawianą pod szyldem oświaty”. W kontekście tego zagrożenia Ojciec Święty mówił: „Największym niebezpieczeństwem jaki może dotknąć człowieka jest zatarcie granicy między dobrem i złem” (Gorzów 2.06.1997).

„To rodzice w pierwszym rzędzie mają prawo i obowiązek wychowywać swoje dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie oddajcie tego prawa instytucjom. (…) Jeżeli chcecie – wy, rodzice – obronić wasze dzieci przed demoralizacją, przed duchową pustką, jakie proponuje świat przez różne środowiska, a nawet szkolne programy, otoczcie te dzieci ciepłem waszej rodzicielskiej miłości i dajcie im przykład chrześcijańskiego życia” (Zakopane 7.06.1997).

Módlcie się i bądźcie odważnymi świadkami Chrystusa

Ojciec Święty przypomniał nam, że „o Bogu winno się świadczyć słowem i czynem, wszędzie i w każdym środowisku. (…) Winniśmy wyznawać Boga przez gorliwe uczestniczenie w życiu Kościoła; przez troskę o słabych i cierpiących, a także przez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne. (…) Wymagajcie od siebie choćby inni od was nie wymagali!

Człowiek odczuwa naturalny lęk nie tylko przed cierpieniem i śmiercią, ale także przed odmienną opinią bliźnich, zwłaszcza gdy ta opinia posiada potężne środki wyrazu, które łatwo mogą się stać środkami nacisku. Dlatego człowiek często woli przystosować się do otoczenia, do panującej mody, niż podjąć ryzyko świadectwa wierności Chrystusowej Ewangelii” (Gorzów 02.06.1997).

Aby przezwyciężyć ten lęki i zdobyć się na odwagę świadczenia o Chrystusie trzeba się modlić. Odwaga rodzi się, „dojrzewa i uszlachetnia w atmosferze modlitwy, owej głębokiej i tajemniczej rozmowy z Bogiem. Na klęczkach! Nie można ukazywać Chrystusa innym, jeśli wcześniej się go nie spotka we własnym życiu. (…) Wśród zwykłych ludzkich zajęć nie możemy zatracać łączności z Chrystusem. Potrzebne są nam szczególne momenty przeznaczone na modlitwę. Modlitwa jest niezbędna w życiu osobistym i apostolacie. Nie może być autentycznego świadectwa chrześcijańskiego bez modlitwy. Ona jest źródłem natchnienia, energii, odwagi, i w obliczu trudności i przeszkód jest źródłem wytrwałości i mocy. (…)” (Gorzów 2.06.1997).

„Módlcie się i uczcie się modlitwy, czytajcie i rozważajcie Słowo Boże, umacniajcie więź z Chrystusem w sakramencie pokuty i Eucharystii…” (Poznań 3.06.1997).