Święty Szarbel – przyjaciel Boga i ludzi

Pomimo tego, że był najzdolniejszym studentem teologii w Kfifane, nie napisał żadnej książki. Mówią o tym libańskim pustelniku, że wszystkie chwile swojego życia wypełnił Chrystusem, idąc za Nim drogą krzyża i fascynacji miłosierdziem Boga

Święty Szarbel żył całkowicie ukryty dla świata. Współcześni mówili o nim, że był „pijany Bogiem”. Pozwolił on Jezusowi tak przemienić swoje serce, że stał się widzialnym znakiem Jego obecności.

Także dzisiaj Pan Jezus przez jego wstawiennictwo dokonuje spektakularnych uzdrowień ludzi na duszy i ciele w całym świecie. Święty Szarbel doskonale wypełnił polecenie Chrystusa:

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9,23-25).

Po śmierci w Wigilię Bożego Narodzenia 1898 r. św. Szarbel został pochowany we wspólnym grobie. Tak skończyło się jego ziemskie życie. Jednak już od pierwszej nocy po jego pochówku z grobu wydobywały się tajemnicze błyski światła o niespotykanej mocy.

Postanowiono zatem wyciągnąć ciało zmarłego zakonnika, a podczas ekshumacji okazało się, że nie ulegało ono rozkładowi. Było miękkie i jakby żywe, a ponadto obficie „pociło się” krwią i wodą.

Proces beatyfikacyjny o. Szarbela rozpoczął się w 1927 r. Do 1950 r. ciecz wypływająca z jego ciała ponownie wypełniła nową, metalową trumnę, i to tak obficie, że zaczęła powodować jej korozję. Postanowiono zatem otworzyć trumnę, by przelać ten „olej” do wielkiego zbiornika.

W ciągu trzech miesięcy, kiedy ciało Świętego było wystawione na widok publiczny, miało miejsce 3800 cudów za jego przyczyną, a za każdym razem mnisi szli z dziękczynną procesją z Najświętszym Sakramentem do jego celi w pustelni.

Ojciec Louis Matar, odpowiedzialny za dokumentowanie cudów za przyczyną św. Szarbela, opowiadał, że wtedy procesje odbywały się bezustannie przy dźwiękach klasztornych dzwonów.

Dla Boga nie ma nic niemożliwego

Podczas wizyty przedstawicieli redakcji „Miłujcie się!” w klasztorze w Annai 2 kwietnia 2016 r. o. Louis opowiedział nam też inną niesamowitą historię z marca tego samego roku.

Otóż pewnej asyryjskiej rodzinie z Bejrutu, mieszkającej w Holandii, urodziła się poważnie chora córka, Iliana: z rozszczepioną czaszką, przemieszczonym nosem, głuchoniema, niewidoma i sparaliżowana.

W ciągu trzech i pół roku od narodzin tej dziewczynki jej zrozpaczeni rodzice odbyli wizyty u ponad 100 lekarzy specjalistów. W końcu ojciec zdecydował się przywieźć swą córeczkę do Bejrutu, do babci, o której wiedział, że miała ona wielkie nabożeństwo do św. Szarbela.

Nie zwlekając, babcia wyruszyła wraz z Ilianą do pustelni św. Szarbela w Annai. Przez całą drogę gorąco prosiła o cud. Kiedy dojechała na parking przed pustelnią i otworzyła drzwi auta, dziecko samo przeszło z samochodu do celi Świętego! Babcia, w otoczeniu innych pielgrzymów, weszła wówczas na górę, modląc się i błagając świętego Pustelnika, aby dzieło uzdrowienia zostało dokończone.

Po modlitwie w pustelni babcia z wnuczką wróciły do Bejrutu. Kiedy Iliana spała, w nocy ukazał się jej św. Szarbel. Położył swoje ręce na jej oczach, a potem na jej uszach, na nosie i ustach, po czym całą noc rozmawiali w języku syriackim.

Kiedy dziewczynka rano się obudziła, okazało się, że jest w pełni uzdrowiona! Zaczęła widzieć, słyszeć i mówić. Jej czaszka się zrosła, a nos jej stał się równy.

Widząc to, ojciec wsiadł do pierwszego samolotu i wrócił wraz z dzieckiem do Holandii, po czym zaczął jeździć do tych lekarzy, którzy wcześniej bezskutecznie leczyli jego córkę. Wszyscy byli zdumieni tym, co się stało.

Ojciec zebrał wszystkie dokumenty medyczne dotyczące jego córki i wraz z całą rodziną przyleciał ponownie do Libanu, by podziękować Bogu za cudowne uzdrowienie swego dziecka przez wstawiennictwo św. Szarbela.

Inny cud dotyczy samego ojca Louisa. Mianowicie ponad dwa lata temu, podczas odprawiania Eucharystii w pustelni św. Szarbela, mnich ten nagle stracił przytomność. Na miejscu był wtedy inny kapłan, który go namaścił, sądząc, że zakonnik nie żyje.

Szybko zabrano o. Louisa do szpitala. Krew przestała krążyć w jego ciele, a jego puls nie był wyczuwalny. Lekarz prowadzący poprosił wówczas przeora klasztoru, by ten wyraził zgodę na operację serca o. Louisa, ale ostatecznie zdecydowano się przeprowadzić u niego zabieg koronarografii.

Złogi miażdżycowe u zakonnika były jednak tak liczne, że urządzenie weszło w tętnicę udową tylko na półtora centymetra. Po wprowadzeniu lekarstwa zaczęto czyścić tętnicę. W ten sposób wyciągnięto z niej ponad 70 złogów, które wyglądały jak kamyczki. Niestety, jeden z takich „kamyczków”, zamiast wyjść, zatamował całkowicie krążenie.

W tym momencie lekarz nie mógł już nic zrobić. Obecnym tam mnichom przekazał więc informację, że o. Louis właśnie zmarł. Krew przestała krążyć, a obraz na monitorze zrobił się czarny. Kiedy mnisi usłyszeli, że o. Louis zmarł, jednogłośnie zakrzyknęli: „Święty Szarbelu!”.

W tym momencie ekran się włączył, żyły o. Louisa zostały cudownie odblokowane, krew zaczęła krążyć w ciele, a martwy wrócił do życia. Jak mówi o. Louis, dostał wówczas od Boga nowe życie, by więcej się modlić, pokutować i opowiadać o cudach dokonanych za wstawiennictwem tego wielkiego Świętego.

Cuda do beatyfikacji i kanonizacji

W procesie beatyfikacyjnym św. Szarbela zostały udokumentowane i wysłane do Watykanu dwa cuda.

Pierwszy to uzdrowienie Aleksandra Obeida. Libańczyk ten był kowalem i pochodził z Baabdat. W 1937 r. wskutek wypadku doznał on uszkodzenia jednego oka i przestał na nie widzieć.

Lekarz, który go badał, stwierdził, że choroba, która się w nie wdała, zagraża drugiemu, zdrowemu oku kowala. Radził mu więc usunąć chore oko. Podobnie stwierdził inny specjalista z Bejrutu. Aleksander jednak nie chciał poddać się operacji, ale czekał z wiarą na znak, by udać się do grobu św. Szarbela po cud uzdrowienia.

Nie przestawał się modlić, aż pewnej nocy ukazał mu się św. Szarbel, radząc mu udać się do klasztoru w Annai. Tam Aleksander spędził cały dzień, modląc się, po czym zasnął przy grobie Świętego. Zaczął wówczas odczuwać ból w oku.

Następnego dnia postanowił powrócić do Baabdat, a ból w jego oku wzrastał tak mocno, że stał się wręcz nie do wytrzymania. Ostatecznie Aleksandrowi udało się na chwilę zdrzemnąć. Podczas snu zobaczył mnicha, który wtarł mu w oko jakiś proszek, mówiąc: „Będziesz bardzo cierpiał, ale zostaniesz uzdrowiony”, po czym zniknął. Aleksander zobaczył też napis na ziemi: „Sługa Boży Szarbel”.

Kiedy się obudził, zakrył swe zdrowe oko chustą, po czym spojrzał na obraz Świętego, widząc go wyraźnie drugim swoim okiem, na które do tej pory nie widział wskutek wypadku. Po badaniach lekarskich stwierdzono, że Aleksander widzi swym uzdrowionym okiem pomimo całkowitego uszkodzenia w nim siatkówki.

Drugi cud w procesie beatyfikacyjnym to uzdrowienie s. Marie Abel Qoumari. Siostra Marie pochodziła z Hammany, ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Do zgromadzenia tego wstąpiła w 1929 r.

Kilka lat później zaczęła cierpieć na dolegliwości brzuszne. Wszystko, co zjadła, zwracała. Lekarze stwierdzili u niej obecność wrzodów żołądka. Ponadto okazało się, że wątroba, pęcherzyk żółciowy i nerka s. Marie były tak złączone, że stanowiły niejako jeden organ, nie spełniając swoich funkcji.

Po czterogodzinnej operacji wyniki były złe. Siostra nadal nie mogła niczego przyjmować, a ból u niej tylko wzrastał. Ponadto pojawiły się bóle w kościach, paraliż prawej ręki i problemy z zębami. Siostra Marie mogła chodzić tylko o lasce ze świadomością, że zbliża się nieuchronnie jej śmierć.

Kiedy dotarła do niej wieść o cudach za wstawiennictwem o. Szarbela, zaczęła błagać go o uzdrowienie. Ojciec Szarbel ukazał się jej wtedy we śnie i pobłogosławił ją. Wówczas s. Marie w towarzystwie innych sióstr zdecydowała udać się do Annai. Do klasztoru dotarła w bardzo złym stanie, dlatego zdecydowano się położyć ją przy grobie Świętego.

W pewnym momencie zakonnica wyciągnęła rękę w stronę płyty nagrobnej. Modląc się, zobaczyła wyryte na płycie imię „Szarbel”, otoczone świecącymi się kropelkami potu. Namoczyła wtedy chusteczkę w cieczy i natarła nią z wiarą chore miejsce. Po jej plecach przeszedł wówczas jakby prąd i zaczęła chodzić! Doświadczyła całkowitego uzdrowienia za wstawiennictwem św. Szarbela.

Beatyfikacja o. Szarbela, dokonana przez św. Pawła VI 5 grudnia 1965 r., stała się zwieńczeniem Soboru Watykańskiego II. Podczas niej obecni byli przedstawiciele wszystkich wyznań chrześcijańskich oraz innych religii. W ten sposób wydarzenie to stało się proroczym aktem w perspektywie niebiańskiej misji o. Szarbela o zasięgu ogólnoświatowym.

W dzień beatyfikacji św. Szarbela wydarzył się także cud, który przyczynił się do jego kanonizacji 12 lat później, 9 października 1977 r. Do grobu Świętego przyszła Mariam Assaf Awwad. Kobieta ta cierpiała na raka. Po operacji wątroby i jelita, gdzie zdiagnozowano komórki nowotworowe, zoperowano jej również szyję.

Te wszystkie ingerencje chirurgiczne nie odniosły jednak skutku: rak zaatakował migdałki Mariam. Kobieta nie zgodziła się już na żadną terapię, prosząc jedynie św. Szarbela, aby albo ją uzdrowił, albo dał jej siły do znoszenia choroby.

„Czy nie darujesz mi uzdrowienia z tej choroby, Święty Szarbelu? Przecież jesteś wielkim Świętym, który wymadla uzdrowienia niewidomych i chromych. Kiedy zostanę uzdrowiona z tej choroby, pójdę podziękować Ci do Twojego sanktuarium” – mówiła Miriam.

Po tej modlitwie nazajutrz obudziła się zdrowa i przyszła podziękować za cud do sanktuarium św. Szarbela.

U maronitów wspomnienie św. Szarbela przypada co roku w trzecią niedzielę czerwca. W okresie od 21 czerwca 2015 r. do 2 kwietnia 2016 r. w klasztornych annałach zostało spisanych już 88 cudów, z czego 12 dotyczy osób nie ochrzczonych – muzułmanów sunnitów, szyitów, druzów i alawitów. Obecnie łączna liczba uzdrowień przekracza 26 tysięcy.

Święty Szarbel w swojej wielkiej pokorze poprzez znaki i cuda wskazuje nam na Chrystusa Zmartwychwstałego, stale obecnego w sakramentach pokuty i Eucharystii.

Wzywa nas także do nawrócenia, do radykalnego zerwania z wszelkim grzechem, który jest źródłem wszystkich ludzkich nieszczęść.

Uświadamia nam, że koniecznym warunkiem uzdrowienia jest całkowite zaufanie Bożemu miłosierdziu, wytrwała codzienna modlitwa, natychmiastowe powstawanie z każdego grzechu w sakramencie pokuty i jak najczęstsze przyjmowanie Jezusa w Komunii św.